XI

953 82 72
                                    

Późny wieczór, bo na zegarku zbliżała się powoli godzina dwudziesta czwarta. Brunet siedział w swoim pokoju na podłodze pod oknem intensywnie myśląc nad wszystkim...

Jeszcze kilka godzin temu był na spotkaniu z przyjaciółmi, był tam też pewien biało-włosy chłopak, którego doskonale znał...

I chcąc lub nie musiał przyznać jedno... Zakochał się. Zakochał się w biało-włosym chłopaku z innego miasta, którego poznał przez internet, a w realu spotkał go przypadkiem...

Brunet schował głowę w rękach, sam nie wiedział co ma o tym myśleć.
Nie wiedział czy mu powiedzieć, czy może jednak będzie mogło to być powodem zagrożenia ich relacji.

Bał się... Bał się tego co czuje. Bał się swoich uczuć, które pojawiały się na samą myśl o biało-włosym.
Bał się jego reakcji na prawdę. Bał się reakcji wszystkich najbliższych, gdyby wyznał że jest gejem.
Bał się tak naprawdę już wszystkiego..

------------------------------------

---David skarbie wstawaj-- usłyszał jak przez mgłę, znany mu głos którego jednak w tej chwili nie mógł dokładnie rozpoznać.
---Synku wstawaj...-- już mógł się domyślić kto to był.

Niechętnie otworzył zaspane oczy i spojrzał na swoją matkę, która patrzyła na niego z zmartwieniem.

---Wszystko dobrze? Czemu spałeś siedząc pod oknem?-- zapytała wstając z podłogi.

---Tak wszystko jest okej, musiałem tutaj zasnąć po prostu-- przetarł zaspane oczy ręką.

---Wstawaj, bo ktoś na ciebie czeka na dole-- uśmiechnęła się i wyszła z pokoju nastolatka.

Gilkenly zmarszczył brwi i wstał z podłogi, na szybko zabrał czyste ubrania i w łazience ogranął się tak aby nie wyglądać na menela.
Zszedł na dół, a to kogo tam zobaczył wręcz wmurowało go w ziemię.
W jego domu aktualnie stał nikt inny jak Nicollo Carbonara...

---Carbo..? Co ty tu robisz?-- zapytał zdziwiony, a biało-włosy się uśmiechnął.

---Chciałeś mi coś wczoraj powiedzieć, więc?-- Carbonara patrzył na niego z lekkim uśmiechem.

---To... Um... Chodź może do pokoju?-- zaproponował, a biało-włosy udał się za nim na wyższe piętro domu.

Weszli do średniego rozmiaru pokoju, który był urządzony raczej w ciemnych kolorach. Przez wiecznie zasłonięte rolety panowała tam w większości ciemność, lecz małe promienie słońca, które jakimś cudem się przedostawały trochę oświetlały ciemny pokój.

W pomieszczeniu panowała nieco mroczna aura przepełniona jakby samotnością? Z daleka można było zauważyć, że mieszkańcowi tego pokoju to nie przeszkadza.

---Więc? Co chciałeś mi powiedzieć?-- zapytał znów Nicollo, a brunet zastanawiał się czy to mówić.

Jeszcze wczoraj miał odwagę, w tamtym momencie chciał to powiedzieć, lecz teraz? Teraz nagle cała odwaga jakby uciekła w nieznane, a on nie był pewny czy chce to mówić.

---Ja... Chciałem ci powiedzieć że...-- zawahał się. Nie potrafił. Nie mógł.
---Że... Bardzo się cieszę z tego, że cię spotkałem..-- stchórzył jak zawsze.
Nie potrafił wyznać biało-włosemu tego co naprawdę chciał.

---Ja też cię cieszę Davidku-- zaśmiał się Nicollo i przytulił go.

W oczach bruneta pojawiły się niechciane łzy. Stchórzył, po raz kolejny stchórzył... Zamknął oczy nie pozwalając łzom na opuszczenie ich i wtulił się w biało-włosego.

Nie wytrzymał wstrzymywania łez, gdy w jego głowie odtworzyła się pewna myśl "przecież Nico opowiadał o jakiejś Kylie..." W tym momencie żałował, że nigdy nie słuchał tego co mówił o niej jego przyjaciel, bo teraz nie wiedział co ich finalnie łączy.

Biało-włosy usłyszał cichy szloch, na co się zaniepokoił. Odsunął lekko od siebie bruneta, aby zaznaczyć jego załzawioną twarz...

---Ej... Davidku, co się dzieje?-- zapytał zmartwiony i otarł łzy z jego policzków, po czym przytulił go jeszcze raz.
---Spokojnie jestem tutaj-- powiedział szeptem i zaczął głaskać bruneta po głowie na uspokojenie.

Po jakimś czasie chłopak uspokoił się i odsunął od biało-włosego wycierając łzy. Zepsuł, znów coś zepsuł... Miał się nie rozkleić, a jednak było to silniejsze od niego.

---Przepraszam...-- mruknął cicho nawet nie patrząc na chłopaka przed nim.

---Nie masz za co Davidku, ale powiedz mi co się dzieje...-- Carbonara był naprawdę zaniepokojony stanem psychicznym bruneta.

---Nic się nie dzieje...-- odpowiedział parząc w podłogę.

Biało-włosy westchnął po czym podszedł do chłopaka i złapał go za podbródek. Uniósł jego głowę, tak aby brunet patrzył mu prosto w oczy.
Przez to, że David średnio miał jak odwrócić wzrok i był zmuszony patrzeć w oczy przyjaciela, jego policzki zaczerwieniły się.

Patrzył on w te hipnotyzujące brązowe oczy nie potrafiąc nawet oderwać od nich wzroku, za to biało-włosy patrzył w tak różne od siebie tęczówki, które nadawały uroku chłopakowi którego nadal trzymał za podbródek...

Ich twarze dzieliło zaledwie kilka milimetrów, przez co oboje czuli oddech drugiego ma swoich ustach.
Myśli bruneta były mieszane, nie wiedział co zrobić więc po prostu patrzył w oczy przyjaciela.

Natomiast biało-włosy w tej chwili toczył walkę w głowie. Z jednej strony chciał z niewidomych sobie przyczyn pocałować bruneta, lecz z drugiej wiedział że może to być niezbyt rozsądne posunięcie.

W jego głowie wygrała myśl pocałunku, przez co już po chwili jego usta złączyły się z tymi bruneta w delikatnym pocałunku, który po chwili zdziwienia David oddał.

Nicollo przeniósł swoją rękę z podbródka na szyję chłopaka, a jego druga ręką automatycznie wylądowała na tali bruneta przyciągające go bliżej.
Ręce drugiego wylądowały na karku biało-włosego.

---David! Jesteś u siebie?!-- oboje usłyszeli krzyk jakiejś kobiety, która znajdowała się blisko pokoju bruneta.

Gilkenly szybko z dość dużym żalem odsunął się od Carbonary na dość dużą odległość. W tym momencie weszła do pokoju jego babcia, która widząc dwójkę chłopaków zlustrowała ich wzrokiem.

Po chwili starsza kobieta uśmiechnęła się i mówiąc cicho "Zjedź za pięć minut na dół" wyszła z pokoju.
Ona zauważyła bardzo dobrze widoczne na policzkach jej wnuka rumieńce.

Brunet spojrzał niepewnie na biało-włosego, lecz ten przyglądał mu się już wcześniej, przez co ich spojrzenia się spotkały.
Nicollo widząc niepewność chłopaka uśmiechnął się lekko, aby ten nie poczuł się źle z tym co przed chwilą się wydarzyło.

---Nico...-- Gilkenly chciał już coś powiedzieć, lecz wspomniany chłopak uniemożliwił mu to krótkim pocałunkiem.

---Davidku nie żałuję-- uśmiechnął się Carbonara spodziewając się co chłopak chciał powiedzieć.

---Czyli ty...-- zaczął nadal zdezorientowany brunet.

---Tak kocham cię-- uśmiechnął się i przytulił jeszcze bardziej zdziwionego chłopaka.

---Naprawdę..?-- zapytał cicho przytulając biało-włosego.

---Tak Davidku naprawdę-- odpowiedział pewnie i bez żadnego zawahania.

---Ja ciebie też kocham Carbuś...-- mruknął brunet w materiał jego bluzy.

---Czy właśnie to chciałeś mi wczoraj powiedzieć?-- zapytał z uśmiechem Carbonara nadal przytulając bruneta.

---Yhym...-- mruknął cicho drugi chłopak i wtulił się bardziej w biało-włosego.

--------------------------
Witam!

Rozdział na początku trochę smuty ale końcówka chyba wesoła, co?

FunFakt: chciałam zrobić brutalnego polsata ale się powstrzymałam HIH

Pozdrawiam i Kc <33

~| Zawiodłem Cię...|~| David x Carbo |~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz