Rozdział 27

7.5K 533 68
                                    

Całowali się przy każdej możliwej okazji. Gdy witali się w samochodzie, gdy rozstawali się przed salą lekcyjną, gdy mijali się na korytarzu, gdy jedli lunch lub gdy wracali razem ze szkoły. Całowali się, gdy szli razem biegać do pobliskiego parku, gdy spędzali wspólnie wieczór przed telewizorem. Całowali się praktycznie przy każdej nadarzającej się okazji i żadne nie wyglądało jakby było z tego faktu niezadowolone. 

Usta Ginny były nieustannie czerwone i lekko opuchnięte. Teraz znacznie częściej przesuwała po wargach językiem, by przypomnieć sobie jak przyjemne było uczucie, gdy Connor brał ją w ramiona i całował. Częściej niż normalnie piekły ją płuca od braku wystarczającej ilości tlenu, ale tym nie lubiła się przejmować. Connor sam inicjował większość pocałunków (jeśli nie wszystkie), więc jej wątpliwości odnośnie szczerości jego uczuć uleciały. Lou nie znała ich relacji, nie wiedziała jak wiele wspólnie przeszli. 

Więc nie mogła też wiedzieć nic na temat ich nagłego związku. Ginny nie była na nią zła. Lou była jej przyjaciółką i po prostu się martwiła, ale nie zamierzała jej słuchać. Nie, kiedy Connor tak pięknie zapewniał ją o tym, że naprawdę chcę z nią być. 

I był. 

Już ponad miesiąc. 

Wielkimi krokami zbliżało się zakończenie roku szkolnego i jeszcze szybciej ostatni mecz tego sezonu. Po tym wszystko miało się zmienić. Connor miał pójść na studia, a Ginny miała zostać w mieście bez niego. Nie rozmawiali o tym jak ich związek przetrwa na odległość, bo wciąż mieli czas. Coraz mniej i który coraz bardziej się kurczył, ale oboje woleli odpychać ten temat jak najdalej od siebie. 

Temat przyszedł do nich sam, gdy któregoś południa siedzieli w pokoju Connora i odrabiali (tak naprawdę tylko Ginny to robiła) pracę domową. Connor leżał na łóżku i podrzucał piłkę do góry. Jednak jego wzrok nie był skupiony na piłce, a na suficie. 

— Przeprowadzę się do Bostonu. 

— Bostonu? Miałeś być trochę bliżej, żebyśmy w weekendy mogli się widywać — przypomniała. Był to ich plan jeszcze przed związkiem. Myślała, że jest on nadal aktualny. — Dlaczego właśnie tam?

— Mój brat tam mieszka. 

— Twój brat? 

Jak na zawołanie w jej głowie pojawiły się wszystkie sceny przed zniknięciem Connora. Jak pobił się na korytarzu z Frankiem, jak czekała na niego pod gabinetem dyrektora i tam spotkała tajemniczego mężczyznę o oczach bardzo podobnych do oczu Connora. 

Poznała jego brata. 

Potem Connor zniknął na dłużej niż by sobie tego życzyła. Nie miała z nim żadnego kontaktu. Nie wiedziała co się z nim dzieje, w jakim jest stanie i co takiego się wydarzyło. A potem wrócił i wszystko zaczęło dziać się lawinowo. Choć wciąż nie uzyskała swoich wyjaśnień. Wciąż nie wiedziała co Connor tam robił i dlaczego nie mógł się z nią kontaktować. Miała strzępki informacji, których nie dało się poukładać w jedną całość. 

— Tak — Connor przestał podrzucać piłkę, ale jego wzrok wciąż był utkwiony w suficie. — Będę studiował i mu pomagał. 

— Pomagał w czym?

— W rodzinnym interesie. 

— To tam byłeś po swoim zniknięciu? — czuła jak jej serce przyśpiesza. 

— Tak. 

— I to tam nie mogłeś się ze mną kontaktować?

Connor skinął głową. 

C O N N O R | +18 ✓ [seria Salvatore] TOM IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz