III

886 69 32
                                    

Następnego dnia brunet obudził się około godziny dziesiątej. Wstał z łóżka i od razu zaatakował go ból głowy. Spojrzał na telefon który leżał na podłodze z lekko zbitą szybką.
Nie przejmował się tym.

Wyszedł z pokoju i udał się do łazienki, gdy spojrzał w lustro skrzywił się na własny widok.
Oczy czerwone od płaczu, włosy roztrzepane na wszystkie strony.
Pomięte wczorajsze ubrania i chujowe samopoczucie.

Nie chcąc dłużej na siebie patrzeć wyszedł z pomieszczenia i zszedł na dół, gdzie niestety przy stole siedziała jego matka. Kobieta od razu na niego spojrzała, a w jej oczach było widoczne zmartwienie.

---Cześć synku, zrobiłam śniadanie-- powiedziała z lekkim uśmiechem.

---Nie dzięki, nie jestem głodny-- mruknął i podszedł do blatu w kuchni.

Nastawił wodę na herbatę i oparł się o blat patrząc na czajnik. Gdy woda kończyła się gotować wyjął z szafki czarny kubek, a z innej torebkę herbaty owocowej. Zalał wrzątkiem i bez dodawania cukru udał się znów do swojego pokoju.

Zamknął za sobą drzwi na klucz i odłożył kubek na biurko.
Przebrał się w czyste ubrania, które wziął z szafy i wreszcie podniósł telefon z podłogi.

Włączył urządzenie i od razu zalała go fala wiadomości i nieodebranych połączeń. Nie wszystkie były od biało-włosego, niektóre były od ojca lub kogoś innego z bliskich osób.
Lecz jednak Carbonara wygrał z ilością, gdyż miał 125 nieodebranych połączeń i 121 wiadomości...
Czy, aż tak się martwił?
Ale czemu, skoro nic się nie działo..?

Chłopak usłyszał ciche pukanie do drzwi, wiedział że to jego matka.

---Otworzysz? Musimy pogadać..-- powiedziała spokojnie, a brunet po chwili namysłu wstał i otworzył drzwi.

Kobieta weszła i usiadła na łóżku.
Spojrzała na syna, który nie patrząc na nią siedział na krześle przy biurku.

---Chcę, abyś wiedział że tata może już do nas nie wrócić... I obiecuję, że znajdę inną pracę, aby być codziennie w domu z tobą...-- powiedziała cały czas patrząc na syna.

---Czy nie zawsze tak robisz? Obiecujesz coś, a potem nic z tego się nie spełnia... Jeśli to kolejna pustą obietnica to nie chce tego słuchać-- syknął z wyrzutem patrząc na widok za oknem.

---David... Przysięgam, że tym razem mówię poważnie i nie jest to pusta obietnica... Zostawię cię, bo widzę że nie masz ochoty ze mną rozmawiać-- powiedziała cicho i wyszła z pokoju zamykając drzwi.

Gilkenly włączył komputer i wszedł na discord'a gdzie na jednym z serwerów zauważył samotnie siedzącego Nicollo na kanale.
Bez przemyślenia dołączył do rozmowy.

---Ooo David Cześć!-- powiedział radośnie biało-włosy.

---Hej Nico, co tam?-- zapytał biorąc łyk herbaty.

---A dobrze dobrze, a u ciebie?-- brunet wiedział, że specjalnie zadał on takie pytanie.

---Yyy... No jest okej-- powiedział całkiem przekonująco.

---Ostatnio za każdym razem kiedy z tobą rozmawiam czuję, że jesteś w okropnym nastroju...-- stwierdził Carbonara, na co drugi zaniemówił.

-------------------------

---Co mogę ci zaoferować..? Diamenty-- powiedział Erwin.

---No dobra niech będzie-- odezwał się Vasquez po chwili zastanowienia.

---Ej Davidku masz może chlebka trochę?-- zapytał Carbo podchodząc do niego w grze.

---Nic mi już nie zostało, oddałem wszystko tobie-- stwierdził.
---Poszukaj w skrzynkach-- dodał po chwili namysłu.

~| Zawiodłem Cię...|~| David x Carbo |~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz