- nie chcę chodzić tam sama - kłóciłam się z bratem,gdy powiedział o szkole
- Vici musisz się uczyć został ostatni rok
- a nie mogę uczuć się w rezerwacie,albo w domu?
- Victoria nie bądź dziecinna
- będę jeździł z Tobą. Wszystko będzie dobrze - wtrącił Jake
- ciebie też zmuszają do zmian? - zapytałam Jake'a
- nie. Robię to dla ciebie Victoria - puścił mi oczko
- no dobrze. Tylko rok. Z Jacob'em dam radę.
- mój ty uparciuchu. - Sam pogłaskał czubek mej głowy. - idę z Jacob'em na patrol nie długo wracamy. - posłał uśmiech i wyszli.
Nie lubię kłócić się z nim. Źle się wtedy czuję. Zamknięta w pokoju oddałam się chwili relaksu. Wzięłam do ręki pilota i włączyłam telewizor właśnie mówili coś o chłopaku zabitym przez niedźwiedzia na polowaniu. Spojrzałam jeszcze raz w tv gość,który udzielał właśnie wywiadu to ojciec Peter'a. Wystraszyłam się. Chwyciłam telefon i zadzwoniłam do brata. Poprosiłam by wrócił. Kilka chwil później był w moim pokoju- Viki wszystko okej ? Dziwnie brzmiałaś.
- Peter nie żyje. Został zabity przez niedźwiedzia. Właśnie mówili o tym w telewizji. Chcę wiedzieć czy masz z tym coś wspólnego? - powiedziałam wprost.
- przykro mi, że w ogóle tak pomyślałaś Vi.
- Sam powiedz prawdę - rozkazałam ze łzami w oczach
- nie. Przecież byłem tu cały czas. - próbował mnie przekonać ..
- powiedzmy, że ci wierzę. Chcę być teraz sama.
Wyszedł. Rzuciłam się na poduszkę i długo płakałam. Nie mogę uwierzyć w to co się stało. Wyskoczyłam przez okno. Rozejrzałam się czy nikogo nie ma. Boso uciekłam przed siebie. Byłam nie ostrożna.- Victoria. Nie uciekaj. - usłyszałam za plecami
- Jacob? Co tu robisz?
- chce ci pomóc. Nie powinnaś być sama skoro w okolicy jest ten wampir.
- całkiem o tym zapomniałam. Wybacz.
- już wszystko dobrze. Jestem tu. Już nic ci nie grozi. - oparł się o moje ramię, a ja go przytuliłam
- dlaczego to robisz? - wyszeptałam
- jesteś moją przyjaciółką. Nie pozwolę cię skrzywdzić. Poza tym obiecałem twojemu bratu. - powiedział drapiąc się po karku
- dziękuję Jacob.
- do usług.
Potrzebowałam właśnie kogoś takiego jak Jake. Kogoś kto zawsze będzie obok,gdy będzie mi źle. Przez ten krótki czas zdążyłam zaprzyjaźnić się z Jacob'em stał się dla mnie naprawdę ważny. Nie miałam już siły dalej iść. Usiadłam na łące On też usiadł tak,że nasze plecy się stykały.
- o czym myślisz? - zapytał
- o wszystkim i o niczym. - odparłam
- martwisz się nową szkołą?
- to też,ale ta wampirzyca z mojego snu nie daje mi spokoju. Sam mówi, że ona szuka jakieś Belli- wyznałam
- to całkiem możliwe. Bella była moją przyjaciółką. Jej narzeczony zabił ukochanego rudej i teraz ona chcę się zemścić. Ale nie bój się nie wpuścimy jej tu - odwrócił się twarzą do mnie- ze mną jesteś bezpieczna.
- Sam mówi dokładnie to samo. Ciągle słyszę tylko "jesteś bezpieczna". - przewróciłam oczami. On milczał uważnie śledząc moje ruchy. Nagle podskoczył na równe nogi.
- ktoś tu jest.- powiedział z wielką powagą i szybko zmienił się w wilka. Pokazał żebym wsiadła mu na grzbiet i pobiegł w stronę domu. Jego rude futro falowało ,gdy gnał ile sił. Na terenie rezerwatu stanęłam na nogi,a on złapał mnie w stylu Panny młodej i wbiegł do środka
- jest Sam? - zapytał,gdy Emily się odwróciła
- jest u twojego ojca. Coś się stało?
- ona wróciła. Ruda. Biegnę do nich.
Odniósł mnie na górę i zniknął.Pov Jacob
Wyczułem tę pijawkę z daleka, jednak najpierw musiałem odstawić moją Vici do domu. Gdy wiedziałem,że jest bezpieczna pobiegłem do alfy.
- Sam ona wróciła. Szybko. - krzyknąłem widząc go z daleka
- gdzie jest Vi?- zapytał
- spokojnie jest bezpieczna z Emily. - powiedziałem próbując go uspokoić
- to dobrze biegniemy. - odpowiedział.
Zawyłem by zwołać resztę. Biegliśmy przez las. Już miałem ją na wyciągnięcie pyska,gdy wskoczyła do wody skacząc z klifu. Tym razem musiałem dowiedzieć się czy Bella o niej wie. Napisałem jej SMS z prośbą o spotkanie,jednak odpisała,że jest u matki i wraca jutro,więc spotkam się z nią w szkole. Włożyłem telefon do kieszeni i pokierowałam się do Vi. Zapukałem,gdy usłyszałem ciche proszę weszłem do środka. Moja Vici siedziała na fotelu z jej stóp leciała krew.
- Vici wszystko okej?
- tak. Skaleczylam się gdzieś na łące. Pomożesz mi?
- jasne. - wzięłem od niej bandaż i opatrzyłem rany. - Sam prosił żebyśmy pojechali po przybory do szkoły. - mówiłem owijając jej nogę
- nie trzeba. Za godzinę będą tu moje rzeczy ze starego domu - stwierdziła patrząc na zegarek.
- skoro tak mówisz. Gotowe - oświadczyłem. - oszczędzaj się. Muszę coś załatwić wpadnę późnej- ucałowałem jej policzek i wyszedłem.
CZYTASZ
Siostra Alfy
RandomVictoria Spencer jest przyrodnią siostrą Alfy Sam'a Uley'a. Rodzice oszukują ją,że brat nie chce mieć z nią kontaktu. Gdy prawda wychodzi na jaw Vici na stałe jedzie do La Push. Co ją tam czeka? Przekonajcie się sami. Pisane na prośbę @Rosie Salvat...