Impreza urodzinowa trwała w najlepsze. Już większość gości wylądowała w basenie, a cała impreza przeniosła się do ogrodu. Ginny i Lou stały przy wejściu do domu i przyglądały się jak całkowicie pijana drużyna szkolna próbowała rozegrać mecz. Było już po drugiej, a Ginny walczyła z opadającymi powiekami. Już dawno było po jej godzinie snu i marzyła o miękkim materacu i ciepłej pościeli.
Lou po kilkunastu minutach pojechała do domu, a chłopaki przestali udawać, że cokolwiek im wychodzi w grze. Wtedy uznała, że to najlepszy moment, by złapać Connora i poprosić o o klucz od jego sypialni. Zawsze na imprezy wszystkie górne pomieszczenia były pozamykane, bo raz mama Connora znalazła nagą parę w łazience i nie była z tego faktu zadowolona. Poczekała aż ten przestanie rozmawiać z Mattheo i podeszła do niego.
— Gdzieś Ty była całą noc?
— Piłam darmowy alkohol i podrywałam kilku chłopaków.
Connor nie wyglądał na zadowolonego z tych słów, ale ilość alkoholu w jego głowie zamroczyły jego normalny tok myślenia. I całe szczęście. Znając jego zwyczaje pewnie zaczął by zaraz mamrotać o tym, że Ginny nie powinna nikogo tu podrywać, bo nikt nie jest jej wart.
Czasem zachowywał się jak nadopiekuńczy straszy brat.
— Więc teraz napij się ze mną i podrywaj mnie.
— Ciebie? — zmarszczyła lekko nos i zacmokokała. — Nie jesteś w moim typie.
— Jestem w typie każdego.
Ginny przewróciła oczami i nie zamierzała tego komentować. Zwłaszcza, że Connor bardzo bogato w alkohol świętował swoją osiemnastkę.
Rozejrzała się dookoła i zobaczyła, że coraz więcej osób zasnęło w przypadkowych miejscach. Najwidoczniej nie tylko ona była padnięta po całym tygodniu szkoły.
— Mogę pójść do Ciebie spać?
— Tak — zaczął przeszukiwać swoje kieszenie. — Tylko zamknij się od środka, żeby nikt do Ciebie nie wszedł.
— A Ty gdzie będziesz spał?
— Nie będę spał wcale, mała — wręczył jej klucz i ucałował w czoło.
Ginny jeszcze przez chwilę przyglądała się temu jak Connor odchodzi w kierunku kolegów z drużyny. Weszła do domu i skierowała się w kierunku sypialni Connora. Zamknęła się od środka i weszła do łazienki przyłączonej do pokoju. Zmyła makijaż (swoje kosmetyki znalazła w szafce pod umywalką) i przebrała się w jedną z koszulek przyjaciela.
Błogi uśmiech pojawił się na jej twarzy, gdy ułożyła głowę na miękkiej poduszce.
***
— Jebany chuj.
— Ciebie też miło widzieć —Ginny uśmiechnęła się szeroko i zatrzasnęła drzwiczki swojej szkolnej szafki.
Connor nie wyglądał na zadowolonego z jej dobrego poczucia humoru. Spojrzał na nią, a jego oczy wskazywały na to, że jeszcze kilka chwil, a się na kogoś rzuci. Lub w coś uderzy. Nie wiedziała co go tym razem zdenerwowało, ale możliwości było zbyt wiele by mogła zgadywać. Będąc w szkole Connor denerwował się średnio trzy razy dziennie z czego dwa to były drobnostki, które każdy inny puściłby mimo uszu.
Wsunęła podręcznik od biologii do torby i skrzyżowała ramiona na klatce piersiowej.
— Co tym razem się wydarzyło?
— Markus powiedział, że jeśli nie poprawie ostatniego sprawdzianu to powie trenerowi, żeby zawiesił mnie w drużynie, a w sobotę mamy pierwszy mecz sezonu.
— Po pierwsze Pan Gibert, a nie Markus — pokręciła lekko głową. — A po drugie mówiłeś, że zaliczyłeś ten sprawdzian.
— Może pomyliło mi się z innym.
— A zaliczyłeś jakikolwiek w tym semestrze? — zapytała z uniesioną brwią.
Connor nie odpowiedział.
Wyprostował ramiona i skrzywił się nieznacznie.
— Bolą Cię plecy?
— Chyba sobie coś naciągnąłem — machnął ręką i razem udali się w kierunku stołówki. Lou była chora od kilku dni, więc Ginny spędzała przerwę obiadową z Connorem, Mattheo i resztą drużyny. Zazwyczaj nie mówiła wtedy zbyt wiele, a inni nie zwracali na nią uwagi. Zawsze to lepsze niż siedzenie samemu przy stoliku.
Minął ponad tydzień od urodzin Connora, a on dalej nie chciał jej powiedzieć czy podoba mu się prezent, który mu dała. Uśmiechał się głupkowato i zmieniał temat lub po prostu odchodził.
Czasami zastanawiała się skąd miała cierpliwość do innych ludzi skoro Connor zużywał cały jej pokład?
— Widzimy się dzisiaj u mnie?
— Em... —dziewczyna zagryzła dolną wargę szukając w głowie dobrej wymówki. — Idę dziś do Lou, muszę zanieść jej moje notatki.
— Wyślij jej zdjęcia.
— Chcę też zobaczyć jak się czuje — dodała pośpiesznie.
Connor zmarszczył brwi, ale nic nie powiedział.
Ginny czuła się źle oszukując swojego najlepszego przyjaciela, ale nie mogła mu powiedzieć, że dziś spotyka się z Benem i idą razem na randkę do kina. Na pewno zaczęłoby się gadanie, a poza tym Conoor i Ben chyba się nie polubili. Słyszała jeden narzeka na drugiego.
Chciała, żeby chłopak z którym się umawia kłócił się z jej najlepszym przyjacielem i dlatego nie powiedziała nic Connorowi. Dziś i tak był wyjątkowo drażliwy.
Do końca zajęć zjadały ją wyrzuty sumienia.
***
— Naprawdę nie rozumiem dlaczego dziewczyny chcą oglądać tylko komedie romantyczne.
— A ja nie rozumiem dlaczego faceci im ulegają i się zgadzają — wzruszyła ramionami. — Poza tym komedie romantyczne nie są takie złe.
Ben uśmiechnął się delikatnie i weszli do sali kinowej.
Spędziła z nim miło czas, ale co najmniej trzy raz wyciągała telefon i chciała napisać wiadomość do swojego przyjaciela i jakąś głupią rzeczą. Raz chciała mu powiedzieć, że ich ulubiona pizza została wycofana z karty, bo było na nią za mało chętnych. Innym razem chciała mu powiedzieć, że myjąc ręce oblała się wodą i wyglądała jakby się obsikała.
Dopiero wtedy zdała sobie sprawę z tego jak wiele czasu spędzają razem i jak wieloma sprawami się z nim dzieli. Dzieliła się z nim nawet najmniejszymi sprawami i on robił to samo. Wiedzieli o sobie wszystko. Nie potrafiła go oszukiwać i czuła się z tym paskudnie. Uznała, że gdy tylko wróci do domu to do niego zadzwoni i opowie o tym, że była na randce z Benem.
Usiedli, a duży ekran rozbłysnął i zaczęły lecieć na nim reklamy. Dziewczyna była tak skupiona na wyświetlanych obrazach, że nawet nie zauważyła, że jeszcze jedna osoba wchodzi do kina.
— Świetnie, mamy miejsca obok siebie — usłyszała męski głos i niemal pisnęła z zaskoczenia, gdy Connor usiadł po jej prawe stronie.
— Connor?
— Nie wiedziałem, że się tu spotkamy — zaczął udawać głupka.
— Um, mógłbyś... — Ben zaczął delikatnie. — Usiąść w innym miejscu? W sali nie ma nikogo oprócz nas.
— Tak się składa, że kupiłem wszystkie te miejsca, więc mogę siedzieć gdzie tylko mi się podoba — warknął i spojrzał na Ginny. — A mi się podoba właśnie tu.
Czy może być gorzej?
jbovska.

CZYTASZ
C O N N O R | +18 ✓ [seria Salvatore] TOM II
Novela Juvenil❝ Byłam tylko przyjaciółką Diabła.❞ Seria Salvatore - każdą z książek można traktować jako niezależną historię. P A R K E R | +18 [TOM I] C O N N O R | +18 [TOM II] 1 # liceum 1 #boyxgirl