Część XV - Next Victim

96 16 0
                                    

(( P.W. - ??? ))

Jeff i Sanguy jedynie pogrążają się w tym wszystkim. Rozmowa w łacinie nie ukryje wszystkich ich... Heh... Naszych sekretów. Mam co do nich jeden, poważny plan. Ich umiejętności i łatwo poddawalne dusze są mi teraz niezbędne. To będzie prosta akcja. Wystarczy tylko sprawić, że ponownie stracą nad sobą kontrole i już. Zrobię z nich moich poddanych. Zdobędę w całości oba Versy.

A skoro mam już dwóch najważniejszych Proxies ze Slenderverse oraz Skrollverse, to potrwa zaledwie kilka tygodni... Nawet niecałych...

(( P.W. - Hoodie ))
(ha, nie spodziewaliście się tego~ XD)

"BRIAAAAN!"

Usłyszałem ten krzyk z korytarza. Kto by to mógł być? No chyba nie Toby. Nie ma bata.

Podszedłem nieco załamany do drzwi i otworzyłem je lekko stając w przejściu, żeby Toby nie dostał się do środka. Uwierzcie mi, jeżeli on raz wlezie do pokoju, wyjdzie stamtąd dopiero po skończeniu swojego bezsensownego gadania, czyli... Czyli około 4/5 godzin. W sumie otwieram teraz te drzwi pewnie tylko dlatego, że mam dość tego darcia się i pukania w moje drzwi.

"Hoodz, muszę ci coś koniecznie powiedzieć!" - wykrzyczał entuzjastycznie i wepchnął się pod moją ręką do pokoju.

Westchnąłem głośno i usiadłem na łóżku naprzeciw siedzącego na krześle przy biurku Toby'ego.

"Masky leży bez przytomności na podłodze w swoim pokoju." - powiedział nieco bez emocji.

"Ta, fajnie. Słuchaj Toby, nie mam teraz zbyt wiele czasu, więc zrób sobie z tym swoim Masky'm co tam chcesz, nie wnikam, ale daj mi spokój, okej?" - powiedziałem załamując ręce.

"Ale mówię powaażnie!" - stwierdził.

"Skoro mówisz poważnie, to po co do cholery jasnej siadasz tutaj zamiast mu pomóc, hm?" - spojrzałem na niego z miną typu 'Mhm, już ci wierzę.'.

"To chodź i sam zobacz!" - prawie wykrzyknął, po czym momentalnie wstał i złapał mnie za rękaw niemal wybiegając na korytarz i kierując się w stronę pokoju Tim'a.

Wbiegliśmy do środka i nieco mnie zszokowało to, że Toby jednak mówił prawdę. Podszedłem do Tim'a i podniosłem go, po czym odłożyłem na łóżko. Cóż, chciałem odłożyć, dopóki nie zauważyłem krwi na podłodze i plecach Tim'a. Toby najwyraźniej był zszokowany tak samo jak ja, sądząc po jego wzroku. (takie 'O_O')

Odstawiłem go plecami do góry i wysłałem Toby'ego po jakieś bandaże i szwy. W tym czasie po odsłonieniu całej rany Tim'a, mogłem porównać to do ran Jeff'a i Proxies ze Skrollverse. Nie miałem innego wyjścia niż po prostu znalezienie w tym momencie Jeff'a i Sanguy'a. No i oczywiście Jack'a, bo on się zna na takich rzeczach, pomimo tego, że nie ma oczu.

Po chwili razem z Toby'm weszła też Kate, wyraźnie zmartwiona o Tim'a (OTP OTP HOODZ), czyli mam kolejny powód na to, żeby tych dwóch shipować.

(( P.W. - Cassie ))

"Nikt poza tym się o tym nie dowie, błagam was, możecie mi zaufać i oboje dobrze to wiecie..." - westchnęłam mając dość bezsensownego czekania na odpowiedź.

Oboje spojrzeli na siebie nawzajem i przytaknęli. Ucieszyłam się na ten gest z ich strony, ale nie dałam tego po sobie poznać. Nadal nie spuszczałam z nich wzroku.

"Ehm... Dobra, ale musimy rozmawiać... Tutaj...?" - zapytał Deuce, w czasie, kiedy Jeff rozglądał się nieco nerwowo.

"Uh, jasne, ale...Dlaczego nie tutaj...?" - spytałam z ciekawości.

"Po prostu chodźmy gdziekolwiek, nie pytaj..." - westchnął Jeff i ruszył w stronę jeziora. Tak przynajmniej mi się wydawało, nie jestem aż tak dobrze rozeznana w terenie.

Podążyliśmy za nim do jeziora, czyli jednak miałam rację. Przysiedliśmy przy drzewie, przy którym wcześniej siedziałam. W końcu znam prawdę.

------------------------

Hej wszystkim~
Wybaczcie za ten rozdział ale ponownie nieco się spieszyłam, eh, wyjazd XD
Mimo to i tak nie był to dobry rozdział, więc jestem zmuszona wynagrodzić Wam to w formie następnego rozdziału - długi, ciekawy i za niedługo, co Wy na to? :3
Bay~

Find Your Way OutOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz