Rozdział 3

10.3K 564 71
                                    

— Jeśli chcesz, mogę Cię odebrać, gdy będę wracał z nocnej zmiany — Dan uśmiechnął się do niej ciepło i powoli wjechał na podjazd przed domem Connora. 

— Sądzisz, że będziemy imprezować do szóstej rano? 

— Sądzę, że zostaniesz u Connora na noc — powiedział. — Pewnie już po północy pójdziesz do jego pokoju i będziesz spać do rana.

— Może — wzruszyła ramionami i wygładziła dłońmi swoją białą sukienkę. — Nie przejmuj się mną, załatwię sobie transport. Może mama wstanie na poranny spacer i będzie na nogach, żeby po mnie przyjechać. A jak nie to się z kimś zabiorę. 

Złapała za klamkę i prawie wyszła. Powstrzymało ją rozbawione spojrzenie Dana. Posłała mu pytające spojrzenie, ale ten nic nie powiedział. Uśmiechał się figlarnie jakby wiedział o czymś o czym nie wie nikt inny. Ten fakt niezwykle go radował, bo kto nie lubi wiedzieć więcej niż całą reszta? 

Dan zawsze kierował się przeczuciem. 

Był dobrym policjantem i świetnie sprawował się w roli ojca, ale czasem za mocno kibicował jej związkowi z Connorem. Związkowi, którego nie było. Może dlatego, że nigdy nie obserwował ich wspólnego dorastania. Pojawił się w życiu Ginny, gdy miała dziesięć lat, a jej przyjaźń z Connorem była mocna jak długowieczny dąb. 

— Uważaj na siebie. 

— Tak jest, kapitanie — zasalutowała mu i wysiadła z auta. 

Wchodząc w głąb posesji, usłyszana muzykę i głośne śmiechy. 

Wiedziała, że jest spóźniona godzinę, ale ni był to wielki problem biorąc pod uwagę jak długo miała trwać impreza i jak wiele było tu osób. Connor zaprosił całą drużynę, a każdy z chłopaków zabrał kogoś ze sobą. Dodatkowo kilka innych osób, które przyprowadziło ze sobą znajomych i takim sposobem cała rezydencja była wypełniona nastolatkami. 

Weszła do środka i rozejrzała się w poszukiwaniu solenizanta. 

— Cześć, Gin! 

— Przyszłaś? — zapytała zdziwiona, a jedna z jej brwi uniosła się nieznacznie. — Podobno nie masz czasu, żeby marnować go na patrzenie jak Connor... — nagle urwała, gdy Lou zaczęła wymachiwać dłońmi, a potem mocno złapała ją za nadgarstek. — O co chodzi? 

— Nie odwracaj się, ale... — Ginny odruchowo obróciła głowę, ale nic nie dostrzegła, bo Lou mocniej ścisnęła jej nadgarstek. — Mówiłam, żebyś się nie odwracała! — zbliżyła się do twarzy przyjaciółki i powiedziała. — Nowy się na Ciebie patrz. 

— Ben?

— Ben — pokiwała lekko głową. — Chciałabym powiedzieć, że ma amorki w oczach, ale to jednak łzy. Albo masz tak brzydki tył głowy, że się rozpłakał albo przypominasz mu niedawno zmarłą ciotkę. 

— Albo patrzy na kogoś innego. 

— Nie — powiedziała pośpiesznie i puściła jej nadgarstki. — Chyba mu się podobasz. 

— Myślisz, że powinnam podejść?

— Zdecydowanie — uśmiechnęła się ciepło. — Wygląda na miłego.

Ginny skinęła lekko głową i postanowiła, że podejdzie do niego, gdy tylko znajdzie Connora i wręczy mu prezent urodzinowy. Oszczędzała na niego naprawdę długo i jeszcze dłużej męczyła się z jego wykonaniem. Poza tym sama konieczność trzymania tego w tajemnicy mocno ją stresowała i męczyła. Trudno jest mieć jakiekolwiek tajemnice przed przyjacielem. 

C O N N O R | +18 ✓ [seria Salvatore] TOM IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz