— Gratulacje!
Dziewczyna popędziła wzdłuż boiska, by dotrzeć do Connora. Rzuciła mu się na szyję i oplotła nogi dookoła jego bioder. Automatycznie poczuła jak silne ręce trzymają ją w pasie i chronią przed upadkiem. Przycisnęła się mocniej do jego ciała, tak, że nie została między nimi żadna wolna przestrzeń.
Connor pachniał potem i silnymi perfumami, których używał od wielu lat. Pachniał trawą i ziemią, a Ginny mogłaby oszaleć od tego zapachu. Nie tylko był przyjemny dla nozdrzy, ale tak bardzo pasował do jej przyjaciela.
Przyjaciela.
Nie potrafiła poskromić emocji jakie w niej panowały. Nie chodziło tylko o wygraną w meczu otwierającym sezon (bo przecież przed drużyną jeszcze kilka takich, a do mistrzostwa daleko), ale o fakt, że Connor zadzwonił do niej, by świętować razem z nią. W tłumie ludzi poklepujących go po plecach, wypatrzył jej twarz i zgarnął do uścisku. Nie mogła tez pominąć faktu, że wygrał nad jej byłym chłopakiem, który teraz rzucał kaskiem ze wściekłości.
Czuła przypływ silnych emocji. Przytulała się ze wszystkich sił do Connora. Ale uścisk gratulacyjny szybko zmienił się w uścisk tonącego, który właśnie złapał swoje koło ratunkowe. Nagle nie trzymała go w delikatnym choć stabilnym uścisku. Wbiła paznokcie w jego skórę, zacisnęła mocno powieki i poprawiła nogi na jego biodrach. Trzymała się go kurczowo, jakby jedna sekund bez dotyku miała sprawić, że oboje utonął. Spadną z wysokości i roztrzaskają się o rzeczywistość.
— Ginny? — usłyszała szept przedzierający się do jej ucha, przez cały hałas panujący dookoła. — Ginny, wszystko gra?
Potrząsnęła jedynie głową i poczuła jak Connor poprawia swój uścisk, a następnie rusza do przodu. Dziewczyna nie otwierała oczy, nie wsłuchiwała się w wiwaty. Chciała jedynie tulić Connora i nie musieć patrzeć mu w oczy, bo wiedziała, że wtedy jest spisana na porażkę.
Connor zwolnił, a potem całkowicie się zatrzymał.
Poczuła jak zabiera dłonie z jej ciała, więc i ona była zmuszona to zrobić. Uwolniła go z bolesnego uścisku i stanęła przed nim twarzą w twarz. Spojrzała mu głęboko w oczy i pomyślała, że udawanie przyjaźni jest gorsze niż odrzucanie od siebie miłości. Odrzucała ją, bo bała się, że go straci, a ich przyjaźń tego nie przetrwa. Odrzucała miłość, bo wydawała się jej paskudnym uczuciem. Miała kochać swojego przyjaciela? Chcieć od niego pocałunków i trzymania za rękę podczas przerw? Jak miłość mogła być dla niej tak okrutna i zmuszać ją do tego! Do tych wszystkich myśli!
Ale po tak długiej walce...Ginny była zmęczona. Nie potrafiła dłużej trzymać tego uczucia w ryzach, wciąż na nowo odbudowywać murów. Chciała wykrzyczeć całemu światu, że jest zakochana. A jednocześnie nie chciała, żeby ktokolwiek się o tym dowiedział. Czuła się paskudnie z myślą, że zepsuje tak długą i dobrą przyjaźń.
Connor spoglądał na nią ze zmieszaniem wymalowanym na twarzy.
Zapewne i on nie rozumiał rozdarcie Ginny między niewyobrażalnym szczęściem, a cierpieniem w katuszach. Kochając swojego przyjaciela musiała być swoim własnym strażnikiem. Pilnować się na każdym kroku. Dlatego tak bardzo znienawidziła miłość. Bo więziła ją, była dla niej okropna i nie była łaskawa.
Odetchnęła ciężko, czując jak w jej głowie wiruje.
— Tak, wszystko w porządku — pokiwała lekko głową. — Oglądałam cały mecz, byłeś fantastyczny!
— Miałaś zostać w domu.
— Miałam — odparła. — Ale jesteś moim przyjacielem i jesteś ważniejszy niż ten dupek Burke.

CZYTASZ
C O N N O R | +18 ✓ [seria Salvatore] TOM II
Novela Juvenil❝ Byłam tylko przyjaciółką Diabła.❞ Seria Salvatore - każdą z książek można traktować jako niezależną historię. P A R K E R | +18 [TOM I] C O N N O R | +18 [TOM II] 1 # liceum 1 #boyxgirl