VIII

797 79 12
                                    

---Szczerze? Przyszedłem tu kogoś odnaleźć...

---To ciekawe bo mało osób zapuszcza się w te okolice-- odpowiedział brunet.
---Mam warzenie, że cię znam ale totalnie nie wiem skąd, bo nie kojarzę abyśmy się kiedyś spotkali-- mruknął po chwili patrząc na biało-włosego.

---To dziwne, wiesz?-- również na niego spojrzał i zaśmiał się z jego słów.

---Wiem! Ale naprawdę mam takie dziwne wrażenie...-- odpowiedział z uśmiechem wiedząc jak absurdalnie brzmiały te słowa.

Między nimi zapadła cisza, brunet zastanawiał się dlaczego ma wrażenie, że kojarzy chłopaka... Może nie z wyglądu, ale z charakteru lub głosu? Sam nie wiedział wsumie dlaczego tak myśli.

Za to biało-włosy myślał co zrobić, żeby brunet jakoś się domyślił kim on jest. Nie chciał mu powiedzieć "Cześć David to ja Carbo" bo byłoby to zbyt.. nudne? Po chwili jednak wpadł mu do głowy pewien pomysł.

---Od dawna tu mieszkasz?-- zapytał, co widocznie sprowadziło ponownie myśli David'a na ziemię.

---Od urodzenia, a ty?-- zaśmiał się.

---Nie mieszkam tu, mieszkam w San Diego a tutaj przyjechałem do rodziny na kilka tygodni-- odpowiedział parząc przed siebie.

Chłopak obok niego zmarszczył brwi.. Gdzieś już słyszał podobną historię, po chwili spojrzał na biało-włosego zdziwionym wzrokiem, lecz on patrzył przed siebie.

---Carbo..?-- zapytał niepewnie, na co drugi się uśmiechnął i spojrzał na bruneta.

---Cześć Davidku-- powiedział uśmiechnięty.

Gilkenly siedział tak chwilę przetwarzając informacje, lecz już po chwili uśmiechnął się i przytulił Nico bez słowa. Biało-włosy zaskoczony również go przytulił, cieszył się że brunet domyślił się kim jest...

----------------------------------

Ich rozmowa trakawa długo, a przez to wszystko Nicollo zapomniał o swoim zadaniu, którym było kupienie chleba...

---Kurwa zapomniałem-- mruknął biało-włosy przypomniając siebie gen fakt.

---O czym?-- zapytał brunet patrząc na niego.

---Ciotka mnie wysłała po chleb, ale no jakby miałem też inne sprawy do załatwienia takie jak znalezienie ciebie-- odpowiedział, na co drugi pokręcił zrezygnowany głową.

---Ale ty jesteś idiotą... Wstawaj!-- powiedział nagle i sam wstał z ziemi.

---Co? Po co?

---Chyba masz coś do kupienia racja?-- spojrzał na niego, a biało-włosy po chwili wstał.

---Dobra... Ale-- nie dane mu było dokończyć, gdyż brunet odezwał się.

---Wiem gdzie jest otwarty sklep nie martw się Carbuś ze mną w tym mieście nie zginiesz!-- zaśmiał się brunet, na co biało-włosy uśmiechnął się i ruszył za nim.

----------------------------

---To tutaj-- odezwał się biało-włosy zatrzymując się pod domem rodziny.

---Oh.. Tutaj miesza twoja rodzina?-- zapytał mocno zaskoczony brunet.

---Tak, będę już iść, bo ponad dwie godziny nie wracam z chlebem-- zaśmiał się.

---Jasne to ma nadzieję do zobaczenia Carbo-- Gilkenly uśmiechnął się.

---Napisze do ciebie jutro, ale teraz wracaj do domu nie będziesz mi łaził po jakiś lasach, jasne?-- Nicollo spojrzał w oczy drugiego chłopaka.

---Jasne jak słońce-- wywrócił oczami.
---Too do jutra Carbuś!-- krzyknął odchodząc w stronę swojego domu.

---Do jutra Davidku..-- uśmiechnął się biało-włosy sam do siebie, gdyż brunet nie miał jak tego usłyszeć i zobaczyć.

Nicollo wszedł do domu i zdjął buty, wszedł do salonu gdzie od razu każdy obecny w pomieszczeniu na niego spojrzał.

---Mam chleb..?-- powiedział unosząc w górę produkt.

---Gdzieś ty tyle był!!-- krzyknąła jego matka wstając z fotela.

---Bo... No trochę się yyy... Zgubiłem?-- mruknął kładąc pieczywo na blat w kuchni.

---Przecież ci powiedziałam gdzie dokładnie iść-- odezwała się spokojnie jego ciocia.

---No tak, ale jednak w pewnym momencie pomyliłem jakby kierunki?-- nadal brnął w to małe kłamstwo.

---Um... No w porządku, w każdym bądź razie dziękuję za kupienie chleba Nico-- uśmiechnęła się ciotka, po czym udała się do kuchni zrobić herbatę.

---Nie ma za co ciociu-- uśmiechnął się i wbiegł na górę do pokoju kuzynki.

---Wreszcie!! Ile można iść do sklepu!-- wykrzyczała kuzynka.

---No trochę się zgubiłem-- odpowiedział z lekkim uśmiechem.

---Gramy dalej?-- zapytał Ivo, a pozostała dwójka spojrzała na najmłodszego.

Dziewczyna kiwnęła głową na "tak" i znów usiedli wszyscy przy małym stoliku, gdzie nadal była rozłożona gra planszowa.

-----------------------------

---WYGRAŁEM!!-- krzyknął starszy z braci.

---Oszyst!-- oskarżył go Ivo.

---Co kurwa?! Jaki oszust?-- spojrzał na młodszego brata zdziwiony.

---No proszę cię Nico! To ty byłeś bankowym więc logiczne, że kradłeś-- Ivo skrzyżował ręce patrząc na brata.

---Dobra chłopaki spokój-- blondynka zaśmiała się i odłożyła spakowaną już grę na półkę.
---Która godzina?-- zapytała po chwili patrząc na chłopaków.

---Dwudziesta trzecia-- ziewnął Ivo.

---W takim razie, chodzicie pokaże wam pokój dla was-- uśmiechnęła się i wyszła z pokoju, nawet nie czekając na kuzynów.

--------------------------
Witamm!! Hej!

Wybaczcie, że nic nie wstawiałam ale miałam te trzy dni pod rząd ważne testy, do których jednak trzeba było się czegoś pouczyć.

Ale już wracam także rozdziały będą się pojawiać ^^

Jakieś teorie czy coś?

Pozdrawiam i Kc <3

~| Zawiodłem Cię...|~| David x Carbo |~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz