niemożliwe?

37 6 19
                                    

Czarnowłosa dziewczyna o błękitnych oczach, szła przez miasto, mierząc mijanych przechodni lodowatym spojrzeniem. Jej twarz wyrażała tylko pustkę. Ludzie odsuwali się, szepcząc coś do siebie.

- Hiretsu! Usłyszała głośny kszyk.
- Czego? Zmierzyła blondyna zimnym, pozbawionym emocji wzrokiem.
- Też cię miło widzieć. Mamy misję.
- Aha. Znów ten sam, monotonny głos.

Deidara z bulem przyznawał, że coraz bardziej się od wszystkich oddalała, odpychając ich.

- Mamy misję.... Całą trójką.
- Wy macie. Mam dość.
- A- ale Hokage... Un... Chciał zaprotestować blondyn, jednak dotarła do niego jedna żeczy, którą wytknęła mu brunetka.
- Jakoś gdy byłeś w brzasku nie przeszkadzało ci sprzeciwianie się Kage. Ni
- e wiem czy pamiętasz, ale porwałeś Garre. Zresztą teraz to już nie ważne... To już minęło. A przynajmniej minie. Czy coś.
- No może... Jednak, tu dostałem szansę na zaczęcie od nowa. Nie zmarnuje jej.
- Może.
- Ja miałem dużo więcej przewinień od ciebie. Więc czemu się tak starasz? Wykonujesz około... Sześćdziesiąt procent misji więcej, niż przeciętny shinobi. Hokage powiedział, że po tej misji otrzymasz przymusowe wolne.
- Tch... Wolne żarty. Chyba będę zmuszona coś im wytłumaczyć, bo pewne rodzeństwo nie rozumie dwóch, bardzo prostych faktów.

Już im współczuję. Pomyślał, wyobrażając sobie, ile będą musieli się nasłuchać, kto wie czy tylko nasłuchać? Dziewczyna ewidentnie była nie bardzo w chumorze, który drastycznie jej się zmienił, doprowadzając ją do depresji i Wkuwienia. Tego się przynajmniej domyślał były renegat, bo z perspektywy osoby trzeciej, nie znającej jej, wyglądało to, jakby miała na to wywalone i po prostu jej się nie chciało. Gdyby nie jej wygląd, można by pomyśleć, że pochodzi z klanu Nara. Może nawet by tam pasowała? Kto wie?

- To ty może pujdź do pierwszego, a ja...
- A ty pujdziesz grzecznie odebrać moje zamówienie. Przerwała mu. - Szczegóły masz w kieszeni.
- Zaraz, co? Kiedy ty..! Wykrzyczał wyjmując z kieszeni papierek.
- Kiedyś napewno. A teraz spieprzaj po zakupy. I z tymi oto słowami, zmieniła się w stado krwistoczerwonych motyli.
- Nie rozumiem cię... Mruknął do siebie blondyn, zmierzając w kierunku kwiaciarni, po zamówienie, które miał odebrać dla dziewczyny. - Raz wykonujesz wszystkie zadania, a Hokage zmusza cię do urlopu raz na ruski rok, a teraz nagle już nie chcesz jej wykonać.... Co za kobieta.

Na drzwiach widniała karteczka z napisem „UWAGA! Sklep czynny od: jak mi się zachęcę to otworze, a jak mi się znudzi to se zamknę.”

„Aha.” To jedyna myśl jaka przyszła mu wtedy do głowy. Wsumie to ma sens.

Wszedł do środka, a po pokoju rozległ się dźwięk dzwoneczka, informującego o przyjściu klienta.

- Witamy w kwiaciarni Yamanaka! W czym mogę pomóc?
- Mam odebrać zamówienie Hiretsu Senju.
- A, rozumiem. Zaraz je przyniosę.

I w ten oto sposób Deidara wracał obładowany torbami i kartonami na tyle, że ledwo można było dostrzec czubek jego głowy. Co za tym idzie, mało widział, przez co wpadał na co piątą osobę.

Gdy wszedł do domu i odłożył jeden z kwiatów, w kolorze fioletu, na stół, poszedł w kierunku wyjścia. I tak oto powstał tak zwany efekt motyla.

Tymczasem w biurze Hokage.

Pewien brunet wparował do pokoju, mając do pierwszego pewną sprawę. Kilka minut puźniej do pokoju z buta w dosłownym tego słowa znaczeniu, weszła lekko mówiąc wkurzona dziewczyna. Jej błękitne oczy lśniły niebezpiecznie że złości. Olała obecność gościa, jaki znajdował się tam przed nią, i zaczęła swój wywód.

- Hashirama! Nie zamierzam iść z nim na misję. Mam dość tego, że prawie wszystkie zadania mamy we trójkę. Chcę pracować sama, a nie z tym kretynem. Do tego, nie zmusisz mnie do urlopu po misji.
- Eh... Czyli Deidara się wygadał o urlopie... No nic to.

Kage zauważył, że nastolatka nie zauważyła jego gościa, co postanowił wykorzystać.

- Co o nim myślisz?
- Nic. Jest taki jak inni, obojętny. Jaki miałby być?
- Nie żywisz do niego urazy?
- Zrobił co uważał.
- To nie jest odpowiedź.
- Nie. Nie mam za co. Zrobił co uważał że powinien. Choć nie było to mądre posunięcie.
- Usiądź.

Wskazał na kszesło, które zaraz zajęła.

- Gdzie siebie widzisz w przyszłości? Spytał pierwszy, z nutą niepewności w głosie.
- Co go za pytanie, Hokage-sama?
- Nie musisz być formalna, gdy jesteśmy sami. Prosiłem, być mówiła do mnie po imieniu. W końcu się przyjaźnimy. Oznajmił.
- Wybacz, Hashirama. Więc?
- Zastanawia mnie to od dawna. Czysta ciekawość.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła... Wktórym się widzę za kilka lat. - odpowiedziała pewnie.

Hashirama za to się załamał i dostał depresji.

- A jakieś bliższe, bardziej realne plany? spytał Tobirama wiedząc, że jego brat nie wymyśli teraz nic logicznego i spujnego.
- A ty tu skond?
- Przed chwilą przyszedłem. A teraz ty odpowiadaj.
- Na cherbatce z Izumą za dwa miesiące.
- Czemu wtedy?
- Kiedyś zrozumiesz.

Chcesz się przejść? Chciała zapytać, jednak została wyprzedzona, przez białowłosego słowami " chcesz?".

- Chcesz? Tyle wystarczyło. Nie musiał bardziej rozwijać swojich myśli. Oboje i tak wiedzieli o co im chodzi.
- Pewnie. Odparła. - Trzymaj się, Hashirama. Pożegnała się i wyszła, a za nią Senju.

- Gdybyś mogła wrucić, zrobiłabyś to?
- Nie. Jedyne co mnie tam trzyma to brat i przyjaciel. Wsumie dwóch.
- Dwóch braci, czy przyjaciół?
- Jak myślisz. Podbiegła do przodu i odwróciła się tak, że stała przodem do niego, a szła tyłem.
- Jedno i drugie. Stwierdził, na co przytaknęła i zaczęła iść normalnie.
- Dokładnie. Brakuje mi ich, ale... Tu czuje się jakbym była w domu, a tam...
- Często jak w więzieniu. Dokończył.
- Tak. Zazwyczaj dobrze mi tam, ale zawsze za mną jak cień ciągnęły się problemy. Tu jedynym moim problemem jest Sasuke i...
- I to, że ktoś niedługo umrze, prawda? Spytał. Najpierw dziewczyna się zawahała, ale pokiwała głową.
- Nie powiesz?
- Nie powinnam. Gdybym tylko miała pewność, że dam radę coś zmienić... Nawet nie wiesz jak się do was przywiązałam. Uśmiechnęła się słabo.
- Zawsze można spróbować coś zmienić. Ale to nie realne.
- Masz... Zaczęła, jednak Senju jej przerwał.
- Dla nas. Ty znasz część przyszłości, w końcu w niej byłaś, co teoretycznie żecz biorąc jest nierealne.
- Wsumie... Która godzina?
- Trzynas...
- Wybacz, ale właśnie się spuźniłam! Obiecałam Izunie, że dzisiaj potrenujemy! Przekaż Hashiramie, że nie zamierzam iść na misję z tym Uchichowskim głównem! Krzyknęła odbiegając.

Gdy stracił ją z pola widzenia, parsknął rozbawiony.

- Uchichowskim głównem. Wreszcie ktoś mądry.

Za to Hiretsu odbiegła jak najdalej mogła i zaczęła kasłać. Upewniła się, że nikogo nie ma w pobliżu, zjechała po ścianie i zrobiła sobie zastrzyk.

- Zmienić przyszłość, co? Czy to wogule możliwe? Chociaż...

A patrzący z za drzewa Madara, który będąc na spacerze zatrzymał się, aby zobaczyć co się dzieje, stwierdził jedno.

Co ona ma cyklofrenie, czy jak?

Koniec części drugiej.

Cyklofrenia - choroba psychiczna polegająca na gwałtownych zmianach nastroju.

Koniec. Następna część „paradoks” będzie już niedługo. Pisałam ten rozdział miliard lat i miał być zupełnie inny, a Hiretsu miała pujść na misję z Saske i Deidarą. Ale najlepsze rozdziały wychodzą w praniu.
Mam nadzieję że się podobało.
O jak będzie następna część, to poinformuje w nowym rozdziale.
Miłego istnienia
Kyoki

Jinjuriki w klatce || NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz