Nastał długo wyczekiwany dzień przez wszystkich nastolatków, a przynajmniej przez tych którzy mają jakiekolwiek życie towarzyskie. Początek letnich wakacji niósł za sobą nie tylko tłumy w galeriach, kinach czy basenach, a także na dworcu głównym w gdzie setki ludzi czekają na swoje pociągi by wyjechać jak najdalej od swojej szkoły. Tak właśnie postanowiłam ja.
Cześć. Jestem Marzenka.
W tym roku stałam się pełnoletnia, marzyłam o tym aby wyjechać wraz ze swoimi przyjaciółmi nad morze, balować do rana i pić tyle alkoholu aż mi starczy pieniędzy bo przecież czego innego mogą chcieć ludzie w moim wieku po zakończeniu kolejnego roku nauki? Oczywiście, że odlot to najlepsze co można zrobić, zwłaszcza jeśli towarzyszą ci tak wspaniali ludzie. Nie znamy się długo, poznaliśmy się w marcu tego roku, ale wiem, że mogę im ufać..
Poznaliśmy się na koncercie naszych wspólnych idoli, może być coś lepszego niż wspólny obiekt westchnień? Oczywiście, że może, ale jesteśmy na tyle wyjebani, że wolimy grać w minecrafta i pić razem amarene niż szukać sensu życia.
Zapytacie pewnie gdzie jedziemy…otóż nigdzie. Niestety nie mogłam jechać z nimi, moje plany zostały pokrzyżowane przez moją matkę, która postanowiła zabrać mnie na rodzinne wakacje prosto na podlasie. Okazało się, że wujek Gracek wraz z ciotką Iwona wybudowali sobie nowy dom i zaprosili nas do siebie na tydzień. Naprawde niczego bardziej nie pragnę niż posiadówy z Zenkiem do 23 bo dłużej nie wytrzymają. Tak to jest gdy grupa staruchów zabiera się po zubrowke o 16, kilka godzin później już zgonują pod stołem.Przez całą drogę nawet nie raczyłam odezwać się do mojej rodzicielki. Trzeba jej pokazać jak bardzo boli mnie to, że zniszczyła moje plany, chociaż wiem..nie powinnam się gniewać w końcu zawsze lepsze to niż..nie, jednak będę się wkurwiać, wszystko jest lepsze od biby w niewolnicy kościelnej. Tak, dobrze słyszeliście, wieś w której mam spędzić swoje pierwsze dni wakacji nosi nazwę "niewolnica kościelna".
Wysiadając z pociągu już czekał na nas wujek Gracek i ku mojemu zaskoczeniu na parkingu ukazała mi się bielutka jak sperma koguta bmka. Byłam przekonana, że będę musiała gnić w jakimś cinkusiu albo zajedzie mi tu jakiś fiat panda z różowymi felgami, a tu prosze, takie cacko.
Mój humor od razu się poprawił, wsiadłam do auta mimo wszystko kryjąc swój uśmiech ponieważ nie mogę przecież pokazać innym, że mój gniew już trochę minął. Ciekawe czy dom będzie tak samo ładny jak to auto..sama skóra, podświetlane fikuśne radio..no pierwsza klasa, na pewno lepsze niż te pociągowe siedzenia od których można dostać płaskodupia.
Podróż minęła mi zupełnie tak jakbym siedziała z wibratorem w dupie, tylu dziur co na tej drodze to ja nawet w zębach nie mam. Jedynym co trzymało mnie przed wybuchem agresji była muzyka której słuchałam. Uwielbiam piosenki Papaje Rogale, gdy ich słucham czuje się z nimi bliższa, czuje że w końcu…ktoś mnie rozumie. W szczególności frontman grupy..Remigiusz Wisełka. Oboje przeszliśmy sporo w naszym życiu, różnica jest taka że on przekłada swoje uczucia na sztukę, a ja zachlewam pałę.
Dość tych smentów, w końcu dojechaliśmy pod dom i o mój boże! Jaki on jest piękny. Bo drogi. Taki fancy wiecie, niby podlasie a tu cyk, brama się sama otwiera, az dziwne ze meneli nie zatrudnili do otwierania jej.
W drzwiach od razu przywitała mnie ciocia Iwonka, klasycznie całując mnie w poliki.-Witaj słonko! Jak ja cię dawno nie widziałam! Aleś ty wyrosła! - wykrzyczała uśmiechnięta od ucha do ucha, a ja tylko czułam jak jej tania szminka z avonu spływa mi po policzkach razem z resztkami mojej emo odsłony. Że niby wyrosłam? Widziałyśmy się tydzień temu, jej to chyba się za mocno paranoid udziela. Zachowałam całkowitą powagę na twarzy, kilka lat temu uśmiechnęłabym się sztucznie, ale teraz? Za udawanie pokrzywdzonej dziewczynki może mi odpali chociaż jakąś stówke jak na tacy w kościele. Spuściłam głowę w dół zdejmując swoje glany wysadzane różnymi kolorowymi plaserkami i poszłam zwiedzać dom. Otwarta kuchnia, duży salon..w simsach budowałam identyczne. Było tu bardzo ładnie, na pewno lepiej niż w moim domu jednak jakoś tak pusto.
W tej chwili wyjęłam amarene ze swojego plecaka, stawiając ją na środku stołu.
Od razu lepiej.
Uśmiechnęłam się szeroko jednak ciotka zgarnęła ze stołu mój trunek..już bałam się, że wyrzuci moje maleństwo lecz ona schowała je do lodówki..cudna kobieta.Szybko dostaliśmy herbatę ponieważ ustaliliśmy, że dzisiaj obejdzie się bez większego chlania.
Mieszkam w Poznaniu więc droga na podlasie zajęła nam prawie cały dzień, byliśmy całkiem zmęczeni, a szkoda alkoholu jak ma nas szybko zmieść z planszy.-A więc jak tam słonko? Masz już jakiegoś kawalera? Będą wnuki? - zapytała się podstępnie kładąc przez chwile swoją dłoń na mojej, a następnie machnęła nią w powietrzu jak rasowa gejoza i zaśmiała się głośno pobudzając tym samym wuja Gracka, moją matka i babcie Kazie do śmiechu. Przewróciłam tylko oczami już chcąc zarzucić tekstem, że z nożyc trudno o kaszojada lecz za bardzo zależy mi na tej stówce. Uśmiechnęłam się delikatnie i odpowiedziałam:
-Jest taki jeden..ma na imię Remigiusz. Jest trochę starszy ode mnie, ale- w tym momencie mi przerwała.
-Słonko, wiek nie ma znaczenia. Ważne, że się kochacie, pokaż mi tego wybranka - już chciałam wewnętrznie wybuchnąć śmiechem. Między mną, a Remigiuszem jest dobre dziesięć lat różnicy, ale skoro ciocia mówi, że to nie ma znaczenia…starszych się słucha prawda?
Wyciągnęłam z kieszeni telefon, pokazując mu zdjęcie moje i Remka które zrobiłam podczas marcowego koncertu. Jak zobaczy nas razem to oczywiście dużo łatwiej w to uwierzy.
Ciotka wzięła w ręce telefon zakładając na nos swoje okulary które zwykle wisiały na jej szyi. Odsunęła go na sporą odległość przyglądając się Remkowi.
-Ty Gracek, spójrz no na niego - podała telefon swojemu mężowi na co jedynie uniosłam brew do góry. Liczyłam na jakieś gratulacje czy inne oklaski, że mam tak hot mężulka, a oni ze zdziwieniem wpatrywali się w telefon.
-To nie jest ten jak mu tam..Wisełka spod piątki? - moja mina była mniej więcej w typie tej Eustachego gdy zabrakło mu zioła.
-No no, identyczni. To on tu przecież za rogiem mieszka z tymi dwoma, ciągle tylko muzyka dudni, ni to spać ni to czytać.. - wybuchnęłam głośnym śmiechem zabierając im telefon aby spojrzeć na nasze zdjęcie..no cudo
-A gdzie tam, oni są z Amełyki, nawet nie wiedzą co to podlasie. - machnęłam ręką wstając od stołu pod pretekstem, że muszę się przewietrzyć. Wyszłam z domu odchodząc na bezpieczną odległość bo mimo iż mam skończone osiemnaście lat to nadal lepiej aby moja rodzina nie wiedziała, że pale.
Odpaliłam fajke stojąc przy jakimś drzewie dziwiąc się, że jeszcze nie zmutowało gdy nagle poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Odwróciłam się gwałtownie, a w głowie rodziły mi się obrazy jak gwałci mnie menel na drzewie niczym Megan na beczce jednak oglądało się filmy dla zbuntowanych nastolatek dzięki czemu moja palaca sie faja wylądowała prosto na czole tego gagadka.-Agh! Kurwa co ty robisz!? - wykrzyczał łapiąc się za czoło, a ja zamarłam..o boże o kurwa znam ten głos. Podniosłam wzrok gdy moje oczy spotkały się z oczami chłopaka…
Nie wierze własnym oczom, Remigiusz Wisełka prosto przede mną, a ja..spaliłam mu czoło.
-Przepraszam! Ja tylko..myślałam, że chcesz mnie zgwałcić, ale gdybym wiedziała, że to ty to bym się nie opierała! - wykrzyczałam szukając po kieszeniach jakiś chusteczek jednak wszystkie były zasmarkane. Shit kurwa ja pierdole, dlaczego!!!
-Dobra już..spokojnie, zakryje sie - westchnął, a ja spojrzałam na jego ranę..
-No może być ciężko, ale skoro zakryłeś pizde pod okiem to wierze, że to też dasz radę - zaśmiałam się starając się zachować powagę.
Czytało się ficzki, udam spoko ziomalke to na mnie poleci.
-Haha..dzięki. Widzę, że chyba nie muszę się przedstawiać. Jak ci na imię? - uśmiechnęłam się delikatnie, odgarniając włosy za ucho.
-Marzena.
CZYTASZ
Papaje Next Door
PoetryMłoda dziewczyna niechętnie spędza wakacje ze swoją rodziną na Podlasiu, lecz jeszcze nie wie, że te dni staną się nejlepszymi w jej życih.