rozdział 5

327 19 3
                                    

Pov Jacob

Gdy wróciłem do domu Sam'a wskoczyłem przez okno do pokoju Victorii. Ona już spała. Wyglądała tak uroczo. Patrzyłem na nią przez chwilę jednak byłem zmęczony. Położyłem się obok niej i zasnąłem.

Pov Victoria

Leniwie otworzyłam oko obok leżał Jacob ,ale co on tu robił? Albo to nadal był sen? Usiadłam na skraju łóżka. Przetarłam oczy jeszcze raz to nie był sen on na prawdę tu był.

- Jacob!

- Vicia? Gdzie ja jestem?

- w moim pokoju na dodatek w moim łóżku. Co tu robisz?

- przyszedłem późno wieczorem,ale już spałaś. Patrzyłem na Ciebie i też zasnalem. Wybacz

- no już dobrze. Ale Sam nie może się dowiedzieć.
Wzięłam ciuchy, ręcznik i kosmetyki. Wolnym krokiem szłam w kierunku łazienki. Zapomniałam całkiem,że spałam w koszulce bez pleców i wszystko było widać.

- skąd ta blizna? - zapytał w końcu

- zapytaj swojego alfę - powiedziałam,gdy drzwi łazienki się otworzyły. Na serio nie chciałam do tego wracać. Po szybkim prysznicu ubrałam spodnie dresowe długie i trochę za dużą koszulkę,na nogi trampki i w takim stroju zeszłam na dół. Jak zwykle Emily robiła śniadanie razem z Leah, a chłopaki siedzieli dookoła stołu.

- cześć Victoria- powiedzieli chórem

- cześć wszystkim.

- hej siostra. Nadal ją masz? - pokazał na założoną przeze mnie koszulkę

- tak. Przyjechała wczoraj. - uśmiechnęłam się

- jakie plany na dziś?

- zostaje w domu. Muszę rozpakować kartony i znaleźć w nich plecak na jutro. Czy Jacob mógłby zostać dziś ze mną? Proszeee

- no dobra siostra. Tylko grzecznie

- oj Sam daj spokój Jake jest moim przyjacielem - stwierdziłam choć w głowie miałam mętlik.

- taa jasne - wtrącił Seth

- od kiedy śpi się z przyjaciółką w jednym łóżku? - zapytał Embry

- nie wasza sprawa- wrzasnęłam. - nie będę jadła idę do siebie.

Byłam wściekła myślałam, że to Jacob wszystko wygadał.

- Vi mogę wejść?

- czego chcesz?

- pogadać.

- właź otwarte przecież

- wiem, że to nie jest moja sprawa,ale co was tak naprawdę łączy? Czy Jacob zrobił ci krzywdę?

- nie Sam. Jacob jest moim przyjacielem. I masz rację to nie twoja sprawa.

- martwię się o ciebie Vi

- nie musisz wszystko jest okej. Poproś Jake'a żeby przyszedł. Pomoże mi

- ja mogę pomóc.

- wybacz ,ale muszę jeszcze omówić z nim plany szkoły

- rozumiem. Już go wołam, obiecaj jednak gdyby się coś działo to mi powiesz.

- jasne.  - rzuciłam ,żeby się odczepił. Wyszedł nie zamykając drzwi. Kilka minut później zjawił się Black z talerzem naleśników.

- Emily prosiła byś zjadła

- nie jestem głodna. Pomożesz mi? -pokazałam na kartony

-jasne. Co chciał ?

- a nic ciekawego. Skąd oni wiedzieli?

- telepatia. - powiedział zawstydzony- przepraszam

- trudno.
Rozpakowaliśmy,już kilka kartonów znalazłam w końcu plecak. Jacob był jakiś zamyślony.

- Jake. Co jest? - zapytałam

- jutro spotkam się z Bellą. Nie widziałem jej od dawna.

- nie martw się. Będę tam z tobą. - przytuliłam go.

Tego dnia deszcz przysłonił niebo,więc siedzieliśmy w pokoju śmiejąc się i wygłupiając. Jeszcze kilka razy pytał o bliznę,jednak nie uzyskał odpowiedzi. Tę noc spędził już w swoim domu razem z ojcem. 
Rano nie mogłam jeść. Żołądek skręcał się na sto supełków. Stres był nie do zniesienia. Do szkoły jechaliśmy autem Jake'a. Sam załatwił wszystko tak by Jacob wszystkie zajęcia miał razem ze mną.  Całą drogę nie rozmawialiśmy. Gdy wjechał na parking szkoły czułam jak nogi mi się uginają.

- już są- powiedział pokazując na parę tuż przed wejściem.
Wyszedł z auta by szybko otworzyć drzwi po mojej stronie. Zabrałam plecak z tylnego siedzenia. Szłam powoli obok niego.

- cześć Jake - powiedziała dziewczyna

- cześć Bella. Poznaj Victorie moją dziewczyne - powiedział. Zatkało mnie.

- Victoria Spencer. Miło poznać.

- Bella Swan. Również mi miło. To jest Edward Cullen mój narzeczony- powiedziała.
Spojrzałam na niego. Jego oczy były czerwone. Stanęłam za Jacob'em. Bałam się go wiedziałam, że jest wampirem.

- mamy problem- zaczął Jake - Ruda wróciła. Nie było jej kilka dni,ale wczoraj znowu się pojawiła. Wiemy, że szuka ciebie Bello

- dlatego chciałeś żebym wyjechała- dziewczyna odwróciła się w stronę narzeczonego.

- Bello muszę cię chronić. - powiedział wampir.

- nie możemy dopuścić by komuś coś się stało. - stwierdził Jake - pogadamy później.

Odwrócił się złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wejścia do budynku c. Czułam na sobie spojrzenia wszystkich dziewczyn, które już zaczęły podkochiwać się w Jacob'ie.  Miałam tylko nadzieję, że ten rok szybko minie.
Szkoła nie była taka strasza większość materiału już miałam przerobione z poprzedniej szkoły. Po czwartej lekcji poszliśmy na stołówkę. Wzięłam tylko jabłko. Nie byłam zbytnio głodna.

- tylko tyle chcesz zjeść? - zapytał Jacob

- nie jestem głodna. Czemu powiedziałeś, że jestem twoją dziewczyną? Przecież wiesz jaki on ma dar. - zapytałam.

- wiem. I jestem pewny tego,że grzebał mi w głowie. Zna przynajmniej prawdę. - stwierdził

- ale przecież jesteśmy przyjaciółmi ,a nie parą - dodałam

- Vici daj spokój. Zjedz coś. Sam urwie mi głowę,że nie pilnowałem żebyś jadła. - coraz bardziej chciał mnie zbyć. Przerwa się skończyła. Mieliśmy zaczynać wf. Poszłam do szatni się przebrać. Wpadłam przez przypadek na jedną z dziewczyn to była Bella.

- wybacz. Nie zauważyłam cię. - przeprosiłam ją

- spoko nic się nie stało. Cieszę się, że Jacob nie jest sam. Jest super facetem dbaj o niego- powiedziała i wyszła na salę. Czułam się na prawdę dziwnie. Całą godzinę graliśmy w siatkówkę. Po lekcji przebrałam się i poszłam na parking gdzie już czekał mój brat.

- hej mała co się stało,że nie chcesz wracać z Jake'iem ?

- on jakoś dziwnie się zachowuje. Wszystkim rozpowiada nie prawdę. Ponoć jestem jego dziewczyną - zaczęłam opowiadać- tylko mi o tym nic nie wiadomo. Jedźmy już chcę do domu. - poprosiłam.
Pierwszy dzień szkoły zaliczony.

Siostra Alfy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz