Rozdział 16.

1.3K 100 6
                                    

(Ivasaar Yeslynn)

Jestem wściekły! Zrobiłem z siebie totalnego głupka!

– Iva – zaczął Calarel.

– Idź sobie. Przecież was nie obchodzę, zawsze tak było. Co niby teraz się zmieniło? – zapytałem – Jak długo wiedziałeś, że mama i tata...?

Okazuje się, że cały czas żyłem w błędzie. Cholernym błędzie. Myślałem, że rodzice nie interesują się mną, bo... Sam nie wiem. Nie podejrzewałem, że jestem dzieckiem, które miało ratować związek moich rodziców, których nie czeka nic. Tata oznaczył mamę. Tej więzi nie da się zakończyć. Udawali, próbowali coś naprawić, ale nie udało im się, dlatego przestali w ogóle próbować cokolwiek naprawić.

– Z rok będzie – powiedział.

– Więc przez rok znałeś całą prawdę i nawet ci przez myśl nie przeszło, że mam tylko ciebie? A ty co? Traktowałeś mnie jak oni! Jak nieudany eksperyment!

– To nie tak, Iva...

– A niby jak? Calarel przestań już zgrywać dobrego brata, bo nigdy ci to nie wyjdzie. Wiedziałeś, że mama spróbuje, a mimo to, wolałeś patrzeć jak idzie z Sarielem do łazienki. Wiedziałeś, co zrobi, a mimo to... To dlatego byłeś tak ostatnio miły? Planowałeś to, prawda?

– Nie planowałem – powiedział, nie wierzę mu. Kłamie. Jak inaczej mam to wszystko wytłumaczyć?

– Tak, tak, wmawiaj to sobie dalej.

– Ale naprawdę, nie planowałem tego. Gdybym to planował, nie mówił, że jestem naiwny – stwierdził.

– Wiesz co? Mówić to ty sobie możesz. Dużo. I nie na temat. Mówiłem ci już, idź sobie.

– Więc twierdzisz, że rok temu nie byłbyś podejrzliwy, gdyby twój starszy braciszek, byłby dla ciebie miły? Zacząłbyś pytać i co miałem ci powiedzieć? Słuchaj, rodzice postarali się o dziecko, by ratować swój związek, ale coś nie wyszło? A tak przy okazji to w przyszłości postaraj się nie sprowadzać chłopaków do domu, bo mama może ci go poderwać, o ile, wpadnie jej w oko? To miałem ci powiedzieć?

– A żebyś wiedział! Ale nie lepiej we mnie pielęgnować to uczucie! To, że moja własna rodzina mną się nie interesuje! Cały czas w to wierzyłem, że nic was nie obchodzę, starałem się, byście mnie zauważyli, a wy po prostu mieliście darmową komedię?! Jesteście świetni – mruknąłem i wstałem z łóżka. Nie chcę już go słuchać, ani w ogóle widzieć. Irytują mnie. Oni wszyscy.

– Ivaasar, nie skończyliśmy rozmawiać – powiedział groźnie.

– Pierdol się – warknąłem – A spróbuj tylko użyć na mnie Głosu. Sariel się wkurwi – ostrzegłem go.

Nie chcę ich znać! Teraz odwracają sytuację i wmawiają mi, że próbowali mnie chronić, ale tak naprawdę to... Bawiło ich to.

Bawiła ich moja nieświadomość.

Wyszedłem z domu i zacząłem kierować się w stronę mieszkania Sariela. Z nim też powinienem porozmawiać.

Daleko nie musiałem nawet iść, ponieważ Sariel stał oparty o swoje auto i palił papierosa.

– Trochę ci to zajęło – powiedział – Ale wiedziałem, że w końcu będziesz iść do mnie.

– Czy to nie głupie z twojej strony, że zamierzałeś tak tutaj stać i na mnie czekać? – zapytałem go.

– Jesteś moją omegą, Iva, nie stałbym tutaj tak długo – uśmiechnął się. Wyrzucił niedopałek papierosa i wyciągnął w moją stronę ramiona – No chodź tutaj.

Nie musiał mi powtarzać dwa razy, podszedłem do niego i pozwoliłem się objąć. Potrzebuję tego.

[...]

– Cóż chyba zaczynam doceniać to, że jestem sierotą – stwierdził Sariel, kiedy skończyłem mówić – Nie patrz tak na mnie – powiedział z wyrzutem w głosie – Raczej na miejscu twojego brata nie mógłbym przez taki czas zachowywać się tak jak zawsze, po prostu w końcu powinęłaby mi się łapa. Z drugiej strony nie mają powodów, by cię okłamywać, twój mama naprawdę się do mnie dobierał – wzdrygnął się – To obrzydliwe, przecież jestem w podobnym wieku co Calarel, nie? Mógłby być moim rodzicem.

Wciąż nie potrafię zebrać myśli. Nie wiem, co mam o tym myśleć.

Czuję się zagubiony, nikt nigdy nie powiedział, mi jak powinienem postępować w takich sytuacjach. Co powinienem zrobić?

Nawet nie potrafię zrozumieć swoich uczuć, które mną targają.

– Wciąż tego nie mogę zrozumieć – mówię w końcu – Przez cały czas mnie oszukiwano, a przez ostatni rok, wręcz robiono to pod moim nosem. Naprawdę uważali, że prawda nigdy nie wyjdzie na jaw?

– Jeśli mam wyrazić szczerą opinię, Iva, to... Chociaż masz szesnaście lat, to wciąż masz duszę dziecka, nie dostrzegasz różnych rzeczy. Pewnie myśleli, że dadzą radę, cię zwodzić aż osiągniesz pełnoletność, zacząłbyś swoje życie, nie przejmowałbyś się tym, co o tobie pomyślą rodzice. Myślę, że liczyli, że możesz poznać prawdę, dlatego cię tak odrzucali. W jakiś sposób cię chronili, by kiedy prawda wyszła na jaw, mniej bolała – wzruszył ramionami alfa i zabrał ode mnie kubek – Tak naprawdę to trudno mi jest postawić się w twojej sytuacji. Wiem, że to brzmi strasznie egoistycznie z mojej strony, ale nie miałem rodziny, więc nigdy nie poznałem uczucia, jakim jest bycie oszukanym przez własną rodzinę – wzdycha – Nie wiem, trudno jest mi to sobie wyobrazić. Myślę, że nie jestem dobrym kompanem do zwierzeń, ale jeśli potrzebujesz mówić, to wysłucham cię, czy to w dzień, czy to w nocy. Tyle mogę zrobić – powiedział.

– Nie chcę o tym gadać – mruknąłem – Mogę zostać na noc? – zapytałem.

– I znowu opuścisz lekcje? – zapytał mnie.

– Poproszę Xaviera, by przyniósł mi moje rzeczy, nie chcę tam wracać. Pewnie na to właśnie liczą, że wrócę na noc, a ja nie potrafię spojrzeć im prosto w twarz, szczególnie mamie. Jak on mógł coś takiego zrobić? Mnie? Własnemu synowi? – spoglądam w ciemnozielone oczy, próbując odgadnąć przyszłość. Czy kiedy zgodzę się na oznaczenie, to kiedyś nasz związek zacznie przypominać ten moich rodziców? Staniemy się dla siebie obcymi ludźmi?

Czy odnajdziemy w sobie tę siłę, by rozjeść się i żyć po swojemu nawet pomimo łączącej nas więzi? To dlatego moi rodzice są razem, bo łączy ich więź, chociaż już wygasła, to mama wciąż ma znak, znak, który przypomina jej, że należy do taty. Co się takiego stało, że zapomnieli jak, to jest się kochać? Znak jest na zawsze. To przysięga, której nigdy nie można złamać.

W oczach Sariela nie mogłem nic dostrzec, co upewniłoby mnie, że nie skończymy jak moi rodzice. Więc o to chodzi.

O wzajemne zaufanie.

Muszę mu zaufać i wierzyć, że ta miłość nigdy nie zostanie ugaszona. Inaczej skończymy jak moi rodzice.

Nie chcę tego.

Co to za życie, bez bratniej duszy?

The Play Of The Leaves //BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz