6.

17 2 11
                                    

Gdy Ola była już pod bramą domu zobaczyła, że na podjeździe stoi samochód Komisarza. Już wiedziała ile pytań zada. Gdzie była? Z kim? Po co?
Nawet przez chwilę przeszła jej myśl, że w domu poza Nikołajem może być także NKWD by ją aresztować za zdradę czy jakikolwiek inny irracjonalny powód.

Weszła do domu tak cicho jak tylko mogła. Zdjęła przemoknięty płaszcz i udała się na górę.

Ola i Wasil spacerowali po okolicznym lesie. Padał śnieg ale im to nie przeszkadzało. Mieli czerwone z zimna dłonie i policzki. W końcu Wasia zatrzymał się i złapał Olę za dłonie by choć trochę je ogrzać. Był w niej zakochany od początku znajomości ale ona nigdy nie traktowała tego poważnie. Zawsze mówiła, że tak nie wypada.

-Dlaczego nie chcesz ze mną wyjechać? Mogłabyś się od niego uwolnić.- zaczął

-Wasil, ja nie mogę....- westchnęła

-Kochasz go?- zapytał przyciągając bliżej siebie

-To nie o to chodzi. Ja muszę chronić rodzinę. Ty tez będziesz bezpieczny jak zostanę panią Iwanowicz-Jeżov.- odpowiedziała odwracając od niego wzrok

-Ale mój ojciec to Stalin, tak jak ja.-powiedział dumnie

Weszła po schodach i zapukała do drzwi gabinetu Komisarza. Usłyszała ciche "wejść" i weszła do pokoju, stanęła przed machoniowym biurkiem. Gdy tylko Nikołaj podniosł wzrok z nad kartki zmarszczył brwi.

-Czemu masz mokre włosy?- zapytał zdejmując okulary

-Śnieg pada a byłam na spacerze.- odpowiedziała patrząc w drewniany parkiet

-Sama?

-Z Wasilim.

Na jej słowa oczy Komisarza zaczęły płonąć nienawiścią. Nie lubił przyjaciela swojej narzeczonej. Uważał go za szkodliwego dla niej. To samo myślał Wasia o nim.

-Myślałem o naszym ślubie.- chciał zmienić temat. -Usiądź, to ważna sprawa.- powiedział wskazując na krzesło obok niej

Posłusznie usiadła na krześle i czekała. Nikołaj nie raczył się odezwać, jedynie wstał i podszedł do okna. Obserwował co się dzieje za oknem. Było już całkowicie ciemno. Gdy jeszcze Ola wchodziła do domu było w miarę jasno.

-Nikołaj, czy dowiem się w końcu do czego zmierzasz? Każda nasza rozmowa to twoje błądzenie i nie mogę dowiedzieć się co masz na myśli.-powiedziała biorąc do ręki rozkaz numer 00485

Biorąc w dłonie ten papier nie wiedziała jeszcze jaką wagę on ma. Przez rozkaz o numerze 00485 miało zginąć w roku '37 ponad 111 tysięcy oficerów polskich. Funkcjonariusze NKWD mieli wkroczyć do domu "winnego", wyprowadzić a jego rodzinna już nigdy by go nie zobaczyła. Nawet jeżeli sama by przeżyła.

Komisarz przechadzał się po gabinecie a jego narzeczona próbowała zrozumieć co się stanie na mocy rozkazu.

-Mówiłem Ci dzisiaj, że cię kocham?- zapytał odbiegając od tematu

-Mówiłeś.- odpowiedziała szorstko

-To dobrze.

Widząc jak Ola próbuje zrozumieć rozkaz podszedł do niej i wyrwał jej kartkę z dłoni. Zabrał ją i schował do szuflady biurka. Nie chciał by ona zbyt dużo wiedziała. Mimo swojej wysokiej pozycji zawsze coś mogło pójść nie tak. Wtedy by pociągnął ją na dno ze sobą. Tego nie chciał. Kochał ją za mocno, była jego oczkiem w głowie. A może tylko mu się tak wydawało?

Później nie rozmawiali za dużo. Jak zwykle, Komisarz spędzili resztę wieczoru zamknięty w gabinecie a Ola czytała książkę Lwa Tołstoja.

Rano Komisarz pożegnał się z żoną i pojechał do komisariatu głównego w Moskwie. Czuł zmęczenie i ból głowy. Przez prawie cały wieczór pił koniak i nie zastanawiał się jakie będą tego konsekwencje. Młody Iwan który był funkcjonariuszem NWKD zamiast likwidować wrogów rewolucji Stalina był szoferem państwa Iwanowicz-Jeżov. Komisarz w stosunku do niego był bardzo oschły, natomiast Ola miała serce na dłoni dla niego. Traktowała go na równi ze sobą, mimo kontrastu społecznego który był między nimi.

-Towarzyszu Komisarzu wszystko dobrze?- zapytał gdy zaparkował samochód pod ogromnym budynkiem

-Tak, oczywiście.- odpowiedział Jeżov wychodząc z samochodu

Żona Komisarza Bezpieczeństwa PaństwowegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz