Rozdział 7

307 14 31
                                    

Ambicja, posłuszeństwo, niezdecydowanie. Te trzy słowa świetnie opisywały Regulusa, a ostatnie było w tym momencie widoczne. Myślał co chwila kładąc się i wstając, nie wiedząc co zrobić. Chciał zapytać się Evie, jak i skąd wysyła w jego stronę słowa, przez które zamiast spać, zastanawia się, albo nad ich znaczeniem, albo nad tym czy dziewczyna jest odważna, czy głupia. Pomimo wszystko wiedział jedno, a mianowicie, że chce się wszystkiego dowiedzieć jak najszybciej.

- Cholera! Diabli by tą babę wzieły! - krzyknął, nie wiedząc jak dostać się do dziewczyny tak, aby nikt nie zauważył, że w ogóle zwrócił uwagę na szlamę. Nie chciał wiedzieć jak skończyłby, gdyby ktokolwiek zauważył go w jej towarzystwie i twierdził ba, był pewien, że dostałby karę jakiej w życiu nie chciałby dostać.

- Co ty się tak drzesz? - zapytał współlokator Blacka, który miał ochotę się wyspać, a nie wysłuchiwać jego gadania. - Jak masz zamiar jakąś babę wyrywać, to po prostu to zrób, ale nie drzyj się.

- Stul mordę - warknął Black nie mając ochoty na konwersacje z nielubianym znajomym.

- Przecież życzę Ci powodzenia - prychnął chłopak, a Regulus już nie komentując, wpadł na pomysł. Sięgnął po kartkę i zaczął po niej pisać.

Harris
Czy chcesz czy nie skazałaś się na mnie. Dziś po kolacji zostań w Wielkiej Sali sama i czekaj. Nikt nie może Cię widzieć.
R.A.B

- To jest bezczelne! - zawołała Evie czytając ów liścik. - Jak ktoś może pisać do kogoś liścik, mówiąc po nazwisku, rozkazując komuś i jeszcze się porządnie nie podpisując! - krzyknęła wściekła jak osa krukonka.

- Nie wiem kto to, ale rzeczywiście wredne - przyznał Caleb, który zajadał się ciepłą grzanką.

- Może po prostu nie znał jej imienia? - zapytała Lina, która chciała zrobić co się tylko da, aby wybronić ów osobę.

- A nigdy w życiu. Ostatnia rzecz w którą uwierzę - powiedziała Alex, a Chase pokiwał głową zgadzając się z siostrą.

- Ale wredni jesteście w tym momencie. Dziewczynie nadzieję niszczycie - powiedziała Evie kręcąc głową z rozczarowaniem.

- Czyli, że się ze mną zgadzasz? - zapytała Lina z nadzieją.

- Tego nie powiedziałam - oświadczyła krukonka, a Eveline westchnęła głośno, lecz już się nie odezwała.

- A masz zamiar tu zostać? - zapytał Caleb. Evie tylko wzruszyła ramionami.

- Chciałabym wiedzieć, kto to jest i czego chce, ale muszę uważać, aby się nie okazało, że to Darren czy coś - mruknęła krukonka, a Caleb pokiwał głową.

- To zróbmy tak - zaczął Chase, zdając sobie sprawę z tego, że zaraz koniec kolacji. - Jak to będzie Sanders czy jakiś inny dręczyciel, krzyknij makaron, okej? - zapytał, a właściwie oznajmił Chase i zaczął się powoli zbierać, tak jak każdy.

- Nie najadłeś się wystarczająco? - zapytała Alex, a chłopak przewrócił oczami.

- Jakbyś w skrzydle szpitalnym dostawała takie obrzydliwe jedzenie, też byś tylko o tym myślała - wyburczał Chase i wyszedł.

- Jak dla mnie może wrócić do tego skrzydła - powiedziała Alex i wyszła, a wraz z nią Caleb. Została tylko Lina z niepokojem przyglądając się krukonce.

- Uważaj proszę - powiedziała Taylor i zaraz później również wyszła.

Harris cierpliwie czekała na osobę z którą miała się spotkać, czytając przy okazji książkę. Były dwa powody dla których wybrała te zajęcie. Pierwszym było to, że mogła zwalić na to, że się zaczytała gdyby ktoś pytał o to, dlaczego nie wychodzi, a drugim było to, że jej dręczyciele pierwsze co to by kpili z tego co czyta i wyrwali jej książkę, a wtedy by krzyknęła i zaczęła uciekać.

- Hej - usłyszała lodowaty głos Evie, a wraz z tym obróciła głowę. Osoba którą ujrzała, zdawała się jej wręcz nierealna, a przynajmniej nie przy niej.

- Cześć? - zapytała bardziej niż stwierdziła, rozglądając się, czy aby na pewno mówi do niej. Regulus stał wpatrując się gdzieś dalej.

- Nie jesteś głupia - powiedział Regulus, a dziewczyna spojrzała na niego, nie wiedząc jak to odebrać.

- No i co w związku z tym? - zapytała Evie nie wiedząc jak ma reagować. To była pochwała, czy podstęp, czy coś jeszcze innego?

- Ja... - zaczął ślizgon, a dziewczyna cierpliwie wyczekiwała odpowiedzi. Był rozdarty i nie wiedział co ze sobą zrobić, ale zapytanie się o to dziewczyny, a przede wszystkim tak szybko jej zaufać, zdawało się być co najmniej głupie. Wiedział, że potrzebował rady, ale bał się o to zapytać.

- Tak? Jeśli nie chcesz mówić, to nie mów - powiedziała dziewczyna, a Black był wtedy zdziwiony. Zaciągnął ją tam, prawdę mówiąc wbrew jej woli, a ona jeszcze mu mówiła, że nie on musi jej nic mówić? Coraz bardziej miał wrażenie, że ona jest chora na umyśle.

- Jesteś dziwna - przyznał, a dziewczyna zaskoczony zmarszczyła brwi.

- Słucham? - zapytała, nie mając pojęcia o co mu chodzi.

- Wyciągam Cię tu od tak, jak gdyby nigdy nic, nawet Cię dobrze nie znając, aby z tobą porozmawiać, powiedzieć Ci coś, a ty mi mówisz, że jak nie chce, to nie muszę z tobą rozmawiać? - zapytał, nie dowierzając w to co mówi dziewczyna.

- Nie mam zamiaru Cię zmuszać do rozmowy. Taka rozmowa mnie nie zadowoli, a ty nie będziesz miał ulgi. Widzę, że coś ukrywasz i jeśli potrzebujesz pomocy, to Ci pomogę, tak jak będę potrafiła - powiedziała Evie, a Black patrzył na nią jak osłupiały.

- EVIE WSZYSTKO DOBRZE?! - krzyknął zza drzwi Caleb, który zaczynał się niepokoić tak długim brakiem dziewczyny i postanowił wkroczyć o ile ona nie odpowie.

- WSZYSTKO DOBRZE! STARY ZNAJOMY! NIE CZEKAJCIE NA MNIE! PÓŹNIEJ PRZYJDĘ! - odpowiedziała dziewczyna, a Caleb wraz z rodzeństwem, spokojniej już skierowali się do siebie, ale krzycząca co chwilę Lina a nie mówiłam wcale nie pomagała w tym, aby się nie denerwowali.

- Stary znajomy? - zapytał Regulus próbując zmienić temat.

- A co miałam powiedzieć? Przyjaciel dręczyciela? - zapytała z irytacją Evie.

- Nie nazywaj tego matoła moim przyjacielem - wyburczał ślizgon, który naprawdę nie znosił Sandersa, pamiętając mu wszystko co kiedykolwiek zrobił. Nawet to, że jak był na pierwszym roku rozwalił mu loda.

- Czyli się nie lubicie? - zapytała Evie, ale nie oczekiwała odpowiedzi. - Czyli mamy progres - oznajmiła z zadowoleniem Harris.

- Nie jesteś taka okropna - mruknął cicho Regulus, tak aby nie usłyszała, ale krukonka i tak słyszała każde słowo dokładnie. Zaczęła się cicho śmiać pod nosem, a chłopak zmarszczył brwi.

- Diabeł nie taki straszny jak go malują - przyznała dziewczyna i zaczęła się rozglądać. - Ale muszę przyznać. Myślałam, że jesteś mądrzejszy.

- Słucham? - zapytał wściekły Black jej komentarzem.

- Nie bierz tego do siebie, ale wybranie tego miejsca było po prostu głupie. Każdy ty może wejść w każdym momencie - powiedziała, a ślizgon w myślach rzeczywiście przyznał jej rację. Nie myślał nad tym jak ktoś by ich zobaczył.

- Jeśli będziesz czuła się z tym lepiej, następnym razem wybiorę większe odludzie niż Wielka Sala zaraz po kolacji - wyburczał ślizgon, czując, że musi bronić swojego ego.

- Następnym? - zapytała lekko zaskoczona Evie, ale wstała stając zaraz na przeciwko Blacka.

- Może - powiedział tylko szybko i jeszcze szybciej skierował się do drzwi. Czego by nie mówił, naprawdę ją polubił, pomimo naprawdę krótkiej rozmowę.

Dziewczyna pokręciła głową i poczekała chwilę aż Regulus będzie wystarczająco daleko od niej. Nie chciała być wredna, więc po prostu poczekała.

Oh stul się Black ~ Regulus BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz