7

4.4K 106 0
                                    

~ Derek ~
Wróciłem do swojego biura gdzie czekał już na mnie Martin. Wcale nie ukrywał szoku w jakim aktualnie był. Usiadłem na swoim fotelu i schowałem twarz w dłoniach. Ta kobieta po prostu pokazując mi się na oczy obudziła we mnie coś co dawno spało. Pragnienie jej. Miłość do niej. To ona pokazała mi co to znaczy kochać. Kochać to znaczy dbać, szanować, troszczyć się, pomagać, wspierać, ufać, zapracować na zaufanie tej osoby i wiele wiele innych. Kiedyś zanim ją poznałem liczyła się dla mnie tylko praca i kobiety które pieprzyłem. Po jej odejściu zająłem się tylko i wyłącznie pracą i nigdy nie byłem w stanie dopuścić do siebie żadnej kobiety tak blisko jak była Laura. Kiedy otworzyła te drzwi i w nich stanęła to jak by świat stanął w miejscu. Nic się nie liczyło tylko ona. Jest jeszcze piękniejsza niż te kilka lat temu. Teraz to już nie jest zwykła dziewczyna z NY to już jest dorosła, odpowiedzialna, spełniająca się zawodowo kobieta.
- stary powiem ci że akurat tego to ja się nie spodziewałem-
Odezwał się nagle Martin czym przerwał moje myśli.
- muszę mieć plan-
- jaki plan, o czym ty mówisz?-
- plan żeby odzyskać moją kobietę-
- przypominam ci że to już nie jest twoja kobieta-
- milcz Martin-
W tym momencie drzwi się otworzyły i do środka wszedł Liam.
- celowo wysłałeś tutaj Laure?-
Zapytałem mojego brata nie witając się z nim.
- Derek opanuj się, ona była pierwszą osobą jaka przyszła mi na myśl dopiero później zobaczyłem co się stało-
- jebać, muszę ją odzyskać i ty mi w tym pomożesz-
I rozdzwonił się telefon Liama.
- to ona-
- daj na głośnik-
- to się zamknij-
Liam odebrał połączenie i tak jak prosiłem przełączył na tryb głośnomówiący.
- tak Beckett-
- wiem kto jest właścicielem konta, prawdopodobnie będzie konieczne postępowanie prawne -
- rozumiem, a co to za osoba?-
- nie wiem czy kojarzysz Robison Ashton, znany z podobnych przekrętów. Za każdym razem podaje inny numer konta trafia na kilka miesięcy do aresztu po czym wychodzi. Jeśli uda nam się dojść do większości jego przekrętów za to wszystko może beknąć na kilka dobrych lat-
- tak do tego wszystkiego dochodzą oszustwa, wykradanie projektów i sprzedaż innym przedsiębiorcą, -
- właśnie, sprawa jest ciekawa i dosyć duża, proponuję podział-
- um w porządku dogadamy to jeszcze -
- jasne do zobaczenia-
Rozłączyła się. No i czy ta kobieta nie jest wspaniała. Do perfekcji ma opanowane oddzielenie swojego życia zawodowego od prywatnego. Pięknie.
- skoro macie razem prowadzić tą sprawę zaproś ją jutro do swojej kancelarii a ja tam przez przypadek przyjadę-
- Derek jesteś popieprzony. Przyjedziesz i co niby zrobisz popatrzysz na nią czy zaprosisz ją na randkę?-
- na randki jeszcze przyjdzie czas, przyjadę po dokumenty tobie akurat coś wypadnie i zostawisz nas samych-
- odbiło ci? -
- nie, chcę odzyskać kobietę którą kocham rozumiesz-
Wycedziłem przez zęby bo już mnie powoli wszystko zaczęło irytować.
- dobra wyluzuj, pomogę ci-
- no i świetnie -

~Laura ~
Wróciłam do domu około 21.30 bo po drodze musiałam wejść jeszcze do sklepu co zajęło mi trochę czasu. Weszłam do holu i od razu zamknęłam drzwi na zamek. Odłożyłam swoje rzeczy w salonie, gdzie przysypiała Emma. Szturchnęłam ją lekko w ramię, przebudziła się natychmiast.
- o Laura co tak długo?-
- nawet nie pytaj-
- no teraz to już musisz mi powiedzieć-
- byłam u Blackwooda -
Emma momentalnie zesztywniała. Gapiła się na mnie conajmniej jak bym wróciła od największej gwiazdy.
- byłaś u Dereka Blackwooda?-
- tak wyszło Liam mnie w to wciągnął nawet nie wiedziałam że przeniósł swoją firmę w inne miejsce-
- jak było-
- Emma a jak miało być, zrobiłam co miałam zrobić i oczywiście na koniec się pokłóciliśmy bo wielki pan tego świata Derek Blackwood odkrył swoje uczucia-
- wyznał ci je-
- można tak powiedzieć-
- no to na co ty czekasz, wiecznie młoda nie będziesz, zrób coś ze swoim życiem, daj Williamowi ojca-

Emma wyszła ode mnie jakeś 15 minut temu. Cały czas myślę o tym co do mnie powiedziała. Może to że spotkaliśmy się akurat dzisiaj i to w takich okolicznościach wcale nie jest przypadkiem. Sama już nie wiem. Po cichu uchyliłam drzwi od pokoju Willa i weszłam do środka. Usiadłam na łóżku obok synka pogłaskałam go delikatnie i dałam buziaka w czoło. Wiem że mój syn potrzebuje ojca. Potrzebuje obojga rodziców. On przecież nie jest niczemu winny. Dałam mu jeszcze jednego całusa po czym wyszłam z jego pokoju.
Tej nocy usnęłam dopiero po 3. Wierciłam się z boku na bok. Myśli przytłoczyły mnie doszczętnie. Przebudziłam się słysząc dzwonek domofonu. Teren naszego domu jest ogrodzony, można wejść tutaj jedynie znając pin, czyli musi to być ktoś obcy. Leniwie wstałam z ciepłego łóżka. Sprawdziłam jeszcze godzinę 6.03.
- świetnie-
Tak to miała bym jeszcze godzinę snu, a teraz to już totalnie będę wyglądać jak trup. Wyszłam z sypialni, zeszłam schodami na dół. W tym czasie ten ktoś znów zadzwonił. Podeszłam do domofonu i chwyciłam za słuchawkę.
- tak?-
- pani Beckett?-
- tak-
- mam dla pani przesyłkę-
Przewróciłam oczami, nawet nic nie zamawiałam.
Otworzyłam drzwi i wyszłam. Do bramy mam jakieś 10 metrów które szybko pokonuję.
Przesyłka okazuje się kwiatami. Co jest? Kto wysyła mi kwiaty.
- dzień dobry to dla pani-
Mężczyzna podał mi kwiaty. Zdecydowanie nie wygląda na pracownika poczty kwiatowej.
- od kogo są te kwiaty?-
- od pana Blackwooda, w środku jest liścik, -
- jasne, dziękuję-
Pożegnałam się z nim i wróciłam do domu. Wstawiłam piękne fioletowe (moje ulubione) róże do wazonu, ze środka wyciągnęłam liścik.
„Daj mi szansę Laura. D."
Sama nie wiem co myśleć. Może on faktycznie się zmienił, może zrozumiał. Sama nie wiem. Potwornie mnie zranił i jak ja mam wierzyć teraz w jakiekolwiek jego słowo. Usiadłam zrezygnowana przy wyspie kuchennej. Moje życie to jedna wielka komedia. Nagle mój telefon się rozdzwonił. Spojrzałam na wyświetlacz. Liam Blackwood. No nie wierze. Tak jak nagle zniknęli wszyscy z mojego życia tak samo się znowu pojawili, a ja boję się, cholernie się boję tego że znowu znikną dlatego nikogo nie dopuszczam do siebie i niech tak pozostanie. Będziemy kontaktować się tylko i wyłącznie w sprawach zawodowych. Koniec i kropka.
Zdecydowałam że odbiorę od niego, o tej godzinie czego on chce?
- halo?-
- Laura musisz natychmiast przyjechać do biura Dereka to nie żart mam to znaczy wiem kim jest ten oszust sprawa jest poważna-
I się rozłączył. Co za człowiek ale to może zrobić duży postęp w sprawie. Natychmiast pobiegłam schodami w górę w tym samym czasie zadzwoniłam do mojej mamy żeby przyjechała do Willa oraz do moich detektywów oraz ochroniarzy nie wiem czego mogę się tam spodziewać. Ubrałam się szybko w czarną dopasowaną sukienkę przed kolano z lekkim dekoltem. Do tego srebrna biżuteria oraz szpilki. Zrobiłam również makijaż a moje długie włosy lekko pofalowałam psiknęłam się jeszcze perfum i wyszłam z sypialni. W tym czasie moja mama już przyszła.
- dziecko gdzie tak się spieszysz i dlaczego przed domem jest pełno twoich detektywów i ochroniarzy?-
- pełno to znaczy?-
- no z dziesięciu uzbrojonych goryli -
- ważna sprawa do później-
I wyszłam z domu. Szybko wyszłam z mojej posesji. Faktycznie przed domem stały cztery samochody. Podeszłam do ich przełożonego to taki mój kumpel.
- cześć Alan, aż tylu ludzi?-
- hej Laura, nie wiemy czego się spodziewać, wsiadaj-
Wsiadłam z nim do samochodu. Pozostali jechali za nami. Droga minęła szybko zaparkowaliśmy pod biurowcem Dereka.
- to co robimy?-
- idę ja i czterech ochroniarzy z nami dla bezpieczeństwa-
Alan dał znać chłopakom kto ma z nami iść i po chwili w takim gronie szliśmy w stronę wejścia. Wygląda to conajmniej jak kryminał. Weszliśmy do środka.
- dzień dobry to ja-
Pokazałam się recepcjonistce co nie było łatwe bo byłam otoczona tymi gorylami, ona była w takim szoku widząc napakowanych i uzbrojonych facetów że nic nie powiedziała. Weszliśmy do windy ledwo się tam mieszcząc. Wysiedliśmy na ostatnim piętrze.
- chłopaki bądźcie w gotowości-
Nakazał im Alan. Teraz ja szłam z nim ramię w ramię przodem a tamci tyłem. Weszliśmy do przedsionka akurat nie było tutaj asystentki Dereka więc nie pytając o nic weszliśmy do środka a za nami ochroniarze. Miny Dereka, Liama i Martina były conajmniej w kształcie litery O.
- Laura co się tutaj dzieje, kim są ci ludzie?-
- jak to co się dzieje? To moi ochroniarze a to detektyw do cholery Liam dzwonisz do mnie że masz typa więc gdzie on jest?-
Mówię przez zęby podchodząc do niego tak że nasze klatki piersiowe się stykają. Wkurzył mnie do granic możliwości.
- posłuchaj zrobiłam z siebie totalną idiotkę przez ciebie cymbale więc łaskawie odpowiedz-
Liam nic mi nie zdążył odpowiedzieć bo podszedł do nas Derek odsuwając mnie od niego. W miejscu gdzie mnie dotknął poczułam palenie, a po moim kręgosłupie przeszedł dreszcz. Co się ze mną dzieje do cholery. On wyraźnie to zauważył bo się głupio wyszczerzył. Oj panie Blackwood jeszcze ci zejdzie ten parszywy uśmieszek z twarzy.
- nie dotykaj mnie-
Powiedziałam odsuwając się od niego tak jak by mnie poparzył.
- Robison Ashton został tutaj zatrudniony jako elektryk, widocznie nas wykiwał. Nadal tutaj pracuje i jest w pracy teraz-
Powiedział Derek
- więc ci panowie jednak się przydadzą-
Dodał Liam.
- macie wystarczające dowody na zatrzymanie go?-
- jeśli odciski palców i zebrane dokumenty i akta od wszystkich których oszukał to jest wystarczająco to tak-
- owszem, gdzie on jest?-
Zapytał się Alan. Derek poszedł razem z nim oraz trzema ochroniarzami. Nie wiem jakim cholernym cudem udało im się to wszystko zebrać w jedną noc ale jestem pod wrażeniem. Chociaż kontakty i pieniądze razem wzięte Dereka i Liama robią swoje...

„My heart belongs to you" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz