Carbo<3:
Japierdole ratuj mnie!DAVID
Ty chuju odpisz!
DAVID:
Co ty chcesz?Carbo<3:
Pisz ze mną, bo mi się nudziNie mam co robić
DAVID:
A nie miałeś grać z bratem w karty?Carbo<3:
No miałem!Ale kurwa ten mały gnojek oszukuje
Rozumiesz to?
DAVID:
Rozumiem spokojnie___________________
Jako iż biało-włosy nic już nie odpisał. David schował telefon do kieszeni, gdy do pokoju weszła babcia z matką.
Starsza kobieta podeszła do niego z chęcią podania mu talerzyka z kawałkiem ciasta.---Nie dziękuję babciu-- powiedział z lekkim uśmiechem widząc zamiary kobiety.
Staruszka spojrzała na niego podejrzliwie, po czym zerknęła na swoją córkę, którą na nią nie patrzyła.
Wróciła wzrokiem na wnuka i odłożyła podwieczorek na stolik.---Nie chcesz wybitnej szarlotki swojej starej babci?-- zapytał unosząc jedną brew w górę.
Ona doskonale znała chłopaka i wiedziała, że to jego ulubione cisto, a najlepiej lubił właśnie te robione przez nią.
---Nie mam ochoty-- odpowiedział spokojnie patrząc na nią.
---Nie masz ochoty?-- zmarszczyła brwi, gdyż brunet nigdy nie odmówił jej jeszcze kawałka szarlotki.
---Tak babciu, nie mam ochoty-- po raz kolejny potwierdził swoje słowa.
---W porządku...-- odezwała się po chwili i usiadła na kanapie obserwując cały czas wnuka.
Coś jej w jego zachowaniu bardzo nie pasowało. Nie było trudno zobaczyć, że coś jest z nim nie tak, lecz zastanawiała się dlaczego jej córka tego nie widzi.
---David skarbie może pójdziesz z dzieciakami na plac?-- zapytał miło jego ciocia, na co nastolatek skrzywił się.Przybrał jednak mały uśmiech, gdy zobaczył minę swojej matki.
---Jasne..! Bardzo chętnie-- mruknął z uśmiechem i wstał z fotela.
---JEJ!!-- krzyknąła radośnie Alissia, na co automatycznie wywrócił oczami.
Dwójka dzieci pobiegła zakładać buty, a on niechętnie ruszył za nimi.
Gdy każdy miał ubrane obuwie wyszli z domu. Droga na plac nie zajęła im długo, dlatego już po chwili brunet stał przy płocie patrząc na małe krzykliwe, denerwujące dzieci, które bawiły się w najlepsze.Nagle usłyszał dźwięk powiadomienia więc spojrzał na telefon i zmarszczył brwi widząc dziwną wiadomość od biało-włosego chłopaka.
Carbo<3:
Ej w jakim ty mieście mieszkasz bo zapomniałem???DAVID:
W Los Santos?A co cię nagle wzięło na przypomnienie sobie?
Carbo<3:
A nicTak po prostu bo zapomniałem :)
DAVID:
Boje się tej uśmiechniętej minkiI tego nagłego pytania
________________________
Jeszcze dziwniejsze dla niego było to, że nagle przestał być aktywny i odpisywać. Dlaczego o to pytał?
---------------------------------
Brunet siedział w swoim pokoju oglądając losowy film. Nie był on za ciekawy, ale nie miał nic innego do roboty. Carbonara nie mógł grać ani gadać bo był w gościach, Erwin wyszedł z jakimś kolegą na dwór, a Vasquez z dziewczyną na randkę.
Z rodziną nie miał ochoty siedzieć w salonie, gdyż miał po prostu dość tych dwóch dzieciaków jak i pytań o to kiedy znajdzie sobie dziewczynę, oraz jeszcze ten podejrzliwy wzrok babci.
---David?-- usłyszał na co zatrzymał film i zdjął słuchawki z uszy.
---Tak babciu?-- kobieta usiadła na łóżku i przez chwilę nic nie mówiła.
---Czy coś cię trapi? Bo wydaje mi się, że coś ci nie daje spokoju-- powiedziała spokojnie, chłopaka nieco zaskoczyły jej słowa.
---Nie, skąd taki pomysł?
---Dobrze... A o co chodzi między tobą, a twoją mamą? Nie mów że nic bo widzę, że coś jest nie tak-- zaznaczyła od razu.
---Mała kłótnia?-- stwierdził trochę niepewnie.
---Nic poważnego-- dodał widząc ten wzrok babci.---Yhym, a powiedz mi czemu cista mojego nie chciałeś? Zawiodłam się
---Oh.. Zawiodłaś się na mnie? Wsumie nic nowego-- mruknął, a kobieta zmarszczyła brwi.
---Nie, David widzę, że coś jest nie tak a twoje zachowanie potwierdza to wszystko...-- spojrzała na niego zmartwionym wzrokiem którego nienawidził..
Przecież nie powiem ci, że wszystkie te głosy w mojej głowie stają się coraz głośniejsze i chciałbym móc je wyciszyć... Po czym powiedzieć przepraszam, że cię zawiodłem, ty za przeczysz a ja znów powiem że zawiodłem cię...-- te słowa w jego myślach były prawdą, lecz on nie potrafił jej tego wyznać.
Wiedział, że kobieta powie to co Nico lub matka, ale on przecież wiedział że ich zawiódł... Więc dlaczego oni cięgle zaprzeczali?
To nie miało sensu... .---To przez tą kłótnię-- skłamał... Po raz kolejny okłamał bliską mu osobę, na której mu zależy.
---Uznajmy, że ci wierzę-- westchnęła.
---Będę na dole, jak coś to przyjdź-- dodała po czym wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi.Brunet patrzył dłuższą chwilę na panele w jego pokoju... Te wszystkie źle myśli nagle wróciły do jego głowy. Wszystkie głosy zaczęły się po kolei odzywać, w tych tak różnych od siebie oczach pojawiły się łzy...
Wstał z krzesła i założył czarną bluzę na t-shirt, która leżała na łóżku.
Wyszedł z pokoju nawet nie biorąc telefonu po czym zszedł na dół i bez słowa wyszedł z domu...
Słuchając tych okropnych głosów poszedł w tylko sobie znanym kierunku...------------------------------
Ojej witam!Rozdział miał być wcześniej no ale cóż nie wyszło więc jest teraz.
Ogólnie tak jak wspomniałam w poprzednim rozdziale jest to prawie chyba koniec!
Pozdrawiam i Kc <3
(Nie sprawdziłam czy są błędy, więc jak coś to przepraszam heh)
CZYTASZ
~| Zawiodłem Cię...|~| David x Carbo |~
Fiksi PenggemarNastolatek, który w domu nie ma za ciekawego życia. Często rozmawia z internetowym przyjacielem, lecz potrafi bez pożegnania zakończyć rozmowę... Czy coś się dzieje w jego domu..? Czy drugi chłopak się o tym dowie? Czy jest możliwe zakochać się w...