rozdział 15

215 16 0
                                    

Przez ostatni tydzień Taylor zachowywał się dziwnie miał jakieś tajemnice,zaczął gdzieś znikać i nie było to związane z watahą.
Sprawa ta wyjaśniła się przypadkiem,gdy podsłuchałam rozmowę brata z Taylor'em. Kłócili się o to ,że powinnam się już dowiedzieć i że to trwa zbyt długo. Powodem dziwnego zachowania Taylora było wpojenie w jakąś dziewczynę podczas ostatniej próby wesela. Gdy ja siedziałam związana i porwana przez Jacob'a on wpoił sobie jakąś pannę i dowiaduje się tego dzień przed planowanym ślubem. Moje serce pękło po raz kolejny.
 

Pov Taylor

Chodziłem po rezerwacie. Byłem bardzo nie spokojny. Sam właśnie wezwał mnie na rozmowę. Szedłem do siedziby przekroczyłem próg domu. Emily wyjechała do miasta, więc byliśmy sami.

- usiądź. - powiedział Sam. Wykonałem polecenie - rozmawiałeś już z nią?

- jeszcze nie. Dziś to zrobię- stwierdziłem

- Taylor. Vici ma prawo wiedzieć o twoim wpojeniu. Jutro miał być ślub. Kiedy chcesz jej powiedzieć ? Rano jak będzie przekonana , że idzie do ołtarza? - był wściekły. Krzyczał.

- i niby co mam jej powiedzieć?

- prawdę. - rzekł. Żaden z nas nie zauważył Victorii stojącej na schodach.

- jak mogłeś? - zapytała ze łzami w oczach

- Vici! Jaa... To nie moja wina nie umiem nad tym panować

- trzeba było powiedzieć od razu. Kiedy odwołałeś ślub?

- zaraz po tym jak wróciłaś.

- masz się stąd wynosić nigdy więcej nie chcę cię widzieć! - wrzasnęła i wybiegła z domu.
Wiedziałem , że ta wiadomość złamie jej i tak kruche serce. Wiele ostatnio przeszła śmierć przyjaciela,zdrada Jacoba,a teraz jeszcze to. Nie mogłem zostać tam ani minuty dłużej Vici i tak już mnie nie chciała. Spakowałem się i postanowiłem wrócić do Kanady.

Pov Victoria

Wybiegłam z domu nie oglądając się za siebie. Chciałam z kimś pogadać,jednak szybko okazało się, że jestem sama. Emily nie mogła się denerwować, Leah była daleko na patrolu, Rachel i Paul wyjechali na krótki urlop. Pobiegłam wyżalić się na cmentarz. Choć Billy nie żył czesto chodziłam na jego grób po prostu opowiedzieć mu co u mnie. Będąc na miejscu nie spodziewałam się spotkać tam kogokolwiek tym bardziej jego.

- cześć Jake. Co tu robisz?- zapytałam wycierając łzy

- cześć Vici. Odwiedzam ojca.

- no tak. Gdzie Nessi?

- odeszła. Wyjechali,gdy dowiedzieli się o nowych wampirach na Alasce.

- przykro mi.

- taa. A Ty co tu robisz?

- odwiedzam przyjaciela. Często tu jestem.

- Victoria czy mogę zapytać co się stało?

- nie wiem czy chce o tym mówić.

- wiesz, że zawsze możesz mi powiedzieć.

- Taylor mnie rzucił. Wpoił się w jakąś laskę w tym czasie co mnie porwałeś.

- bardzo mi przykro i jeszcze raz przepraszam. Nie byłem wtedy sobą. Powiedziałem mu co do ciebie czuję,a on nie chciał odpuścić. Odszedłem bo myślałem, że beze mnie będzie ci lepiej.

- nie porzuca się przyjaciół. Mogłeś chociaż zadzwonić.

- nie byłem pewny czy będziesz chciała ze mną rozmawiać.

Nie odpowiedziałam już nic. Patrzyłam w dal. Nie wiem jak długo tam siedziałam. Mrok otaczał już nas z każdej strony. Jacob zaproponował swoje towarzystwo w drodze do domu. Zgodziłam się. Sama nie wiem dlaczego. Droga minęła w krępującej ciszy. Zatrzymałam się przed domem.

- dziękuję Jacob.

- nie ma sprawy. Zawsze do usług.- uśmiechnął się.

- co tu robisz? - warknął mój brat

- Sam. Uspokój się. Jacob odprowadził mnie tylko. Mam nadzieję, że jego już tu nie ma?

- w takim razie dziękuję. - uścisnął dłoń Jacoba. - Taylor wyjechał już nigdy więcej nie wróci.

- i dobrze.

- przykro mi siostra.

- ja chcę wam coś powiedzieć. Wyjeżdżam.

- dlaczego? Kiedy?

- zaraz po porodzie Emily. Nie mogę już dłużej tu zostać. Nie mam po co tu być. - przyznałam smutno

- a ja?

- Sam. Kocham cię jesteś moim bratem,ale twoja hmm nasza rodzina zaraz się powiększy nie możesz ciągle mi pomagać bo teraz Emily będzie cię potrzebowała. Będziesz ojcem i twoje życie się zmieni. - powiedziałam

- to może zostań ze mną?- zaproponował Jacob

- zastanowię się. Do porodu jeszcze miesiąc. Sam czy Jake może zostać?

- myślę, że tak. - powiedział myśląc dłuższą chwilę.

Mimo, tego że moje serce było złamane potrzebowałam rozmowy. Szybko wybaczyłam Jacob'owi ostatnie wydarzenia. Fakt nie do końca był sobą,a zazdrość przysłoniła mu logiczne myślenie. Nadal byłam dla niego bardzo ważna. Przyznał się, że tak naprawdę nigdy nie kochał Renesmee. To jego wewnętrzny wilk mu tak mówił. Usiadłam na łóżku ,a on na obrotowym fotelu.

- nic się tu nie zmieniło? - powiedział

- taa. Wracałam tu tylko spać.

- nadal je masz? - pokazał na nasze wspólne zdjęcie, które wisiało nad łóżkiem.

- tak. To był super dzień. - stwierdziłam wracając wspomnieniami do tamtej chwili

- jeśli chcesz możemy to powtórzyć? - bardziej zapytał niż stwierdził- nosisz jeszcze pierścionek

- zapomniałam oddać. - ściągnęłam go i utopiłam w WC. - od razu lepiej- dodałam.

- więc co dalej? - zapytał

- nie wiem. Czas pokaże.

- moja mama miała rację. Powinniśmy być razem. Gdybym mógł cofnąć czas naznaczył bym cię,ale wtedy bałem się

- nie wracajmy do tego. To był trudny rok dla nas obojga. Wypadek,paraliż nóg, śmierć Billy'ego działo się tyle złego. Jestem tym już zmęczona. Marzę by to się skończyło.

- źle się czuje z tym wszystkim. Powinien cię wspierać,być przy tobie. - powiedział siadając obok i obejmując mnie ramieniem- zawaliłem

- hej... To nie tylko twoja wina- powiedziałam wycierając łzę z jego policzka. On złapał moją dłoń i ucałował ją 

- dziękuję. Dziękuję, że znowu mi wybaczyłaś. - dodał patrząc mi w oczy. W tym momencie i ja zaczęłam płakać. Wtedy właśnie zrozumiałam jak wiele znaczy dla mnie jego przyjaźń i jak bardzo mi go brakowało. Wtuliłam się w jego tors.

Siostra Alfy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz