7.

17 2 5
                                    

Luty, 1936r.

W głowie przyszłej żony Komisarza kłębiło się wiele myśli, czuła potrzebę rozmowy z narzeczonym o ich życiu. Poprosiła Iwana o przysługę, miał zawieźć ją do Komisariatu Głównego, on bez chwili namysłu się zgodził. Wsiedli razem do samochodu i pojechali w stronę Radzieckiej stolicy. Na miejscu powiedzieli jej, że Nikołaj jest w katowni NKWD. Ola nie chciała tam jechać, to tam Ludowy Komisarz wyznał jej "miłość". Miejsce po prostu idealne na romantyczne wyznania. Podrapane ściany, krzyki z bólu, zapach krwi i potu dodawały dobrego klimatu do tak ważnych słów. Mimo wszystko, Ola postanowiła odwiedzić miejsce przesiąknięte cierpieniem niewinnych ludzi.

Weszła do starego budynku w, którym ludzie modlili się o śmierć i koniec cierpienia. Lament i krzyki byłyby słyszalne z ulicy dlatego budynek był głęboko w lesie daleko od cywilizacji. Tyle ludzi przewinęło się przez ten budynek. Może 1% z nich to byli winni.

Na wejściu spotkała funkcjonariusza ciągnącego za sobą skatowanego mężczyznę. Po jej ciele przeszedł dreszcz a dłonie zaczęły się pocić. Chciała zapłakać ale nie mogła, chciała by obok niej był Wasil ale nie było go. Enkawudzista widząc kobietę od razu zostawił poszkodowanego i stanął na baczność.

-Towarzyszko Jeżov, w czym mogę pomóc?- zapytał zestresowany

-Szukam mojego narzeczonego.- powiedziała patrząc na pobitego mężczyznę

-Towarzysz Komisarz jest w tej chwili bardzo zajęty ale myślę, że dla towarzyszki zrobi wyjątek. Zaprowadzę was do Komisarza.- powiedział wskazując dłonią w stronę wąskiego korytarza-Ty tu zostań!- dla zasady kopnął mężczyznę w brzuch a on tylko zgiął się w pół

Między Olą a Iwanem nastąpiła wymiana spojrzeń i podążyli za oficerem. Przechodząc przez wąski korytarz usłyszeli przeraźliwy krzyk. Nigdy takiego nie słyszała. Iwan też był przestraszony, dla enkawudzisty to było jak muzyka. Ci mężczyźni lubili cierpienie ludzi, przed nimi matki chowały dzieci a psy szczekały z daleka czując ich obecność.

-Wszytko dobrze, Towarzyszko?- odwrócił się do niej funkcjonariusz

-Tak.- odpowiedziała szybko

Po jej słowach otworzył drzwi, te same co miesiąc temu. Za nimi szerzył się stalinowki terror. Zza ciężkich, metalowych drzwi rozległ się krzyk a później niezrozumiałe szepty. Minęła Iwana i stanęła w progu. To co widziała utwierdziło ją w przekonaniu, że Nikołaj nie był normalny.

Na tym samym krześle co Ola siedział jakiś mężczyzna. Jego twarz była cała we krwi. Spojrzała na jego dłonie. Z pod paznokci ciekła stróżka krwi. Ulubiona tortura NKWD, wyrywanie paznokci.

Komisarz słysząc odgłos butów swojej żony od razu wiedział, że ta będzie patrzyła na niego z dezaprobatą. Ale ona nie była wściekła, ona była przestraszona. Dla niej miał serce na dłoni, a dla tych ludzi był okrutny. Czuła jak wszystko się w niej gotuje. Dlaczego taki był?
Po jej policzku spłynęła samotna łza której nikt nie dostrzegł.
Pod wpływem chwili enkawudzista wyprowadził mężczyznę z pokoju a zaraz za nim wyszedł też Iwan. Zamknęli za sobą drzwi i dali parze czas na rozmowę.
Nawet po słyszalnym trzaśnięciu drzwi, Ola i tak milczała. Stała trochę bliżej niego nawet nie czując, że stoi w kałuży krwi. Komisarz widząc jej minę podszedł do zlewu który był z tyłu pomieszczenia i umył szybko ręce. W tym czasie Ola stała bez ruchu. Nikołaj wytarł ręce w szmate i podszedł do niej. Złapał ją za ramiona a ona odwróciła wzrok. Był ostatnią osobą na którą chciała spojrzeć. Jedną z dłoni przeniósł na jej policzek.

-Co się stało?- zapytał ją ale nie dostał odpowiedzi.- Ola....

Narzeczona nic nie mówiąc przytuliła się do mężczyzny. Był zdziwiony ale odwzajemnił uścisk by załagodzić sytuację między nimi. Stali tak jeszcze przez chwilę do momentu kiedy Komisarz puścił ją i objął dłońmi jej twarz.

-Ola, usiądź.- poprosił ją wskazując na fotel w którym wcześniej siedziała

Usiadła na fotelu a Nikołaj klęknął przed nią. Złapał ją za dłonie i powiedział:

-Olu, tak musi być. Ludzie tacy jak on są niebezpieczni dla naszego narodu.

Jego ton głosu był tak przekonujący, że mogłaby w to uwierzyć. Nie wierzyła bo bardzo często słyszała jego rozmowy z ojcem jak była młodsza. Znała przebieg zdarzeń.

Żona Komisarza Bezpieczeństwa PaństwowegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz