Przebudzam się i mrugam kilka razy, nim wzrok przyzwyczai się do światła wpadającego przez okno. Przecieram oczy i sięgam po telefon, który zawsze kładę na podłodze przy łóżku. Nie ma go tam. Przeciągam się w łóżku i na nowo wtulam w pościel. Jest mi dobrze. Za oknem jest już bardzo jasno, słońce rozświetla cały pokój, a ja zastanawiam się, która może być godzina. Obstawiam dziewiątą, zazwyczaj sypiam maksymalnie do tej godziny.
Skrzypiące schody zdradzają Alka, który wchodzi na piętro. Wpatruję się w drzwi, czekając na postać mojego chłopaka. Po chwili drzwi się otwierają, a Alek wchodzi w dwoma kubkami kawy. Uśmiecham się leniwie do niego i nadal nie podnoszę się z łóżka.
- Dzień dobry Nadio, zrobiłem dla nas kawę. – Odstawia oba kubki na drewniany stoliczek w rogu i siada na łóżku. Siada prosto, co wykorzystuję i układam głowę na jego udach. Spoglądam na spokojną twarz bruneta i postanawiam się w końcu odezwać.
- Dziękuję, to był świetny pomysł. Do kiedy zostajemy tutaj? – pytam i przypominam sobie, że kompletnie nie wiem, która jest godzina. – Która jest godzina? Za oknem jest już bardzo jasno – dodaję i spoglądam jeszcze raz na okno. Alek zaczyna bawić się moimi włosami i cicho się śmiać pod nosem. Kompletnie nie rozumiem o co mu chodzi. Patrzę na niego mrużąc oczy.
- Cieszę się, że Ci się podoba. Pierwszy raz od nie pamiętam kiedy, wyglądasz na wyspaną. Ale to było do przewidzenia, po przespaniu dziesięciu godzin.
Mój mózg z rana ma nie małą zagadkę próbując odtworzyć wczorajszą noc i przeliczając godziny. Wchodząc na górę było już po drugiej w nocy, więc obstawiając, że zasnęłam około trzeciej, to mamy... Otwieram szeroko oczy i zrywam się do pozycji siedzącej.
- Trzynasta?! – Patrzę za okno i nagle słońce w samym szczycie wygląda logicznie i jednoznacznie.
- Kochanie wdech, wydech. Mamy wakacje ekspres, a w wakacje można spać do trzynastej, tak? Żałuję, że nie nagrałem twojej reakcji. Buforowanie, olśnienie i proszę scena niczym prosto z desek teatru.
Gromię go wzorkiem i czekam, aż błyskawice lecące z moich oczu uciszą jego śmiech, ale mam wrażenie, że przynoszą odwrotny skutek. Czas zmienić strategię! Łapię poduszkę i uderzam go w ramie. Alek rzuca się na mnie i łapię mnie w talii popychając na drugi koniec łóżka. Po czym zaczyna gilgotać. Próbuję się oswobodzić, ale nagle osiemdziesiąt trzy kilo staję się o wiele cięższe i nie mam szans na ucieczkę. Ze śmiechu boli mnie już brzuch, a oczy stają się mokre od napływających łez. Zaplatam dłonie na szyi chłopaka i przyciągam go do siebie. Nadal się śmieję i trudno jest mi zrealizować misje pod tytułem „pocałuj go, może odpuści i skupi się na innych doznaniach". Chowam twarz w zagłębieniu jego szyi i nadal chichoczę jak wariatka. Po chwili dołącza do mnie Alek, a jego dłonie przenoszą się na moje ręce i delikatnie odciąga mnie od siebie. Rozluźniam uścisk i odsuwam się na kilka centymetrów od mojego oprawcy. Alek ociera samotną łzę z mojego prawego policzka i przygląda mi się z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Mamy dwie godziny do wyjazdu, a chcę jeszcze zabrać Cię nad jezioro. Idź się ogarniać i schodź na śniadanio-obiad.
- Mam nadzieję, że dzisiaj odpuścisz nam kąpiel. – Na samą myśl o pływaniu w jeziorze w kwietniu przechodzi mnie dreszcz. Wypuszczamy się z objęć, a ja wstaje z łóżka, biorę swoje rzeczy i kieruję się w stronę łazienki.
- Dlaczego?
- Mamy kwiecień!
- I piętnaście stopni. Spójrz na to piękne słońce za oknem. – Alek wskazuję ręką na okno, nawet nie oglądając się na nie. Wciąż patrzy tylko na mnie i zaczynam mieć wątpliwości czy mówi na serio, czy to tylko gra. Przewracam oczami i idę do łazienki. W myślach tylko proszę o to by wiosenny wiatr ostudził zapał mojego chłopaka do moczenia się w zimnej wodzie.
***
- No wskakuj! Wcale nie jest taka zimna – zachęca mnie Alek, ale na widok jego gęsiej skórki śmie wątpić w jego słowa. Wzdycham i podchodzę bliżej brzegu. Kucam, po czym dotykam palcami tafli wody i szybko strzepuję palce.
- Kłamca! Jeśli chcesz wolne to Ci je dam. Nie musisz się kąpać w LO-DO- WA-TEJ wodzie, by mieć katar i wziąć chorobowe. - wyraźnie podkreślam w mojej wypowiedzi słowo "lodowatej" łudząc się, że w końcu po piętnastu minutach dotrze do niego ta oczywista prawda.
Do moich uszu dobiega dźwięczny śmiech Alka, ale patrząc na niego, nie ma najmniejszej ochoty wychodzić z jeziora. Moim zdaniem jest kompletnym wariatem decydując się na ten krok i jedno jest pewne: mnie w to nie wciągnie. Z drugiej strony wiem, że jest to pewien rodzaj tradycji dla niego, ale nigdy nie wyjawił mi dlaczego zawsze przed odjazdem musi choć na chwilę zanurzyć się w jeziorze. Może jest to tradycja jeszcze z czasów dzieciństwa? Rozważam w głowie różne scenariusze.
Jestem świadoma, że nie wiemy o sobie wszystkiego sprzed naszego pierwszego spotkania. Alek nigdy nie lubił opowiadać o swojej przeszłości czy krewnych, których podobno nie posiadał. Wierzę mu. I byłabym hipokrytką gdybym wymagała od niego opowieści o jego przeszłości, bo na dobrą sprawę sama też nie wprowadzałam go w szczegóły moich rodzinnych tragedii. Zna fakty, ale nigdy nie zasypywałam go opowieściami z dzieciństwa, czasów nastoletnich, choroby babci. Pamiętam, że tylko raz rozmawiałam z nim o rodzicach. To była krótka rozmowa na cmentarzu przy ich pomniku. Streściłam mu nasze wspólne siedem lat, które w większości znam z opowieści i zdjęć, a później zaznaczyłam ich tragiczną śmierć i brak chęci do ponownego wracania do tematu. To był dla mnie zamknięty rozdział od lat, nie mam potrzeby co chwilę wspominać rodziców, którzy nie żyją i z którymi w pamięci mam przebłyski kilku wspomnień. Z rozmyślań wyrywa mnie głos bruneta.
- Możesz już pójść odpalić samochód i nastawić ogrzewanie na maksa? Proszę, zaraz przyjdę.
- Jasne – przytakuję i kieruję się w stronę audi, wzdychając z ulgą w duchu, że tym razem Alek odpuścił mi kąpiel.
Hejka! ❤️
Regularności nadal mi brak i nie wiem czy kiedykolwiek to się zmieni. Ale za punkt honoru przyjęłam sobie ukończenie tej historii.
Miłego żyćka!
Loretta-Mirel
![](https://img.wattpad.com/cover/118634357-288-k99923.jpg)
CZYTASZ
Bar pod zegarem ✔️
Short Story"Bar pod zegarem skradł nie jedno serce. A dziadek szybko pozyskał stałych klientów jak i wciąż nowych. W czym tkwił sekret?" Przekonaj się o tym sam. Opowiadanie zakończone.