(( P.W. - Sanguy ))
Jeff miał przekazać nam szczegóły rozkazów i planu Skroll'a, ale będąc szczerym - nie słuchałem go w ogóle. Byłem zajęty wgapianiem się w okna rezydencji. W ten sposób znalazłem pokój Cassie (Deuce, ty dziwny jesteś...XD). Rozmawiała z kimś przez telefon. Nie wiem czemu, ale nie mogłem spuścić z tamtąd wzroku. W końcu z tego 'transu' wyrwał mnie Danny uderzając mnie lekko w ramię.
"Hm?"
"Co się tak nie udzielasz, Deuce?" - zapytał.
"To mój głos tutaj ma jakiekolwiek znaczenie?" - westchnąłem.
"Tym razem tak, i to dosyć duże. Słuchaj, nie chce mi się tłumaczyć tego wszystkiego od początku, więc ewentualnie dowiedz się od Shady'ego i następnym razem nie wgapiaj się w Cassie, okej?" - powiedział Jeff, po czym oboje się zaśmiali.
Westchnąłem głośno i wróciliśmy do rezydencji. Przed wejściem jeszcze pożegnałem się z Danny'm. Brakowało mi normalnej rozmowy z dawnym przyjacielem. To dosyć miła odmiana od ciągłej samotności... Nie licząc bezsensownych rozmów z własnymi schizami.
Wszedłem na piętro mijając Ticci-Toby'ego. Nie trudno go poznać... Ma dosyć... Specyficzny uniform.
"Heej, Deuce, widziałeś gdzieś Masky'ego...?" - spytał. Eh, czyli już wszyscy mnie tu znają...
"Nie." - odpowiedziałem szybko i wszedłem na korytarz.
Usłyszałem za sobą tylko "Okej, dzięki~" i kroki. Przez chwilę stałem w bezruchu myśląc nad tym, co ja aktualnie robię. I co aktualnie robić mogę. Co tu ukrywać, cholernie się nudzę.
Swoją drogą, dziwnie tu jest... Rezydencja, na piętrze jeden korytarz i milion pokoi, wszyscy chodzą w tę i spowrotem. Ehh, za dużo ludu jak dla mnie. Przez te kilka lat nauczyłem się omijania ludzi, ale tu jest to wręcz niemożliwe.
Wracając do tematu...
Przypomniałem sobie wtedy o Cassie. Rozmawiała z kimś przez telefon i nie wyglądała na zadowoloną z tej rozmowy. To chyba dobry pretekst dla mnie...
Zapukałem do jej drzwi. Po chwili usłyszałem, że mogę wejść, więc uchyliłem drzwi widząc Cassie siedzącą na parapecie i przeglądającą jakieś karty.
"Co tam?" - spytała odkładając karty na bok i schodząc z parapetu.
"Em, chciałem tylko zapytać, czy wszystko w porządku?" - zapytałem zamykając drzwi i opierając się o nie.
"Hm..? Masz na myśli ten telefon? Tak, to chyba... Zwykła pomyłka..."
(( P.W. - Cassie ))
To oczywiste, że skłamałam. To nie mogła być pomyłka, skoro ta Chelsea znała moje dane. Tylko, że ja naprawdę jej nie kojarzę... Chociaż... Gdyby tak pomyśleć, to niewiele pamiętam z normalnego życia. Widzę to jakby przez mgłę, niewiele z tego rozumiem. Nie mogę mieć aż tak słabej pamięci, prawda...?
"Uh, zresztą, to nic takiego. Widziałeś gdzieś Tim'a...?" - spytałam po chwili.
"Ludzie, już druga osoba mnie o to pyta..." - zaśmiał się - "Nie widziałem go nigdzie, jak dotąd."
"Druga osoba...? Czyli... Deuce, piszesz się na teleport?" - zaproponowałam.
"Że co...?"
Złapałam Deuce'a za rękę i przenieśliśmy się w miejsce, w którym ostatnio był Tim. Byłam zdziwiona, kiedy tym miejscem okazała się szkoła 'Benedict Hall'. Rozumiem, że Tim ma co do tego miejsca kilka... Niemiłych wspomnień, ale po co miałby tu przychodzić? Nie lepiej jest po prostu o wszystkim... Zapomnieć...?
"Następnym razem ostrzegaj..." - powiedział Deuce nieco zdezorientowany.
Uśmiechnęłam się, po czym uśmiech momentalnie zniknął, kiedy zobaczyłam ślady krwi ciągnące się od schodów do wejścia do budynku. Podeszłam bliżej. Tak, to na pewno była krew... I to jeszcze świeża.
Chciałam otworzyć drzwi, ale nie udało mi się. Przez chwilę się z nimi szarpałam, aż Deuce odsunął mnie lekko i wykopał zamek otwierając drzwi.
"Wow." - zaśmiałam się - "Efektowne wejście."
"Panie przodem~"
Weszłam uśmiechając się lekko. Później jedynie podążałam za śladami krwi. Przy schodach zakończyły się. Spojrzałam na Deuce'a, który był tak samo zaskoczony, jak ja. W końcu jednak stwierdziliśmy, że trzeba sprawdzić górę, więc weszliśmy tam. Nadal nic. Nawet znaku. Ani jednego dźwięku. Jedynie nasze kroki.
"Tim...?" - zawołałam niepewnie.
Nieoczekiwanie zza rogu wyszedł Jeff, przez co nieco odskoczyłam, tak samo jak Deuce.
"No nie, wy też nie wiecie gdzie jest?" - powiedział.
Wzruszyliśmy ramionami i Jeff westchnął. Mam tylko nadzieję, że ta krew nie była... Jego krwią.
(( P.W. - Jeff ))
Nie mogłem znaleźć Masky'ego przez cały dzień, więc to całkiem logiczne, że coś było nie tak. No, i całkiem logiczne, że poszedłem go szukać właśnie tutaj. (dla nieoglądających Marble Hornets - to, tunel i opuszczony szpital w Rosswood Park to miejsca ataków Operatora i 'przemiany' Tim'a w Masky'ego c:)
Wszedłem do środka i zamknąłem za sobą drzwi, żeby nikt z zewnątrz nie zauważył mojej obecności tutaj. (P.S.: Wtedy jeszcze krwi nie było XD)
Rozejrzałem się nieco, nie wołając Tim'a. Wiedziałem, że po pierwsze - nic by to nie dało, po drugie - to nie było normalne, więc ktoś musiał mieć z tym coś wspólnego.
------------------------
Hej wszystkim~
Ehm, wybaczcie temat trwającego wydarzenia, ale naoglądałam się CSI i teraz tylko to mam w myślach X'D
Dzięki za przeczytanie~
CZYTASZ
Find Your Way Out
Random[{ PL }] "No Choice 2" "Find Your Way Out" Creepypasta Fanfiction ( Chasey / Sanguy / Shadower / Chelsea )