Rozdział 2

137 12 0
                                    

POV JOE
Następnego dnia szedłem do szkoły z chłopakami. Oczywiście zaczepiła nas ta dziewczyna co wczoraj. Uparła się na Juda. Oparłem się o ścianę budynku patrząc jak Jude stara się jej odpowiedzieć miło na pytania. Sprawdziłem godzinę na zegarku. Ehh spóźnimy się przez takie coś

POV Darcy
Szłam z Benem. Miałam się z nim spotkać po szkole, ale cóż wyszło jak wyszło.
- No nie wierzę - powiedział nagle stając. Wskazał na tamtych królewskich i moją kuzynkę - jak ona się może z nimi zadawać?!
- Daj spokój Ben. Tylko rozmawiają....
- Tylko? - ruszył w ich kierunku. Oj czarno to widzę. Szybko podążyłam za nim. Oby nie było problemów - Szukacie kłopotów? - fuknął na nich
- Ej spokojnie Ben. Tylko z nimi rozmawiam - odezwała się moja kuzynka. Mój towarzysz tylko ją zepchnął ze swojej drogi
- Akademia Królewska jak mniemam po mundurku
- A masz z tym jakiś problem? - wtrącił chłopak z przepaską na oku - sama podbiegła i zaczęła rozmowę
- Oczywiście, że mam bo ktoś z gorszej ligi nie będzie się zadawał z moimi przyjaciółkami. One nie rozmawiają z takimi jak wy!
Widziałam u tamtych oburzenie.
- Ben chodźmy już - powiedziałam kładąc mu rękę na ramieniu - To nie jest ich wina
- Nie ich wina? Mogli nie rozmawiać z nią
- Mogłeś uprzedzić, że obie dziewczyny należą do ciebie to byśmy się od nich trzymali z dala - zakpił chłopak pod ścianą
- Ale ty śmieszny - fuknął Ben podchodząc bliżej. Eh robi mi taki wstyd. - Może za klauna będziesz robić?
Ten chłopak z tatuażami na policzkach spojrzał wkurzony na mojego przyjaciela. Od razu zacisnął pięści podchodząc. O nie ma opcji. Żadnych bójek
- Zadarłeś nie z tym co trzeba - zaśmiał się ten w goglach - Joe pokaż mu co się dzieje jak ktoś mówi nieprzemyślane słowa do ciebie
- z przyjemnością - powiedział ten chłopak, którego sprowokował Ben i jeszcze strzelił sobie kośćmi w pięściach.
- Czyli umiesz tylko rozwiązywać sprawy siłą? No dobrze. Pokaż na co cię stać choć dżentelmenowi nie wypada od tak się bić....
- Nie miel tyle jęzorem - fuknął tamten podziwiając rękawy
- Chłopaki nie bijcie się... - musiałam im przerwać stając między nimi - środek chodnika to nie najlepsze miejsce do takich spraw.
- Ona ma rację - stwierdziła Grace - chcecie się lać na oczach tylu ludzi?
Widać, że chłopcy chyba coś zrozumieli. Ten wyższy rozluźnił pięści
- Nie warto tego robić. Wiadomo kto by padł na chodnik - zakpił
- No pewnie , że wiadomo . Zrobiłbyś niezłe zamieszanie wielkoludzie - wtrącił Ben . No pięknie . Nie umie się powstrzymać czasem od tych swoich głupot .
- Bardzo was przepraszam za mojego przyjaciela jest.....no cóż taki jak widzicie - powiedziałam spuszczając głowę 

POV JOE 
Zmrużyłem oczy na ten widok . Czemu ona go broni i za niego przeprasza?! No nie powiem zaskoczyła mnie tym.
- nie musisz przepraszać - odezwałem się w końcu swoim tonem - Skoro jest niby dżentelmenem za jakiego się podaje powinien sam powiedzieć to słowo na p, ale widocznie jest ono dla niego za długie i o wiele za trudne.

POV Darcy
Spojrzałam na niego zdezorientowana. Wiem, że nie muszę przepraszać za przyjaciela, lecz tak czuje, że tak się robi
- Chodźmy z stąd. Nie warto na nich marnować czasu, ani energii - zarządził chłopak w goglach
- No pewnie uciekajcie. No bo w końcu tylko gracie odważnych. A tak naprawdę jesteście..... - Benowi nie było dane dokończyć ponieważ nim ktokolwiek zdążył zareagować pięść najwyższego z impetem uderzyła w prawy policzek mojego przyjaciela.
- o rany Ben! - pisnęła Grace prędko podchodząc do poszkodowanego, który się w zachwiał i przyłożył rękę do policzka i do ust. Ja stałam gdzie wcześniej. Nie zareagowałam ani strachem, ani złością. Było we mnie bardziej uczucie satysfakcji. Nie powiem, ale Benowi należało się za mielenie tyle jęzorem. Za dużo głupot gadał.
- odwaliło Ci?! - powiedział ze złością w głosie mój kumpel patrząc na tego wyższego
- należało Ci się - odparł.... Z tego co zapamiętałam ma na imię Joe. W tym samym czasie to powiedzieliśmy, ale ja prawie bezgłośnie. Nie chcę mieć kłopotów wśród przyjaciół.
- Jak ja ci... - Widać Ben chciał być pyskaty. Trzeba wkroczyć
- Dość. Zacząłeś przesadzać ze słowami. Dlatego to zrobił. Gdyby cię nie uderzył pewnie byś dalej mielił tym językiem
- Darcy... - zaczęła moja kuzynka. Była pełna podziwu, że się odezwałam nie po myśli Bena. Jednakże jej bezczelnie przerwano
- Właśnie Darcy. Co ty sobie wyobrażasz?! Popierasz jego zachowanie?!
- Ona ma prawo głosu cymbale - fuknął na niego ten Joe
- No racja. Nie jest rzeczą żebyś mógł nią rządzić. - wtrącił się ten w goglach. Nie  sądziłam, że oni się za mną wstawią. No zaskoczyli mnie.
- Trzymasz ich stronę Darcy ?! - oburzył się  Ben
- Co ja nawet........
- A nawet jeśli nie możesz jej zabronić - odparł ten z przepaską stając obok mnie z rękoma skrzyżowanymi na klatce piersiowej 
- Będziesz się ich słuchać ?
- Nie powiedziałam nic takiego ......
- Nie spodziewałem się tego po tobie Darcy - Ben odszedł zostawiając mnie i Grace same z tymi chłopakami .
- Rany co za nieprzyjemniak - mruknął Joe 
- Nie jest taki na codzień - wtrąciła moja kuzynka patrząc za przyjacielem - chodź Darcy . Niedługo lekcje 
- N-no tak . Zapomniałabym . Miło było was spotkać - powiedziałam skłaniając się przed nimi i odeszłam . 
- właśnie papa - Grace zrobiła to co ja i od razu zrównała ze mną krok . Czułam jak mnie 
policzki pieką . Dlaczego ?! Czyż to powód ,że widziałam tamtego chłopaka ? Nie ..to nie możliwe przecież . 
Doszłyśmy po pewnym czasie do naszej szkoły . Weszłam w milczeniu po marmurowych schodach do wielkich drzwi . Otworzyłam drzwi szkoły . Nie miałam ochoty na nic . Mam nadzieje , że Ben nie będzie starał się jakoś zaszkodzić królewskim . Dziwnie się czułam z tym , że stanęli po mojej stronie zamiast milczeć .

🌺Skip time 🌺

POV JOE 
Szybciej się urwałem ze szkoły . Nie miałem ochoty na wf jako zastępstwo za nasz trening . Zdjąłem marynarke i zawiązałem ją w pasie . Oho zaczęło się chmurzyć . Oby nie było deszczu . 
Szedłem do domu przez most przy boisku . Oczywiście Raimon tam trenował . Co za tępaki . Dobrze piłki nie umieją kopnąć .
- Kogo moje oczy piękne widzą - usłyszałem dość znany głos . Wywróciłem oczami i spojrzałem poirytowany na tego chłopaka co dziś rano nam podskakiwał . Nie był sam . Widać z daleka . Typowe dzieciaki ą, ę i jeszcze pewnie kujony .
- Czego chcesz ? - fuknąłem 
- Co tak niegrzecznie co ? - zaśmiał się ......jak mu było ? A no tak Ben 
- Jaki on nie kulturalny - odparł jego kumpel 
- Przyszliście mi prawić zasady grzeczności czy coś bo mam lepsze sprawy na głowie niż słuchanie was 
- Powiedzmy . Chce cie wyzwać na pojedynek nieokrzesańcu - powiedział Ben i gdy podszedł dostałem od niego białą rękawicą w policzek po czym rzucił to na ziemie przede mną . Spojrzałem na niego wkurzony .
- Nie będe się z tobą pojedynkować ! Jak chcesz dostać to zaraz wybije ci te zęby ! 
- Nie taki pojedynek . Nie , nie . - rzekł Ben zniesmaczony i cofnął się o krok - na maniery ptasi móżdżku 
- Maniery ? - no zbaraniałem . No o takim to jeszcze nie słyszałem 
- Jeśli wygra Ben zrobisz co ci będzie kazał i odczepisz się od naszej Darcy jak i Grace tak jak również twoi koledzy - powiedział jeden z wyższością 
- A jeśli ja wygram ? - spytałem na co wybuchli śmiechem ,dość dziwnym jak na mój gust .
- To jest jak najmniej prawdopodobne - powiedział Ben - przyjmujesz wyzwanie na pojedynek ..........em piłkarzyku czy tak ? 
Spuściłem wzrok na rękawice i ją podniosłem 
- Zgoda .
Oni pokiwali jedynie głowami 

POV ???
- oj czarno to widze - powiedziałam stojąc w korku i patrząc na tą sytuacje . Nie przepadam za królewskimi , lecz jeśli chodzi o maniery zawsze jestem pierwsza. Moja limuzyna ruszyła . Chyba wiem gdzie się wybiore dziś wieczorem .


Inazuma : Piłkarska DamaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz