II

929 79 46
                                    

Kolejna rozmowa z brunetem.
Nicollo zauważył jego dziwne zachowanie, ale nie wiedział skąd się bierze. Teraz rozmawiali nie sami, lecz jeszcze z Erwinem i Vasquez'em.

---Ej jaki powinnien być przyjaciel?-- zapytał Vasquez, gdyż rozwiązywał jakiś Quiz.

---Miły-- powiedział Knuckles.

---Nie pasuje-- mruknął.

---Lojalny..-- syknął cicho brunet jakby miał do kogoś wyrzuty.
---Powinnien wspierać, a nie wbijać nóż w plecy-- dodał jeszcze ciszej.

Nikt tego nie skomentował, a na rozmowie powstała niezręczna cisza.
Biało-włosy w tym momencie zastanawiał się co chłopak miał na myśli... Czy popełnił jakiś błąd?

---Nie ma już siły na rozmowę do jutra-- to były ostanie słowa David'a zanim wyszedł z rozmowy.

---O co mu chodzi?-- zapytał Erwin.

---Eh... Nie wiem idę z nim pogadać, chyba coś jest nie tak...-- Carbo rozłączył się i zadzwonił do bruneta, który nie odebrał za żadnym razem.

--------------------------------

Kolejna awantura zaczynała się w domu. Nastolatek wiedział, że niedługo to się stanie, gdyż było tak zawsze jak matka wracała na dłużej niż kilka dni...
Cieszył się, że zdąrzył zakończyć rozmowę z przyjaciółmi, zanim rodzice zaczęli kłótnię.

---JAKI JESZCZE CIĘŻAR MAM DLA CIEBIE DŹWIGAĆ?! WYCHOWUJĘ DAVID'A SAM! JEST Z NIM WIĘCEJ PROBLEMÓW NIŻ MYŚLISZ!!-- na słowa ojca chłopak oparł głowę o ścianę i spojrzał przed siebie.

Czy naprawdę był, aż tak złym synem?

Czasem żałował, że słyszy te wszystkie słowa. Żałował, że te ściany nie zatrzymywały dźwięków z dołu, nie chciał słuchać tych awantur...

Głosy ucichły zarówno te rodziców, jak i te w głowie bruneta. Zaniepokojony wyszedł cicho z pokoju i stanął przy schodach, a wtedy usłyszał już cichą rozmowę dorosłych ludzi.

---Troszczę cię o ciebie i o David'a, ale wygląda na to, że jesteśmy już na krawędzi wytrzymywania z sobą nawzajem...-- słowa jego matka nie wróżyły wcale nic dobrego.

---Wiesz... Chciałbym powiedzieć, że jestem dumny z tego jak wychowałem naszego syna, ale tak nie jest-- słowa ojca były szczere, było to słychać z daleka w jego głosie.

---Przepraszam, że was zawiodłem... Znów kogoś zawiodłem...-- powiedział bardzo cicho nastolatek z łzami w oczach. Jego rodzice nie mieli jak usłyszeć tych słów...

Nie chcąc słuchać dalej rozmowy rodziców, wrócił do pokoju i zamknął drzwi. Położył się na łóżku i pozwolił, aby łzy swobodnie spływały po jego policzkach..

Dzwonek telefonu... Z niewidomych nawet sobie przyczyn brunet odebrał połączenie...

---Halo? David! Wreszcie odebrałeś! Co się dzieje? Halo jesteś?-- mówił coraz bardziej zmartwiony biało-włosy.

---Wszystkie te głosy w mojej głowie... Stają się coraz głośniejsze Carbo... Ja chciałbym móc je uciszyć...-- wyszeptał do telefonu powstrzymując łzy.

---Hej David spokojnie... Weź kilka głębokich wdechów na uspokojenie-- mówił powoli i spokojnie.

---Przepraszam, że cię zawiodłem...-- powiedział nie potrafiąc się uspokoić.

---Nie mów tak, nie zawiodłeś mnie nigdy Davidku jesteś najlepszym przyjacielem jakiego mogłem sobie wymarzyć-- brunet nie rozumiał dlaczego Nicollo mówi takie kłamstwa.

---Ale... Ja wiem, że zawiodłem cię i to nie raz-- szepnął coraz głośniej szlochając.

---David nie zawiodłeś mnie nigdy zrozum, proszę cię uspokój się... Weź kilka wdechów i wszystko będzie już dobrze, rozmawiamy tak? Nikt nie jest zły na ciebie, bo nic nie zrobiłeś-- biało-włosy nie wiedział zbytnio jak ma pomóc przyjacielowi.

Dzieliło ich kilkaset kilometrów i nie było łatwe uspokoić kogoś tylko przez rozmowę na jakiejś aplikacji.

---Nie Nico rozczarowałem wszystkich... Ciebie, rodziców i cały świat nawet Boga..

---Nie mów takich głupot David. Posłuchaj idź otwórz okno i po oddychaj świeżym powietrzem, ale cały czas ze mną rozmawiaj, okej?

---Yhym...-- mruknął wstając z łóżka z telefonem w ręce.

---Jesteś już przy oknie?-- zapytał Carbonara, a drugi właśnie otwierał okno.

---Tak-- powiedział już spokojniej.

---Widzisz zachód słońca?-- zapytał biało-włosy, również będąc przy swoim oknie.

---Yhym... Jest ładny, nawet bardzo-- uśmiechnął się lekko.

Oboje patrzyli na to samo słońce w jednym czasie, ale jednak będąc od siebie z daleka o kilkanaście kilometrów...

---Chciałbym, abyś był teraz obok mnie Nico...-- wyszeptał brunet patrząc na słońce swoimi oczami, które były tak różne.

---Też chciałabym być obok ciebie Davidku-- uśmiechnął się biało-włosy, tak na prawdę sam do siebie.

---Ty nie chcesz rozwiązać naszych problemów! Ty chcesz je jeszcze pogorszyć!-- te słowa usłyszeli oboje, były to słowa ojca.

Brunet zamknął oczy starając się nie myśleć o tym czy biało-włosy to usłyszał. Był pewny, że słyszał ale mimo wszystko miał nadzieję, że tak nie było.

---Chcesz żebym cię wysłuchała! Ale ty nie chcesz słuchać tego co ja mam do powiedzenia! Więc nawet nie wiesz jak bardzo mnie ranisz! Pomyśl o naszym synie, a nie tylko o sobie!-- matka wykrzyczała jeszcze głośniej.

---Niech zgadnę?! Prawdopodobnie chcesz przeprosin!-- krzyki rodziców odbijały się po całym domu.

---Jak możemy tak żyć?! Skoro nawet nie widzisz swoich błędów!!-- matka chłopaka mówiła prawdę, lecz nastolatek nie chciał tego nadal słuchać.

Zostawił telefon na parapecie, nie myśląc czy nadal rozmawia z biało-włosym. Usiadł pod oknem, zatkał uszy rękami czując jak łzy po raz kolejny tego dnia spływają po jego twarzy.

---Nie możemy! Więc myślę, że muszę odejść i proszę nie idź za mną-- słowa ojca cięgle odtwarzały się w jego głowie, po tych słowach nastała cisza.

Po chwili drzwi od jego pokoju się otworzyły, a w nich stała jego matka, którą na widok syna zakuło w sercu.

---David...-- powiedziała chcąc podejść.

---Nie podchodź... Chcę być sam, nie chcę teraz o niczym myśleć... Najlepiej wyjdź z tego pokoju-- powiedział zachrypniętym głosem, nawet nie patrząc na kobietę.

Brunetka posłuchała się i wyszła z pokoju zamykając drzwi.
Zeszła po schodach z jedną myślą "Śmiało Amanda czas się upić..."

Brunet tylko powoli wstał z podłogi i od razu wyłączył telefon, przez co rozmowa z biało-włosym sama się zakończyła.
David rzucił telefon gdziekolwiek i położył się na łóżku, tylko po to aby po chwili zasnąć z zmęczenia...

Oboje wiedzieli, że David zadzwoni następnego dnia jakby nic się nie stało...

----------------------------
Witam!

Jak tam samopoczucie po świętach?

Pozdrawiam i Kc <3


~| Zawiodłem Cię...|~| David x Carbo |~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz