𝗘𝗟𝗘𝗩𝗘𝗡;

694 50 3
                                    

「 POV. Pisicela

Do sali, gdzie leżał Capela wbiegło kilka pielęgniarek i lekarzy. W głębi duszy nadal mam nadzieję, że to nie chodzi o naszego policjanta.

- Myślicie, że to chodzi o Capele? - spytał Max, a z jego tonu głosu mogłem wyczytać, że był lekko zaniepokojony.

- Nie wiem... Na sali jest przecież więcej pacjentów... - odpowiedziałem.

- No właśnie! Nie ma co się na zapas martwić! To pewnie chodzi o kogoś innego. No bo dlaczego ktoś chciałby zabić naszego policjanta? - wtrącił Jacob.

- Tak... Masz rację... - odparł Max.

Po jakiś kilku minutach do szpitala wróciła tamta dwójka.

- Nie udało nam się ich złapać - powiedział zdyszany chłopak.

- Wsiedli na motory i odjechali, a my mieliśmy za daleko auto - dopowiedziała dziewczyna.

- Pamiętacie chociaż rejestrację? - zapytałem z nadzieją.

- Tylko końcówkę... - mruknęła dziewczyna.

- No dobra, a co z kamerami? - zapytał Jacob - Na pewno coś uchwyciły...

- Nie - odpowiedział szybko chłopak, aż za szybko - zaparkowali w miejscu gdzie kamery ich nie obejmują.

- Cholera... - mruknął Max.

- A właśnie... Wiadomo chociaż czy to chodziło o Capele? Czy o jakiegoś innego pacjenta? - zapytał chłopak.

On się chyba o niego naprawdę martwi. Czego nie można powiedzieć o tej dziewczynie. Wygląda jakby była tutaj na siłę i miała dość życia tak jak Capela kiedyś. Nagle usłyszałem dźwięk telefonu. Odebrałem bez patrzenia kto dzwoni.

- Halo? Pisicela? I jak tam z Capelą? Znaleźliście go? - usłyszałem głos Sonny'ego.

- Tak. Jest w szpitalu - odpowiedziałem mu.

- W szpitalu? - spytał lekko zdziwiony - Co się stało?

- Jakbyś mógł przyjechać to bym powiedział... - powiedziałem, patrząc na innych.

- Jasne. Już jadę - powiedział i się rozłączył.

Wtedy z sali wyszli lekarze i kilka pielęgniarek, ale nie wszystkie... A przynajmniej wydaje mi się, że było ich więcej...

- Przepraszam... - podszedłem do nich - Mogę zadać pytanie?

- Oh... Pan policjant... - odezwał się jeden z lekarzy - Oczywiście, że Pan może.

- Dobrze, a więc.. O jakiego pacjenta chodziło jednej z pielęgniarek? - zapytałem niepewnie.

Oby nie chodziło tu o Capele...

- Oh... O policjanta Capele... - powiedział, a ja się przestraszyłem - Na szczęście udało się wszystko ustatkować i pacjent jest teraz pod maską tlenową - dopowiedział, widząc mój strach.

- O no tak... To dobrze... - oznajmiłem - Dziękuję za informację... - uśmiechnąłem się, a po chwili ruszyłem w stronę reszty.

- I jak? To on? - spytała od razu dziewczyna.

- Tak. To o niego chodziło... - odpowiedziałem jej - Na szczęście wszystko jest ustatkowane... Jest tylko pod maską tlenową.

- Okej... Dobrze, że nie stało mu się nic więcej... - powiedział Max.

- Kto jest pod maską tlenową? O co chodzi? - spytał Sonny, podchodząc do nas.

- Capela jest pod maską tlenową... - odpowiedział Jacob - Ktoś go usiłował zabić tu w szpitalu, ale nie wyszło - dokończył, a Sonny nie odezwał się, ani słowem.

𝐙𝐃𝐑𝐀𝐃𝐀 ;; 𝗱𝗮𝗻𝘁𝗲 𝗰𝗮𝗽𝗲𝗹𝗮Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz