— Jeśli chcesz, mogę Cię odebrać, gdy będę wracał z nocnej zmiany — Dan uśmiechnął się do niej ciepło i powoli wjechał na podjazd przed domem Connora.
— Sądzisz, że będziemy imprezować do szóstej rano?
— Sądzę, że zostaniesz u Connora na noc — powiedział. — Pewnie już po północy pójdziesz do jego pokoju i będziesz spać do rana.
— Może — wzruszyła ramionami i wygładziła dłońmi swoją białą sukienkę. — Nie przejmuj się mną, załatwię sobie transport. Może mama wstanie na poranny spacer i będzie na nogach, żeby po mnie przyjechać. A jak nie to się z kimś zabiorę.
Złapała za klamkę i prawie wyszła. Powstrzymało ją rozbawione spojrzenie Dana. Posłała mu pytające spojrzenie, ale ten nic nie powiedział. Uśmiechał się figlarnie jakby wiedział o czymś o czym nie wie nikt inny. Ten fakt niezwykle go radował, bo kto nie lubi wiedzieć więcej niż całą reszta?
Dan zawsze kierował się przeczuciem.
Był dobrym policjantem i świetnie sprawował się w roli ojca, ale czasem za mocno kibicował jej związkowi z Connorem. Związkowi, którego nie było. Może dlatego, że nigdy nie obserwował ich wspólnego dorastania. Pojawił się w życiu Ginny, gdy miała dziesięć lat, a jej przyjaźń z Connorem była mocna jak długowieczny dąb.
— Uważaj na siebie.
— Tak jest, kapitanie — zasalutowała mu i wysiadła z auta.
Wchodząc w głąb posesji, usłyszana muzykę i głośne śmiechy.
Wiedziała, że jest spóźniona godzinę, ale ni był to wielki problem biorąc pod uwagę jak długo miała trwać impreza i jak wiele było tu osób. Connor zaprosił całą drużynę, a każdy z chłopaków zabrał kogoś ze sobą. Dodatkowo kilka innych osób, które przyprowadziło ze sobą znajomych i takim sposobem cała rezydencja była wypełniona nastolatkami.
Weszła do środka i rozejrzała się w poszukiwaniu solenizanta.
— Cześć, Gin!
— Przyszłaś? — zapytała zdziwiona, a jedna z jej brwi uniosła się nieznacznie. — Podobno nie masz czasu, żeby marnować go na patrzenie jak Connor... — nagle urwała, gdy Lou zaczęła wymachiwać dłońmi, a potem mocno złapała ją za nadgarstek. — O co chodzi?
— Nie odwracaj się, ale... — Ginny odruchowo obróciła głowę, ale nic nie dostrzegła, bo Lou mocniej ścisnęła jej nadgarstek. — Mówiłam, żebyś się nie odwracała! — zbliżyła się do twarzy przyjaciółki i powiedziała. — Nowy się na Ciebie patrz.
— Ben?
— Ben — pokiwała lekko głową. — Chciałabym powiedzieć, że ma amorki w oczach, ale to jednak łzy. Albo masz tak brzydki tył głowy, że się rozpłakał albo przypominasz mu niedawno zmarłą ciotkę.
— Albo patrzy na kogoś innego.
— Nie — powiedziała pośpiesznie i puściła jej nadgarstki. — Chyba mu się podobasz.
— Myślisz, że powinnam podejść?
— Zdecydowanie — uśmiechnęła się ciepło. — Wygląda na miłego.
Ginny skinęła lekko głową i postanowiła, że podejdzie do niego, gdy tylko znajdzie Connora i wręczy mu prezent urodzinowy. Oszczędzała na niego naprawdę długo i jeszcze dłużej męczyła się z jego wykonaniem. Poza tym sama konieczność trzymania tego w tajemnicy mocno ją stresowała i męczyła. Trudno jest mieć jakiekolwiek tajemnice przed przyjacielem.
CZYTASZ
C O N N O R | +18 ✓ [seria Salvatore] TOM II
Novela Juvenil❝ Byłam tylko przyjaciółką Diabła.❞ Seria Salvatore - każdą z książek można traktować jako niezależną historię. P A R K E R | +18 [TOM I] C O N N O R | +18 [TOM II] 1 # liceum 1 #boyxgirl