「 POV. Max 」
Stałem przy Capeli, gdy do środka weszły dwie osoby. Oczywiście znałem je. To były te same, do których na początku chciałem strzelać.
- Oo... To Ty... - odezwał się chłopak, zauważając mnie.
- Ta... To ja - mruknąłem - czego chcecie?
- Chcieliśmy tylko zobaczyć co z Capelą... Co Ty tak wrogo nastawiony do nas jesteś? - spytała dziewczyna, patrząc na mnie.
- Ponieważ nikt nie powinien tu wchodzić - zrobiłem chwile przerwy - kto Was tu w ogóle wpuścił?
Nie odpowiedzieli mi, a to oznaczało tylko jedno...
- Nikt - powiedziałem cicho.
- Słuchaj, to nie tak jak myślisz - powiedział chłopak, po czym zaczął się do mnie zbliżać.
Instynktownie wyjąłem broń i zacząłem do niego celować.
- Ej, ej! Spokojnie! - krzyknęła dziewczyna, stając przed swoim... Bratem? Chuj wie.
- Nie zbliżajcie się - powiedziałem poważnie - po prostu wyjdźcie.
Oni nie chcąc się kłócić, zrobili to co kazałem. Wyszedłem za nimi, stając w drzwiach. Nie chciałem opuszczać sali, ale chciałem się też upewnić, że już tutaj nie wrócą.
- Gdzie się podziała reszta? - spytałem sam siebie pod nosem, rozglądając się po korytarzu.
Wróciłem do sali. Usiadłem na krześle obok Capeli i zacząłem przeglądać coś na telefonie.
Nagle do sali wszedł Sonny.
- Wróciłem - powiedział z lekkim uśmiechem, który mu znikł od razu po zobaczeniu Capeli.
- Cześć szefie...
- Działo się coś tutaj, gdy mnie nie było?
- Jedynie przyszli Ci co za pierwszym razem - wzruszyłem ramionami - i nic innego się nie działo.
- Zaraz... A kto ich tu wpuścił? - spytał zdziwiony.
- Nikt. Sami weszli, ale ja byłem w środku.
- Czy... To nie wydaje Ci się dziwne?
- Może trochę... - zrobiłem chwile przerwy - Co z Hank'iem? Aresztował go szef? - spytałem, próbując nie brzmieć na zestresowanego.
- Nie. Zwiał nam - mruknął, a ja odetchnąłem z ulgą, czego ten na szczęście nie zauważył.
CZYTASZ
𝐙𝐃𝐑𝐀𝐃𝐀 ;; 𝗱𝗮𝗻𝘁𝗲 𝗰𝗮𝗽𝗲𝗹𝗮
Fanfic❝ - 𝗥𝗲̨𝗰𝗲 𝗱𝗼 𝗴𝗼́𝗿𝘆! - 𝗸𝗿𝘇𝘆𝗸𝗻𝗲̨ł𝗮 𝗻𝗮𝘀𝘇𝗮 𝗰𝘇𝘄𝗼́𝗿𝗸𝗮 𝘄 𝘁𝘆𝗺 𝘀𝗮𝗺𝘆𝗺 𝗺𝗼𝗺𝗲𝗻𝗰𝗶𝗲. 𝗝𝗲𝗱𝗻𝗮𝗸 𝘄𝗶𝗱𝗼𝗸 𝗷𝗮𝗸𝗶 𝘁𝗮𝗺 𝘇𝗮𝘀𝘁𝗮𝗹𝗶𝘀́𝗺𝘆, 𝗼𝗱𝗲𝗯𝗿𝗮ł 𝗻𝗮𝗺 𝗰𝗮ł𝘆 𝗴ł𝗼𝘀. ❞ _________ ׂׂૢ་༘࿐ Capela to ra...