Remigiusz Wisełka Pov
Nareszcie dobiegł koniec naszej światowej trasy po europie. Ostatni z koncertów miał miejsce w Polsce gdzie wraz z moimi braćmi postanowiliśmy zostać na dłużej ponieważ nasz autokar się zepsuł, a skoro nie mamy nic w planach, Eustachy stwierdził, że zwiedzimy wszystkie kościoły w tym kraju co może być całkiem problematyczne bo gdzie nie spojrzysz tam kościół. Nawet miasto w którym się zatrzymaliśmy nosi nazwę "niewolnica kościelna", cóż za przypadek.
Nasz dom był bardzo przyjemny, zdecydowanie różnił się od tego w LA, ale to nic dziwnego bo gdy dotarłem do Polski po raz pierwszy to byłem zdziwiony, że tu w ogóle internet istnieje, a po ulicach chodzą ludzie bo do tamtej pory byłem przekonany że królują to niedźwiedzie polarne. Mimo to koncert w polsce był jedną wielką porażką, choć moi fani jak zawsze okazali się być naprawde energiczni i poprawili mi mój zjebany humor, to po koncercie znowu złapał mnie mental. Nie wiem jak moi bracia to robią, wiecznie są upici lub upaleni, zadowoleni, a ja? Ja nie czuje się szczęśliwy. Codziennie uśmiecham się sztucznie bo wiem, że nie mogę zawieść moich fanów, codziennie dostaje pełno wiadomości, że trzymają się przy życiu dzięki mnie więc co by było gdyby mnie zabrakło?
Może trochę skłamałem. Był niedawno jeden taki moment w którym na mojej twarzy zagościł szczery uśmiech..
Był to koncert w polsce. Siedziałem przed pianinem delikatnie muskając jego klawisze aby po chwili zacząć śpiewać jedną z najważniejszych dla mnie piosenek gdy nagle zostałem zagłuszony przez moich fanów. Spojrzałem się na nich, wszyscy głośno śpiewali lecz z tego całego tłumu odznaczał się jeden głos..kobiecy głos.
Spojrzałem prosto w oczy brązowowłosej dziewczynie, która stała idealnie przy bramkach na wprost mnie i zwyczajnie uśmiechnąłem się wsłuchując w jej głos, zupełnie tak jakby cała reszta nagle się wyciszyła. Absolutnie nie śpiewała ładnie, brzmiała jak rozjechana surykatka w okresie godowym, ale w jej oczach dostrzegłem ból oraz prawdziwe łzy..ona mnie rozumie. Śpiew przez płacz to coś co towarzyszy mi przez całe moje życie.
Po wstępie ocknąłem się przypominając sobie, że to ja powinienem śpiewać. To nie był jedyny moment w którym wywołała uśmiech na mojej twarzy. Po koncercie gdy fani zbierają się przed bus, wyszedłem do nich aby spełnić ich małe marzenia lecz zagapiłem się na..no właśnie, co to kurwa jest? Moja twarz na..kiju? Potknąłem się o wystający kafelek na samym środku chodnika przed tłumem moich fanów. Dopiero co nabiłem sobie pizde pod okiem więc można by powiedzieć, że jestem chodzącą katastrofą. Próbując wstać nie odrywałem wzroku od Remsticka, aż do momentu w którym zauważyłem kto go trzyma. To ta sama dziewczyna..już chciałem się odezwać gdy nagle-I have you on stick! - wykrzyczała z uśmiechem na twarzy co sprawiło, że z jednej strony chciałem się zaśmiać, ale z drugiej nie za bardzo wiedziałem co mam zrobić. Niepewnie wziąłem kij oglądając go z dwóch stron.
-Dziękuje..zawsze chciałem zostać roślinką - i odwróciłem się wracając do busa aby odłożyć to cudeńko. Już wiem czym będę grozić Bastusiowi.
On za to zamiast przywitać się z fankami postanowił od razu pojechać do naszego tymczasowego domu wraz z Luizka - jego narzeczona. Eustachy został ze mną tylko chwile, szybko postanowił się zmyć. Może to nawet lepiej bo jego oczy wręcz krzyczały hej wypaliłem całe zioło jakie tylko znalazłem.
Ostatecznie jechałem sam. Na miejscu była całkowita cisza i spokój..no może poza sąsiadami, jakieś stare małżeństwo z babka. Non stop tylko kłótnie i przerzucanie pustych butelek harnasia. Raz nawet pijany sąsiad zaprosił nas na grilla, ale nie mam żadnych wspomnień. Odpadłem po jednym kieliszku. Nie mam słabej głowy, po prostu polacy są przejebani i ich organizm wytrzymuje więcej niż zwykłego człowieka. Mają wytrenowane gardła więc nie porównujmy tego kto ile wypije.Minęły trzy miesiące odkąd siedzimy w polsce. Mieliśmy wracać po tygodniu lecz nie mam odwagi aby spotkać się z moją ex..boje się jej, jest nieobliczalna. Stalkuje nie tylko mnie, a także moich braci. Podlasie jest jedynym miejscem na świecie do którego nie odważy się wkroczyć…tak jest, siedzę tu już na tyle długo…boję się, że stąd nie ma już ucieczki.
Stałem właśnie przed oknem popijając kawę, spoglądając na auto podjeżdżające pod dom sąsiadów. Z auta wyszła dość wysoka brązowowłosa kobieta lecz nim zdążyłem zauważyć jej twarz, Eustachy wytrącił mi kawę z ręki powalając mnie na ziemię.
-Berek! - wykrzyczał śmiejąc się głośno, a ja od razu wyczułem od niego zielony kwiat mocy.
-Złaź ze mnie patafianie - zrzuciłem go z siebie, próbując wstać. Cały lepiłem się od napoju, razem z podłoga. No co za debil, chwili spokoju nawet nie da.
-Widziałeś Maciusia? Maciuś mi ukradł papołki - powiedział z miną zbitego psa na co jedynie zajebałem mu pstryczka w czoło. Nie jestem taki jak moi bracia, oni się co chwile biją i obrażają..ja ich tylko obrażam.
-Nie, nie widziałem. Zresztą zostaw mnie, nie mam teraz czasu. - westchnąłem załamany spoglądając znowu przez okno, a moje oczy zamieniły się w zlotowki..to..to ona. To ta dziewczyna.
-Ohoho - wyśpiewał Eustachy patrząc się razem ze mną na dziewczyne. - No ładna ładna..ale nie za stara dla ciebie? Wydaje mi się, że jej psiura jest już troche pomarszczona, znaczy wiesz ja nie oceniam gustów ale- przerwałem mu lepą na ryj. Mówiłem, że nie używam przemocy? Czasem sie zdarzy..
-Nie ta blondyna, to jest pani Iwonka co ty nie pamiętasz? Patrzę na brązowowłosą…to ta co dała mi kij. - uśmiechnąłem się sam do siebie po czym pobiegłem do łazienki aby się umyć i przebrać..jestem pewien, że to znak.
-Myślałem, że w związku to facet włada kijem..- westchnął Eustachy klękając na ziemię by wznowić poszukiwania Maciusia.
-Maciuś cip cip, mam dla ciebie dropsikaGdy już się umyłem z resztek kawy i ubrałem na siebie najlepsze czyste ciuchy jakie miałem, poprawiłem jeszcze włosy i wróciłem do okna. Z jednej strony zdaje sobie sprawę, że to nie jest normalne, a z drugiej..bardzo chce ją poznać. Zauważyłem, że wychodzi z domu więc udałem się za nią. Ostatnie czego chciałem to ją przestraszyć, ale chyba mi nie wyszło..
Gdy tylko złapałem ją za ramię aby zwróciła na mnie uwagę, dźgnęła mnie palącym się papierosem prosto w czoło..-Agh! Kurwa co ty robisz!? - wykrzyczałem łapiąc się z bólu za czoło. Jakby nagle czar prysnął. Bardzo szybko zmieniam zdanie i się denerwuje, a teraz? Chuj jej w lewą dziurke od nosa, jak ja niby wytłumaczę te rane? Że co, że jednorożcem zostałem?
-Przepraszam! Ja tylko..myślałam, że chcesz mnie zgwałcić, ale gdybym wiedziała, że to ty to bym się nie opierała! - wykrzyczała widocznie zestresowana co mnie trochę skręciło. Na samo słowo "gwałt" mam flashbacki z katarzyną..ale skąd ona mogła to wiedzieć, wiem, że nie mogę jej winić.
-Dobra już..spokojnie, zakryje sie - westchnąłem, spoglądając jej w oczy z lekkim uśmiechem.
-No może być ciężko, ale skoro zakryłeś pizde pod okiem to wierze, że to też dasz radę - zaśmiała się co mnie także rozbawiło…wow już zapomniałem jak to jest się śmiać.
-Haha..dzięki. Widzę, że chyba nie muszę się przedstawiać. Jak ci na imię? - zapytałem z ciekawości bo już nie mogłem wytrzymać..
-Marzena. - odpowiedziała delikatnie zakładając włosy za ucho..czy ona próbuje mnie tym poderwać?
-Ładne imie..takie..marzenowate. Masz jeszcze jednego? - zapytałem pokazując palcem na jej papierosa po czym wręczyła mi jednego. Chyba się trochę zestresowała bo bardzo szybko zaciągnęła się swoja fajką, a ja..nie miałem nawet zapalniczki. Schyliłem się trochę aby odpalił swojego papierosa od tego jej. Patrzyłem się przy tym głęboko w jej oczy widząc jedynie pustą przestrzeń, aż przeszły mnie ciarki.
Niesamowite.Marzena pov
O mój boże. Remigiusz Wisełka nie dosyć, że prosi mnie o fajeczkę to jeszcze odpala swoją od mojej.
-To zupełnie tak jakbyśmy stykali się penisami. - powiedziałam to..o kurwa miałam tylko pomyśleć, mój mózg w takich sytuacjach nie działa.
Odsunął się ode mnie, czułam się już na straconej pozycji, gdy nagke wyciągnął fiflaka przykładając mi go do spodni i wtedy..-Hej słuchasz mnie? - ocknęłam się z czeluści mojej wyobraźni.
-Co..ah tak. Znaczy nie, nie słucham. Wybacz. Możesz powtórzyć? - zaśmiałam się nerwowo zaciągając resztką papierosa.
-Pytałem się co tu robisz..mieszkasz? - zapytał opierając się o drzewo..seksiak.
-To chyba ja cię powinnam o to zapytać, a jakoś się powstrzymuje..a ty co taki ciekawski? - zaśmiałam się zalotnie. Oj tak 1:0 dla mnie.
-Cóż, od kilku miesięcy podziwiam same staruszki, a nagle widzę ciebie. Chociaż wpasowuje się w ich klimat, one chodzą o lasce, a ja się podpieram kijem od was. - gdy tylko usłyszałam o Remsticku natychmiast wybuchnęłam śmiechem.
-To nie jakiś tam kij! To Remstick, kn jest święty, ma wisieć niczym krzyż w kościele Eustachego, a nie być używany jako podpórka! - wykrzyczałam udając oburzenie, ale na szczęście załapał mój żart. Pogoda się trochę popsuła, zaczęło delikatnie kropić lecz jako rasowy polak mam na to wyjebane.
-Dobrze dobrze rozumiem, ale lepiej aby Eustachy się do niego nie dorwał..
-Znowu przesadza z mefedronem?
-A ty skąd o tym wiesz? - zapytał ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
-A kto nie wie? Czuć od niego, nawet perfumy Sobiecha się nie przebijaja. - wzruszyłam ramionami gasząc papierosa na swojej dłoni.
-Hej co ty robisz? - chwycił mnie za dłoń spoglądając na ranę.
-Zasłużyłam. A teraz przynajmniej do siebie pasujemy. - również złapałam go za dłoń unosząc wzrok prosto na jego oczy. Deszcz robił się coraz mocniejszy, a my oboje staliśmy w nim wpatrując się w siebie. Czułam się tak swobodnie jakbym znała go całe życie, jakbyśmy byli jednymi duszami..w jego oczach widziałam to samo. Nie byłam dla niego obojętna, teraz to rozumiem..
To przeznaczenie.
CZYTASZ
Papaje Next Door
PoetryMłoda dziewczyna niechętnie spędza wakacje ze swoją rodziną na Podlasiu, lecz jeszcze nie wie, że te dni staną się nejlepszymi w jej życih.