Rozdział 21.

1.3K 92 9
                                    

(Sariel Hayyel)

Iva siedział na sofie i pił coś z kubka. Nieco się zdziwiłem, kiedy zobaczyłem go w moim mieszkaniu. Myślałem, że... Dał sobie już spokój.

W końcu zachowałem się jak ostatni dupek, ignorując go przez ostatni miesiąc. A on jak gdyby nic, siedzi w moim mieszkaniu. A może to zamierzone? Przecież wiedział kiedy wrócę. Niekoniecznie musiał dowiedzieć się tego ode mnie, ale chłopaki mogli mu powiedzieć.

Poszedłem do kuchni, by samem również sobie coś zrobić do picia, chociaż miałem ochotę na coś, co zawiera procenty. To nie będzie przyjemna rozmowa.

– Dalej będziesz mnie ignorować? – zapytał mnie – Mieliśmy rozmawiać. jak wrócisz z trasy – przypomniał mi – Więc rozmawiajmy – zażądał. Zerknąłem na niego. Omega skrzyżował ramiona na piersi i czekał na moją reakcję.

– Proponuję, byś zaczął – mruknąłem. Myślałem dużo o tym, co się stało przed moim wyjazdem w trasę. Nie mogłem dopuścić do siebie myśli, że Iva... Tak po prostu się upił. To... To raczej nie w jego stylu.
W końcu to on płakał, kiedy jego były szef go oszukał.

Owszem w ostatnim czasie sporo się u niego dzieje, ale... Czy to zmusiłoby go do picia? Nie twierdzę – Iva, raczej jest tą przykładną omegą, aczkolwiek trochę zadziorną, tylko wtedy kiedy czuje się dobrze w czyimś towarzystwie.

– Nie upiłem się – powiedział – Poszliśmy z Xavierem do baru, właściwie to nie wiedziałem, że idziemy do baru. Nie wiem, jak udało mu się kupić te dwa drinki, ale nie piłem nic – powiedział stanowczo – Później przysiadł się do nas taki gościu. Był strasznie miły. Postawił Xavierowi kolejnego drinka, a mi sok i... Dalej już nic nie pamiętam – Iva skończył, a ja analizowałem jego słowa. Podabno mu narkotyk? To dość możliwe. W końcu takie przegrywy, jak ten facet, na pewno muszą sobie jakoś pomagać w wyrywaniu kogoś na noc.

– Czy twoje tępe alfie ego może w końcu to zaakceptować, że prawdopodobnie podano mi jakiś narkotyk?! – krzyknął wściekły Iva – Myślisz, że ty jesteś w tym wszystkim poszkodowany? Nie pamiętam nic, mam jedną dziurę w pamięci! Gdyby on mnie wykorzystał i zadbałby o wszystko, nawet bym nie wiedział, ale tak, jesteś wielce poszkodowany.

– Tego nie powiedziałem – odezwałem się, co jeszcze rozjuszyło Iva.

– Ale tak właśnie myślisz! Cały czas myślałeś!

– Iva – złapałem omegę za rękę i zbliżyłem się do niego. Oparłem swoje czoło o jego. Pogładziłem go po policzku.

– Na początku byłem zły na ciebie, byłem. Nie rozumiałem, jak mogłeś postąpić tak lekkomyślnie, ale później zacząłem dostrzegać, że przecież ty taki nie jesteś. Nie miewasz takich głupich pomysłów. Później zacząłem się wkurzać na Xaviera, bo mimo wszystko jest alfą, powinien cię pilnować, a tymczasem on – pokręciłem głową – A teraz po prostu jestem zły na siebie, że musiałem zachować się jak totalny debil.

– Jesteś debilem – skomentował krótko.

– Wiem. Ale wiesz, co jeszcze wiem? – uśmiechnąłem się lekko – To, że ten facet to totalny przegryw jest. Mój Iva, ma gust do facetów, a on w ogóle nie wpasowywał się w twój kanon piękna. Ty wolisz typ urody, który ma Set, nieprawdaż?

– Będziesz mi to wypominać? – zapytał zażenowany.

– Dopóty, nie zmienisz zdania.

– To nie fair – oburzył się, a ja wybuchnąłem śmiechem. Jest taki uroczy.

– Przepraszam Iva, że ostatni miesiąc nie odzywałem się do ciebie. Nawet jeśli nie chciałem o tym gadać, to... Powinienem rozmawiać z tobą o innych rzeczach... Chociażby o tym jak żyje się w trasie.

The Play Of The Leaves //BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz