Prolog

24.4K 788 284
                                    

—  Nie chcę być Twoją przyjaciółką — wyszeptała. — Już nigdy więcej. 

Connor stał nieruchomo i przyglądał się jej twarzy, a w jego własnych oczach można było dostrzec oczekiwanie. Oczekiwanie na co? Na jej głośny śmiech i słowa, które brzmiałby jak "To tylko żart, Connor. Zawszę będę Twoją przyjaciółką." i może odrobinę rumieńca na jej twarzy, który będzie potwierdzeniem wcześniejszych słów. 

Czekał, wyczekiwał. 

Ale śmiech nie nadszedł. Tak samo jak słowa, że to tylko głupi żart. Wpatrywał się w nią, a jego ciało zesztywniało. Był wykończony po meczu, a mięśnie paliły go z bólu. Jego twarz była spocona i brudna, a palce prawej dłoni zaciskały się na kasku. Czuł skurcz w łydce, a jego klatka piersiowa unosiła się w zawrotnym tempie, by uspokoić bicie serca po tak wielkim wysiłku. 

Wygrał dla niej.

— Wygrałem dla Ciebie. 

 — Wygrałeś, bo jesteś najlepszy — powiedziała z delikatnym uśmiechem. 

— Jestem najlepszy dzięki Tobie. 

— Zmieniłam Diabła w Anioła?  — zaśmiała się żałośnie, a jej ciało zadrżało od zimna. Connor już wykonywał ruch do przodu, ale Ginny wykonała krok do tyłu jasno dając mu znać, że nie chcę jego bliskości. — Myślałam, że bezpiecznie jest być przyjaciółką Diabła. 

—  Ginny. 

— Ale zapomniałam, że Diabeł potrafi zauroczyć, a ja jestem bardzo podatna na zauroczenia — wyszeptała. 

Przed oczami Connora stanęły obrazy, które wolał wymazać ze swojej pamięci. Każdy z nich gorszy od poprzedniego, ale w każdym z nich było kilka wspólnych czynników. Ginny zakochana w jakimś dupku, który ją zranił. Potem jej zapłakana twarz i Connor, który nocą pokonuję dwieście kilometrów, by skopać kolejnemu kolesiowi tyłek i wybić kilka zębów. 

Za zranienie jego przyjaciółki. 

Bo nikt nie miał prawa ruszyć przyjaciółki Diabła.

Była pod szczególną ochroną. Pod jego czarnymi skrzydłami, tuż przy sercu, które wyraźnie biło tylko przy niej. 

 — Nie chcesz mnie — przerwała ciszę. — Nie tą mnie, która jest w Tobie zakochana.

— Wróćmy do domu, pogadajmy  — wyciągnął dłoń w jej kierunku, ale ta wykonała kolejny krok w tył. — Ginny. 

—  Nie chciałam być tak żałosna, wiesz? — otarła dłonią mokry policzek. — Nie chciałam robić tej całej sceny i tego wyznania miłości, nie chciałam, żebyśmy przechodzili przez tę rozmowę — westchnęła cicho. — Próbowałam nawet się w Tobie odkochać, żeby nie zepsuć naszej przyjaźni, ale to trudniejsze niż myślałam. Więc nie chcę być Twoją przyjaciółką, jeśli w przyszłości nie mogę zostać Twoją żoną. 

Connor doliczył ból głowy. 

Jego skronie pulsowały, a ciało dalej piekło od nadwyrężonych mięśni. Powinien teraz pić z kumplami piwo i żartować razem z Ginny. Powinien złapać ją w objęcia i razem z nią świętować wygrany mecz. Powinni się upić w jego samochodzie i tam zasnąć. Powinni rano mieć kaca i pojechać na ich ulubioną pizzę. 

Ale to już nigdy nie miało się wydarzyć. 

Bo Ginny go kocha. 

— Kochasz mnie?  — zapytał choć doskonale znał odpowiedź. 

Ginny pokiwała delikatnie głową, a kosmyki jej blond włosów opadły na zarumienioną twarz. 

Wyglądała pięknie. 

Zawsze była piękna, choć najpiękniejsza, gdy głośno śmiała się z jego tandetnego żartu. 

— I sądzisz, że możesz przestać? 

Bycie przyjaciółką Diabła jest ryzykowne, bo z łatwością możesz się w nim zakochać. 

Ginny wiedziała to aż za dobrze. Sądziła, że bycie tak blisko Diabła ją przed tym uchroni. Będąc tak blisko, znając kogoś tak dobrze, nie możesz nagle się zakochać. Nagle wzdychać i z utęsknieniem czekać na kolejną wiadomość. 

Sam Diabeł ją omotał. 

Zauroczył. 

Rozkochał. 

Pokiwała przecząco głową, a wtedy Connor odrzucił kask na bok i pokonał dzielący ich dystans. Złapał ją między swoje ramiona i poczuł jak ta zaciska dłonie na jego brudnej od ziemi koszulce. Trzymał ją kurczowo w obawie, że od niego odejdzie. Straci swoją przyjaciółkę. 

Jedyne bezpieczne miejsce jakie znał było przy niej. 

Tylko ona potrafiła wyprowadzić go z furii. Opanować jego gniew i przypilnować, żeby nie zniszczył wszystkiego co go otacza. 

Czy mógł pozwolić jej odejść? 

Bycie przyjaciółką Diabła jest ryzykowne, bo on za wszelką cenę zatrzyma Cię przy sobie. 

— To dobrze. 

— Dobrze? — wymamrotała zmieszana. 

— Bo nie zamierzam w to wchodzić, jeśli w przyszłości nie zostanę Twoim mężem. 

 — Jeśli to Twój kolejny żart, to...

— Nie żartuję — powiedział. — Jestem kurewsko poważny. 

Widział te małe płomyki w jej oczach, a jego mięśnie przestały boleć. 

Uleczyła jego ból jednym spojrzeniem przepełnionym szczęściem. 

Bo nie ma nic złego w małym kłamstwie. 

Nie ma nic złego w małym kłamstwie, które sprawi, że łzy przyjaciółki przestaną płynąć. Nie ma nic złego w kłamstwie, że ją kocha. Bo kocha, choć nigdy w ten romantyczny sposób. Nigdy nie widział Ginny jako swojej żony, ale poślubienie najlepszej przyjaciółki może być dobrym rozwiązaniem. 

Była zabawna i śliczna. Wiedziała o nim wszystko i była jedną z jego ulubionych osób na świecie. Udawała jego dziewczynę, gdy tego potrzebował. Odrabiała za niego lekcję, gdy wracał zmęczony z treningu. Była na każdym jego meczu i to ona nosiła koszulkę z jego nazwiskiem na plecach. Śmiała się z jego żartów i była jedyną osobą, której nie chciał zranić. 

Była tak krucha i drobna. Była tak dobra, że nie potrafił jej zranić. Potrafił pokonać setki kilometrów, by przyłożyć kolesiowi, który ją zranił. Pokonałby dla niej góry i przepłynął każdy ocean. 

Więc może też ją kochać. 

Pokocha ją. 

Pokocha ją na wszystkie możliwe sposoby. 

Potrzebuje tylko czasu, a teraz musi kłamać. 

Kłamać, póki się nie zakocha. 

jbovska.  

C O N N O R | +18 ✓ [seria Salvatore] TOM IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz