Rozdział 1

315 13 0
                                    

POV Darcy
Kroczyłam przez szkolny korytarz. Przerzuciłam swoje rude włosy przez ramie patrząc poważnie przed siebie. Stanęłam wzdychając gdy zawołała mnie moja kuzynka
-Darcy! - usłyszałam stukot butów na lekkim obcasie jakie musimy nosić. Spojrzałam na nią - Dziś ide kupić tą super bransoletkę z baleriną. Idziesz ze mną prawda?
- Oczywiście. Jak mogłabym odmówić kuzynce?
- Świetnie! Zatem chodź na dodatkową lekcje i możemy iść na zakupy - powiedziała idąc żwawym krokiem przed siebie. Ile ona ma radości do życia. Też tyle bym chciała.

Lekcje gry na skrzypcach mijały spokojnie, aż w końcu dobiegły końca. Wyszłam z kuzynką ze szkoły powolnym krokiem. Jednakże gdy szłyśmy przez miasto ona nagle stanęła.
- Coś się stało? - spytałam niezaspokojona
- Ty ich widzisz? - spytała wpatrując się w coś lub kogoś. Też powędrowałam tam wzrokiem i zobaczyłam jakąś grupkę chłopaków.
- Tak...
- Oni chyba są z chłopięcej szkoły - powiedziała
- Coś ty. To nie mundurek chłopięcej. To uczniowie Akademii Królewskiej - na moje słowa kuzynka spojrzała na mnie zaskoczona. Jej wzrok mówił jedno "z skąd to wiesz?" - Są dość popularni. Ale trudno złapać z nimi kontakt....
- ja z chęcią spróbuję - powiedziała Grace
- ani się waż. Przecież jest tyle chłopaków z chłopięcej szkoły.... Czemu akurat tych checz zaczepić?
- Bo to nowe doświadczenie - wzruszyła ramionami i mnie tam do nich pociągnęła. Za mocno bo jak nagle się zatrzymała ja się potknęłam o wystający kawałek chodnika i prawie upadłam. Zamknęłam tylko oczy. Jednakże zamiast bólu poczułam kogoś ręce. Otworzyłam oczy widząc, że jeden z tamtych chłopaków mnie trzyma..... Co za ulga... Znaczy nie taka jak wstyd jaki wszedł na moje policzki w postaci czerwonych rumieńców.
- Przepraszam Darcy - nagle z zamyślenia wyrwał mnie głos mojej kuzynki.
- Joe postaw ją na nogi - odezwał się któryś do swojego widocznie kumpla. Nie tylko ja jak widać się tak zamyśliłam. Mój jakby to nazwać wybawiciel postawił mnie na równych nogach przez co od razu stanęłam obok kuzynki - potrzebujesz czegoś, że tak ciągłaś tą...
- To moja kuzynka.
- Rozumiem....To co chcecz? - spytał ten w goglach
- ah. Poprostu bliżej poznać. Wy jesteście ze zwykłej szkoły.....
- Zwykłej? - spytali chórem z lekka zdezorientowani
- Grace chodzi o to, że wasza szkoła jest publiczna i uczęszczają do niej dziewczęta oraz chłopcy.
-Aha.... Czyli do waszej chodzą same dziewczyny? - spytał chłopak z przepaską na oku.
- Tak. Chodzimy do prywatnej szkoły dziewczęcej  - odpowiedziałam. Czułam na sobie wzrok tego co mnie wcześniej złapał
- Prywatnej? Czyli wysoki stopnień nauki - przyznał
-Pewnie tak, ale nie zapominaj Joe, że my też mamy wysoki poziom. Nie trzeba być w jakiejś prywatnej szkoły, aby mieć  super oceny - odezwał się chłopak z opaską

POV Jude
- Chodźcie chłopaki. Czas na nas, bo zaraz coś nieciekawego z tego wyjdzie - powiedziałem - Miło było was spotkać panienki - skłoniłem się, ale sam się zaśmiałem z tego co zrobiłem tak jak David. Odeszliśmy.

POV Darcy
Gdy mijał mnie ten najwyższy w tym samym czasie spojrzeliśmy na siebie kątem oka. Coś w nim było.... Innego. Nie nabijał się z nas jak tamta dwójka. Nagle Grace klasnęła mi przed twarzą
-No co? - spytałam
- urzekł cie ten słup, że się w niego tak wpatrujesz? - spytała
- co.... A! Nie, nie. Zamyśliłam się....
-Jasne, jasne. Widziałam to- szturchnęła mnie w ramię
-Niby co? - spojrzałam na nią zdezorientowana
- Ten jego wzrok i Twój na nim. Wpadł Ci w oko prawda?
- Co?! Nie! Wiesz dobrze, że jedyni chłopacy z jakimi się zadaje to mój brat i Ben z chłopięcej szkoły
- Tak, tak. Pewnie. Chodź już - powiedziała idąc przodem. Ehh oby tylko nie wspominała o tym chłopaku przy Benie. Przecież nic nie zaszło.

🌺Skip time 🌺
Szłam do domu. Grace oczywiście poszła nakolejne  zakupy po kupnie swojej biżuterii. Ja za to sama przemierzałam miasto. Przystanęłam na moście spoglądając w dół. Grali tam w piłkę nożną. Nie rozumiem jak można lubić ten sport.
- Lubisz grać w piłkę? - usłyszałam głos za sobą. Spojrzałam za siebie. Stał tam ten chłopak co mnie dziś złapał - bo nie wyglądasz na taką co się zbliży do piłki
- Nie lubię, nie umiem - powiedziałam patrząc na niego. Już nie był w mundurku tylko w białym podkoszulki, na to czarna nieco długa bluza z zamkiem i kapturem, a na nogach granatowe jeansy i zwykle czarne adidasy
- Rozumiem - schował ręce do kieszeni
- Nie wiesz, że to nie kulturalnie rozmawiać z kimś jak się ma ręce w kieszeniach ?
On tylko uśmiechnął się lekko i wyciągnął ręce jak na rozkaz
- aż tak wychowana jesteś? - spytał wpatrując się w moje oczy
- A co? Przeszkadza ci to? Taka kultura?
-Nie. Gdzie tam - wzruszył ramionami. Spojrzał w dół na boisko. Więc też to zrobiłam. Tam w jednym miejscu zebrała się grupka patrząc na nas i wskazując chyba na chłopaka obok - Ja muszę iść. Nie mogę tak długo być w tym miejscu
- Co nogi cie niosą?
- Nie. Nasze szkoły są wrogami - odparł i założył kaptur odchodząc.
Zapatrzyłam się za nim, nawet jak już zniknął mi z oczu, że drgnęłam gdy ktoś położył mi rękę na ramieniu. Odwróciłam się nagle
- Cześć - powiedział chłopak w pomarańczowej opasce na włosach - Kim jesteś? Grasz w piłkę? Znasz się z tamtym chłopakiem? Lubisz go?
- Ja.... Nie muszę Ci odpowiadać na nic. Żegnam - odwróciłam się na pięcie i odeszłam. Tamten chłopak z Królewskich był jakoś.... Miły. Nie zadawał tyle pytań tak jak ten, którego przed chwilą spotkałam. Widać, że jeszcze z niego dziecko. Za to ten z akademii szybko by się nauczył manier. Pasował by do chłopięcej szkoły.
Doszłam do domu
- Wróciłam! - krzyknęłam w głąb domu. Ku moim kolejnemu w tym dniu zaskoczeniu ze schodów zszedł Ben. Bałam się, że kuzynka mu już powiedziała o tamtej błahej sprawie.
- No hej - powiedział stając u podnóża schodów
- Cześć... Co tu robisz?
- Przyszedłem sprawdzić jak tam u ciebie. Niedługo ważny koncert i tylko najlepsi uczniowie ze szkół wezmą udział. Ja biorę. Mam nadzieję, że Ty też skoro jesteś najlepsza z całej swojej grupy w grze na skrzypcach
- No nie ceniła bym się tak wysoko...
- a możesz to robić. Czekam jutro po szkole na odpowiedź dobrze?
- No... Dobra... - minął mnie idąc do wyjścia, ale ja go zatrzymałam - zaczekaj! - krzyknęłam chwytając go za rękę. Sama się tym gestem zaskoczyłam - Ja... Co myślisz o akademii Królewskiej?
- O Królewskich? Banda leszczy. Myślą, że są najlepsi bo mają nie zwyciężoną drużynę. Phi, a pewnie nawet ocen nie mają dobrych. Udają poważnych i eleganckich, ale to i tak nic im nie daje.
Pokiwałam głową
- Dużo byś się zdziwił gdybyś znał ich prywatnie
- Nie muszę ich znać. A co ich tak bronisz? Znasz ich prywatnie?
- Nie bronię... Ale.... Nie powinieneś ich oceniać jeśli ich nie znasz.
- Czyli ich znasz. Ehh Darcy. Ja już idę. Do jutra po szkole - minął mnie wyszedł z domu. Westchnęłam. Czyli dobrze, że nie widział jak łapie mnie tamten chłopak i rozmawiam z nim.

Inazuma : Piłkarska DamaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz