I

136 6 28
                                    

- Will, siedź tam gdzie siedzisz, a ja do ciebie podlece! Może uda nam się dowiedzieć co nam się stało!

- Czemu krzyczysz?! Jesteśmy oddaleni o jakieś 3 metry!

- Sorka! Nie jestem przyzwyczajony do mówienia ustami!

Po krótkiej konwersacji z bratem postanowiłem do niego podlecieć i dowiedzieć się wreszcie co za szopka się tu odwala . Zamknąłem oczy, by bardziej się skupić. Oczyściłem swój umysł lecz nic się nie działo. Nie poleciałem do góry ani o milimetr, cały czas siedziałem tam gdzie się obudziłem.

- Co do kurwy...

- Co jest?!

- Nie mogę latać!

- Może to przez emocje?! Spróbuj do mnie przylecieć! Może się uda!

Siedziałem z nogami wyprostowanymi do brata, więc zostało mi tylko wstać i przelewitować te kilka metrów. Po krótkiej walce z samym sobą, udało mi się okiełznać nogi. Podkuliłem najpierw jedną, podtrzymując się przy okazji dłońmi o ziemi, by nie wywrócić się do tyłu. Zwinąłem drugą nogę i podniosłem lekko tylnią część mojego ciała. Teraz siedziałem w siadzie japońskim, zostało tylko wstać. Podniosłem jedną nogę i postawiłem na ziemi, przez co wyglądałem jak bym się komuś oświadczał, przynajmniej Will tak uważa. Ignorując głupie dogryzanie brata, podparłem się dłońmi o kolano, na które przeniosłem cały swój ciężar. Powoli się podnosiłem, ale zaraz potem upadłem do tyłu. Niebieskowłosy zaczął się śmiać przez co mnie wkurwił. Nie cierpię ludzkiego ciała! Teraz bolą mnie plecy!

- Z czego ryjesz debilu! - warknąłem do demona, który starał się opanować, ale jak widać moja złość mu w tym nie pomagała.

- Z twojego upadku! Wyglądało to komicznie! Haha!

- Ha ha, cieszę się, że tak cię śmieszy ból twojego brata

- No już nie gniewaj się na mnie!

Ponowiłem próbę wstanie lecz, aby to zrobić musiałem przeczołgać się do Willa by mieć asekurację. Znów tak jak ostatnio zwinąłem nogi i usiadłem w siadzie japońskim, podniosłem nogę, podparłem się o nią i powoli próbowałem wstać.

- Tak! Udało mi się! - krzyknąłem rozentuzjazmowany tym, że udało mi się stanąć

- Brawo braciszku - zaczął klaskać w dłonie Will, po czym wstał bez żadnego problemu

- Jakim cudem umiesz stać!?

- Bo widzisz, ja zamiast próbować przejąć władzę nad światem, poznawałem go i się uczyłem

- Nie przynudzaj! Może i się uczyłeś o ludziach, ale to ja znam ich osobiście!

- Ty znasz ich jako niewinne ziemskie istoty, a one znają cię jako demona chaosu, który chciał zniszczyć świat, więc...

- Dobra, nie wiem do czego ta rozmowa zmierza,ale ja nie chcę w tym uczestniczyć!

Cały czas chwiały mi się nogi. Może dlatego, że całe życie latałem? No cóż, w życiu trzeba próbować nowych rzeczy! Raz się żyje! Chociaż w moim przypadku żyje się 2 razy? A zresztą! Zrobiłem jeden krok do przodu, przez co zacząłem się chwiać na boki. Rozłożyłem ręce by zachować równowagę, chodź nie wiem jak to ma w praktyce działać. Postawiłem drugi krok. Chwiałem się, ale cały czas jakoś utrzymywałem równowagę. Gdy zrobiłem trzeci krok, nogi momentalnie rozjechały się na dwie przeciwne strony. Zrobiłem tak zwany szpagat, ale nie rozumiem po co ludzie to robią? Po pierwsze to boli, po drugie, to nie ma żadnego zastosowania, a po trzecie, to boli! Wyciągnąłem ręce w stronę brata, na znak, że potrzebuje jego pomocy, inaczej zginę w męczarniach. Wziął moją rękę i położył na swoim karku, lekko się podniósł i oboje staliśmy już bezpiecznie podpierając się drzewa.

♡ Obsessed with love ♡ ~Billdip~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz