zaczekaj tam na mnie cześć 1

91 9 6
                                    

Siedziałam najzwyczajniej w świecie w fotelu i rysowałam. W pokoju znalazłam stary, czysty notes. Rysowałam w nim, moje ulubione zdarzenia z przeszłości i teraźniejszości.

Teraz akurat rysowałam moje pierwsze spotkanie z Kakashim.

Do pokoju wbiegł Deidara.
- Chodź szybko.
- Po co?
- Wytłumaczę po drodze.

Złapał mnie za rękę i pobiegliśmy w nieznaną mi stronę. Po pewnym czasie z oddali widziałam walkę Sasuke i Itachiego, o ile to wogule można tak nazwać. Wyglądało mniej więcej tak że tylko Sasuke obrywał.

Przecież oni się tam pozabijają.

Gdy udało mi się wyrwać z uścisku blondyna pobiegłam do Itachiego i pociągnęłam za rękaw do tyłu.

- Yamete, Itachi-kun. Proszę, zostaw go już.
- Sam chciał walczyć.
- Itachi... Proszę.

On tylko odszedł bez słowa i stanął koło blondyna, a ja podbiegłam do młodszego Uchichy. Próbował wstać więc podałam mu rękę, którą przyjął.

- Hire...
- Sasek, jakiś ty głupi...
- Wiesz co?
- Nie.

Podszedł bliżej i szepnął mi do ucha.

- Wiejemy. Zerwaliśmy się do biegu.

- Niestety nie mogę wam na to pozwolić, hm. Przed nami stanął Deidara.
- Serio Dei?
- Wolę nie myśleć co twój brat mi zrobi jak się dowie że dałem wam uciec.
- Brat?
- Puźniej wytłumaczę. No proszę cię Dei ja naprawdę nie chce z tobą walczyć.
- A ja nie chcę umierać. Zresztą Itachi by was nie puścił.
- Puściłbym.
- Co? Ale jak to? Przecież Pain...
- Ona tu nie pasuje. Nie powinno jej tu być. Zresztą tutaj nie ma gwarancji że nic jej nie będzie następnego dnia.
- Lider jej pilnuje.
- Znasz Hidana. Mu to nie przeszkadza. Zresztą on też czasami opuszcza kryjówkę.
- No ale on...

Dalej nie słuchałam tylko złapałam Sasuke za rękę i przebiegłam obok blondyna.

O dziwo ani on ani Itachi, nas nie zauważyli. A może nie chcieli.

- Ej! A oni gdzie!? Rozległ się kszyk blądyna. Ale my byliśmy już daleko. Wybiegliśmy z kryjówki.
- Kuso. Przed nią stał Sasori.
- Banda głupich artystów... Mruknęłam
- Mówi artystka. ... No i sadystka...
- Ja sadystką? Sasori, myślałam że się przyjaźnimy, a ty masz o mnie takie zdanie.

No tak. Zaprzyjaźniłam się z tymi dwoma świrniętymi artystami.

- Bo tak jest. Ale to nie zmienia faktu, że Dei przez ciebie trzy dni z pokoju nie wychodził. Tak samo Hidan. I siedzieli razem. Hidan i Deidara. Razem. A przecież oni się nie lubią.
- Tylko dostali patelnią. (Po zajściu z gitarą i tak dostali) Puścisz nas po dobroci?
- Przykro mi.
- No to... Zwiewamy. Sayonara.

Gdy się odwróciłam myślałam że zaraz skoczę z pomostu.

- Ty se że mnie kpisz!

Czuje się jak w jakiejś przygodówce w której po przejściu na następny lewel wyskakuje ci ktoś z Akatsuki.

- Więcej was nie było!?

Rudzielec popatrzył na mnie krzywo.
- Do kryjówki, teraz!
- Nie!
- Nie rób scen.
- Będę!
- Sasori, mógłbyś?

Nici oplotły mnie w pasie i przeniosły koło lalkarza. Pamiętacie jak Sasori mi coś wstrzyknął? To substancja blokująca przepływ chakry. Czyli nie mogę nic zrobić.

- Sasori! Puszczaj! Szarpałam się ale na darmo.

Zobaczyłam jak Sasuke odskakuje ale po mimo tego, za wolno i trafia go Shinra.

- S- Sa... Suke... Po moim policzku spłynęła łza, a ja sama przestałam się szarpać. Po jednej spłynęła druga i trzecia, a potem czwarta. Czerwonowłosy mnie tylko przytulił bez słowa.

Podsumowując
Akcja ratunkowa numer 1 zakończona niepowodzeniem

Czy Sasuke przeżyje? Tego nie wiem. A nawet jakbym wiedziała to nie powiem. Zapraszam wszystkich którzy jeszcze nie czytali i są fanami anime marimashita iruma-kun do jedynego ff z tego anime na polskim wattpadzie do „pomogę ci"
Do zobaczenia
Miłego dnia/nocy

Jinjuriki w klatce || NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz