Kilka dni później
-Co? Dlaczego? Nie mówiłeś nic- zapytałam zdziwiona Neil'a.
-Sarah, wyszło to tak nagle. Ale nie martw się nic wrócę za dwa tygodnie- tłumaczył się.
-Ale... Jedziesz sam?
-Nie, jedzie ze mną Paul- wyjaśnił, i zaprzestał pakowania obrócił się, oraz złapał mnie za ramiona. - Nie martw się wrócę jak najszybciej- dodał.
-Musisz jechać? Nie możemy wysłać od tego ludzi? - zapytałam po raz kolejny.
-Nie możemy, tłumaczyłem ci już kochanie- westchnął. - Zadzwonię jak dolecimy
-Dobrze... - powiedziałam jedynie. Wyszłam za nim z pokoju i ruszyliśmy ku wyjściu z domu, czekali tam wszyscy razem z spakowanym Paul'em.
-Mam złe przeczucia- powiedziałam, stojąc naprzeciwko niego.
-Będzie dobrze- powiedział i złączył nasze usta w długim pocałunku. - Kocham cię
-Ja ciebie też, zadzwoń- powiedziałam, chłopak wsiadł do samochodu. A ja nadal patrzyłam na oddalający się samochód. Martwiłam się.
Następnego dnia
Wstałam z wielkim bólem w klatce piersiowej, już nie pierwszy raz zmagam się z takim bólem. Więc wzięłam tabletki które zawsze zażywam. Wzięłam ubrania i poszłam wsiąść prysznic na rozluźnienie mięśni
Po ubraniu się, ruszyłam do kuchni w celu zjedzenia śniadania.
Na stole widniała karteczka.Pojechaliśmy z chłopakami załatwić sprawy z transportem broni. Wrócimy zapewne wieczorem. Śniadanie zostawiłem ci w piekarniku.
Smacznego:)
Michael.Jakby nic uśmiechnęłam się za gest z ich strony, więc sprawdziłam co znajduje się w piekarniku. Gofry. Pychota.
Gdy zjadłam śniadanie, udałam się na spacer po ogrodzie. Wziąwszy książkę Thriller usiadłam na fotelu ogrodowym zatapiając się w lekturze...Dwie godziny później
Znów poczułam silny ból klatki piersiowej, ruszyłam powolnym, kulejącym krokiem w stronę domu.
Moje nogi w pewnym momencie nie wytrzymały tak samo jak i głowa.
Przy samym wejściu, zemdlałam upadając na twarde deski tarasu.
CZYTASZ
Nie Ma Zmiłuj/ Bad Girl✔️
AcciónPamięć, której nie da się wymazać... Miłość która jeszcze nie wygasła... Nadzieja która rośnie na lepszy dzień... Lecz trzeba działać, aby dojść do prawdy . Powtarzali mi że nie dam rady, jestem za słaba, dla kobiet nie ma tu miejsca... Ale teraz...