znienawidź mnie

53 7 19
                                    

Sasuke pov

Był późny wieczór. Tak wogule można nazwać dwudziestą pierwszą? Siedziałem na parapecie, patrząc na gwiazdy i czekając, aż Hyuuga wróci. Usłyszałem ciche kroki za sobą, a chwilę później jak coś, a raczej ktoś wskakuje mi na plecy.

- Wiesz, że cię słyszałem? Jak chcesz mnie wystraszyć, to musisz się bardziej postarać.
- Eee. Serio? Czemu ty wszystko słyyyyszyyyysz?
- A to źle?

Odwróciłem swoją głowę w jej stronę przez co nasze twarze dzieliły centymetry. Na twarzy dziewczyny zawitał delikatny rumieniec, jednak po raz pierwszy odkąd ją znam nie odwróciła głowy. Pocałowałem ją w czubek głowy, po czym ja przytuliłem.

- A to za co?
- Od tak. A nie podoba się? Spytałem bawiąc się jej włosami.
- P- podoba... Idioto... - wydudkała wtulając się we mnie.

Siedzieliśmy tak kilkanaście minut, po czym zasnęła. Wziąłem ją na ręce, po czym zacząłem mówić, idąc w stronę jej pokoju.

- Długo będziesz jeszcze tam stał, Deidara? Spojrzałem w stronę blondyna, stojącego w korytarzu.
- Nie żal ci jej, tak ją wykorzystywać? Mówiąc to pokiwał głową z dezaprobatą.
- Robię to co słuszne. To dla jej dobra. Odłożyłem ją na łóżko, po czym ogarnąłem z jej twarzy pojedyncze kosmyki, aby pocałować jej czoło. - Sayonara, kochana.

Ostatni raz na nią spojrzałem i wyszedłem, zamykając drzwi.

- Mam prośbę, Deidara. Zacząłem nie odwracając się.
- Hm?
- Opiekuj się nią... I nie daj jej płakać. Jest bardzo wrażliwa i za bardzo się przywiązuje. To ją zrani, ale nie mam innego wyjścia. Ale jeśli ją skrzywdzisz...! Odwróciłem głowę w jego stronę, przenikając go spojrzeniem Sharingana.
- Wiem o tym. Nie dam jej skrzywdzić. Też jest dla mnie ważna. Nie lubię cię, ale... Nie daj się zabić. Po tym, to ona się już nie pozbiera.
- Nazywam się Uchicha Sasuke. Zbiegły shinobi, który zabił Orochimaru, dołączył do Akatsuki, oraz zemści się i zabije geniusza, Itachiego Uchichę. Nie tak łatwo mnie zabić.
- Możliwe. Idź już, ma płytki sen. Chyba że chcesz oberwać i patrzeć jak...
- Wiem.

Założyłem buty i złapałem za klamkę.

- Coś się stało? Z pokoju na piętrze dobiegł łagodny, damski głos.

Dwójkę mocno zamurowało.

- Sasuke? Deidara wyszedł z domu mówiąc tylko " To ja was zostawiam. Powinniście załatwić to między sobą."
- Słuchaj...
- Czy ty właśnie... Chciałeś pujść do Hokage? I... Mnie zostawić... Po jej bladych policzkach zaczęły spływać łzy. - Sasuke... Błagam... Nie z- zostawiaj mnie... Błagam... Zrobię wszystko... Wrzyściutko... T- tylko...
Znalazłem się za nią i wyszeptałem jej do ucha.
- Zapomnij o mnie. Najlepiej mnie znienawidź. Nie płacz i pamiętaj, że złość piękności szkodzi. Przepraszam... Uderzyłem ją w tył głowy, przez co straciła przytomność i osunęła się w moje ramiona.

Drugi raz tego dnia, ułożyłem ją na łóżku, i wyszeptałem "kocham cię", po czym wyszedłem.

- I jak?
- Potrzebuje czasu. Prędko nie dojdzie do siebie. I chyba... Mnie nienawidzi... Ale to nawet lepiej. To ja spadam.

Krótki rozdział ale jest. Powstał dzisiaj z ważnej okazji opisanej w następnym rozdziale.
Do zobaczenia
Miłego dnia/ nocy

Jinjuriki w klatce || NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz