III

104 5 25
                                    


- Dipper! - obudził mnie krzyk siostry.

Niechętnie otworzyłem oczy, przyzwyczając je do światła. Pierwsze co ujrzałem były metr od mojej twarzy, oczy mojej bliźniaczki.

- Co chcesz?

- Wujek Stanek powiedział, że mamy iść do sklepu po mąkę, klej, papierosy i gazetę! - wymieniła wszystkie rzeczy po kolei

- A jak mamy niby kupić fajki? Nie sprzedadzą nam - powiedziałem lekko rozbawiony

- A to już się zobaczy później! A teraz rusz to swoje leniwe dupsko i ubieraj się! Za 10 minut wychodzimy!

- A od kiedy ty jesteś moją mamą?

- Od dzisiaj! I jeżeli chcesz mieć jeszcze głowę to się rusz! - głos dziewczyny był dziwnie stanowczy, więc żeby jeszcze trochę pobyć na tym świecie, posłuchałem się szatynki

Mabel wyszła z pokoju, a ja skierowałem się w stronę szafy. Z okazji, że na dworze było dość ciepło ubrałem zwykłe dresy i koszulkę z jakimś grzybem, czy chuj wie czym. Na nogi założyłem swoje trampki, na głowę włożyłem słynną czapkę z sosną. Wziąłem też telefon oraz portfel i wybiegłem z Chaty. Sister już tam na mnie czekała, a gdy mnie ujrzała, zaczęła biec zdenerwowana w moją stronę. Oznaczało to jedno. Czekała tu na mnie cały czas, a ja się spóźniłem. By obronić się przed atakiem siostry, zacząłem uciekać w stronę wielkiego dębu. Gdy byłem już przy drzewie, podniosłem ręce do góry, na znak, że się poddaje. Dziewczyna widząc to trochę zwolniła. Podeszła do mnie i oparła głowę na moim ramieniu. Staliśmy kilka centymetrów obok wielkiej gałęzi, co mnie trochę przerażało. Mabel odsunęła sie ode mnie, by złapać oddech.

- Kurwa! - dało się słyszeć głos mężczyzny, po czym Mabel została przygwożdżona do ziemi

Zdezorientowany spojrzałem na siostrę, na której leżał ten sam koleś co wczoraj.

- Nic ci nie jest?! - krzyknął ktoś z gałęzi.

Spojrzałem na górę i zobaczyłem jego kopię, tylko różniącą się kolorem. Chłopak zeskoczył z drzewa i podszedł do bodajże swojego bliźniaka. Ku mojemu zdziwieniu, nie pomógł mu wstać, a zepchnął go z mojej siostry. Podał jej dłoń i spytał czy wszystko w porządku

- Tak, nic mi nie jest. A właściwie co się stało? Stałam sobie i nagle znalazłam się na ziemi!

- Tak właściwie to jego wina - wskazał palcem na zdezorientowanego chłopaka w żółtym fraku

- Nie zwalaj na mnie, to ty mi kazałeś stanąć!

Zaczęli się kłócić. Tak, to napewno rodzina.

- Wygrałam - powiedziała wesoła Mabel

- Ale co?

- Zakład~ - przysunęła się bliżej i podle uśmiechnęła

Zupełnie zapomniałem o naszym zakładzie! Przez moją głupotę muszę teraz wydać 30 złotych na jakieś głupie słodycze! Spojrzałem zawiedziony na przyczyny mojego przyszłego bankructwa. Przestraszony podbiegłem bliżej chłopaków. Niebieski miał złamany nos, z którego niemiłosiernie leciała krew, a drugi podbite oko. Z ust również leciała my krew

- Co wyście zrobili!?

- A to nic takiego.. Mała sprzeczka.. - powiedział żółty, wycierając z ust cieknącą krew

- Mała?! Wy jesteście ranni i to porządnie jak na małą sprzeczkę!

- 4 razy spadliśmy z drzewa... Bardziej poobijani dziś chyba nie będziemy - niebieski wstał i podszedł do żółtego podając mu rękę. Chłopak nieudolnie wstał, wbijając mu przy tym paznokcie w ramie, ale ten nawet nie zareagował.

♡ Obsessed with love ♡ ~Billdip~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz