23

3.3K 72 0
                                    

~Laura~
Dzisiejszy dzień tak na przygotowaniach do wieczornej wigilii. Na szczęście udało nam się rozstawić stoły tak aby wszyscy się zmieścili. Jest bardzo świątecznie. Najbardziej czekam na moment wręczania prezentów. Oczywiście moje jak to nazwał Derek „dziwne" zachowanie wzbudziło w moim mężu dziwne podejrzenia. Cóż dzisiaj się wszystko wyjaśni. Już nie mogę doczekać się jego reakcji. Uszykowałam się, umalowałam to samo zrobili moi chłopcy tylko bez części z makijażem. Powoli zaczynają schodzić się goście.

Podczas kiedy wszyscy siedzieliśmy przy stole wstał mój tata. Każdy teraz skupił uwagę na nim.
- cóż nawet nie wiecie jakie to cudowne uczucie, a zarazem tak frustrujące kiedy twoje dzieci są szczęśliwe, nie umiem opisać swojej dumy kiedy patrzę na Laurę, Kelly czy Ericka oraz na to jacy jesteście szczęśliwi. Bardzo się cieszę że spotykamy się dzisiaj wszyscy, no prawie.-
Tata nagle spuścił głowę. Wstałam, podeszłam do niego i się przytuliłam.
- jestem pewna że on tu z nami jest-
W każdą wigilię od czasu śmierci mojego brata wspominamy o nim. Nie jest sztuką zapomnieć tylko wspominać najlepsze chwile i być silnym.
- masz rację-
Nagle wstał również tata Dereka.
- cóż jak i Mark to i ja. Bardzo cię cieszę szczęściem swoich dzieci. Z tego jak mądrze poukładaliście sobie życia. No może jeszcze nie wszyscy-
W tym momencie spojrzał na swoją najmłodszą córkę, która się do niego uśmiechnęła.
- nikt z was nie mógł wybrać mądrzej, trafiliście na swoje odpowiednie dopełnienia, stworzyliście cudowne i przykładne rodziny za co jestem wam cholernie wdzięczny-
Tym razem podniosła się mama Dereka.
- nie wyobrażacie sobie jakie to szczęście widzieć was tutaj wszystkich tak szczęśliwych. Pamiętam jak trzymałam każdego z was po porodzie w swoich ramionach, a teraz? Teraz patrzę na zupełnie dorosłych, odpowiedzialnych i bardzo mądrych ludzi. Pokazaliście że nienajgorzej sprawdziliśmy się w roli rodziców, dziękuję-
- brawo-
Każdy zaczął bić brawo. Wzruszające i piękne jest to jakie podejście mają nasi rodzice.
- dobrze, nie czekajmy dłużej bo dzieci się niecierpliwią, czas na prezenty-
Wykrzyknął Liam, a mój mąż parsknął.
- ta chyba ty się niecierpliwisz sto razy bardziej niż dzieci-
Odpowiedział mu Derek na co każdy zachichotał pod nosem. Faktycznie zabraliśmy się za prezenty. Dzieciaki dostały ich mnóstwo podobnie jak my wszyscy. Każdy zajął się rozpakowywaniem. Panował lekki harmider ale to piękne. Od Dereka dostałam komplet ślicznej czarnej bielizny oraz taki śliczny mały albumik z naszymi zdjęciami i komplet biżuterii. Cudeńko.
- podoba ci się?-
Derek podszedł do mnie od tyłu i objął mnie delikatnie.
- poczekaj chwilę-
Ruszyłam po schodach do sypialni bo to tam zostawiłam prezent dla Dereka. Wzięłam go i wróciłam z powrotem. Derek akurat rozmawiał ze swoim bratem Evanem.
- Derek?-
Mężczyzna słysząc że go wołam przeprosił Evana i ruszył w moją stronę.
- to jest prezent dla ciebie-
Podałam mu małe pudełko przewiązane wstążką. On spojrzał na mnie ale odebrał je i zabrał się za otwieranie robił to bardzo powoli. Kiedy otworzył lekko zmarszczył brwi ale potem na jego twarzy zagościł ogromny uśmiech.
- jesteś w ciąży?-
Zapytał szeptem aby się upewnić, kiedy kiwnęłam głową on rzucił się na mnie i zaczął mnie całować. Jego reakcja jest dosyć komiczna.
- a co wy się tak obściskujecie?-
Zapytał Liam. Przez co oderwaliśmy się od siebie.
- Laura jest w ciąży-
Odpowiedział mu Derek a ten stanął jak wryty. Nagle wszyscy patrzyli w naszym kierunku jak by czekając na potwierdzenie tego co przed chwilą usłyszeli.
- tak spodziewamy się dziecka-
No i rozległy się brawa i gratulacje...

~1,5 roku później~
Od czasu narodzin Aurory minęło dziewięć miesięcy. Moja forma po ciąży nie była najgorsza w sumie podobnie jak z Willem szybko wróciłam do sylwetki sprzed ciąży. Brzuszka też nie miałam dużego ale to chyba tylko i wyłącznie dobre geny. Malutka jest podobna raczej do mnie przynajmniej każdy tak twierdzi jednak jej oczy mówią same za siebie. Blackwood z krwi i kości.
- mama-
Odezwała się dziewczynka. Niedawno nasza królewna nauczyła się raczkować. Na ogół jest bardzo spokojnym dzieckiem przez co mogę na spokojnie usiąść i popracować w domu, no bo niestety nie mogę jeździć z nią do kancelarii i spędzać tam połowy dnia. Derek również stara się pracować krócej aby jak najwięcej czasu spędzać z nami. William jest oczarowany Aurorą jest taką jego księżniczką. Kiedy się urodziła bardzo pomagał czy to przy przewijaniu, przebieraniu a nawet kąpieli.
- co tam skarbie?-
Zapytałam chociaż i tak wiedziałam że mi nie odpowie.
- dobra mama na dzisiaj już kończy-
Zamknęłam laptop i wzięłam córeczkę na ręce. Jest malutka i chuda więc nie sprawia noszenie jej jakiegoś wielkiego problemu. Will był nieco większy i czasami aż ręce mi odpadały od noszenia go, ale czego się nie robi dla własnych dzieci.
Wyłożyłam na talerze obiad z naszego kateringu bo przez pracę i małą nie wyrabiam się z obiadami chociaż na początku próbowałam ale nic z tego. Mam możliwość ułatwienia sobie życia więc czemu miała bym nie skorzystać. Zaraz Derek razem z Willem powinni wrócić do domu. Derek kończy pracę i przy okazji odbiera Willa ze szkoły. Nie myliłam się po chwili drzwi się otworzyły.
- jesteśmy!-
Zawołał mój mąż z holu. Mała słysząc jego głos zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu. Uwielbiam ten moment.
- tatuś wrócił, Aurora gdzie jest tatuś?-
Dziewczynka czekała aż jej ojciec łaskawie podejdzie i weźmie ją na ręce. Po chwili tak się stało i mała była w ramionach mojego męża.
- a kto to taki piękny-
Derek pocałował ją w policzek a ona się w niego wtuliła. Kochana.
- hej mamo-
- hej synu, jak było w szkole?-
Will usiadł przy wyspie naburmuszony. Oj coś jest nie tak.
- dostałem uwagę-
O wow.
- tak?, a za co ją dostałeś?-
Razem z Derekiem wpatrywaliśmy się w naszego syna czekając na odpowiedź.
- bo pobiłem Henrego, ale on wyzywał moją przyjaciółkę a tego to już pani nie widziała-
Spojrzeliśmy na siebie z Derekiem. Z jednej strony dobrze że broni dziewczyn bo tego go uczyliśmy. Szacunek do kobiet i starszych oraz dzieci. Natomiast teraz może mieć nieźle przesrane bo od roku chodzi na boks nikt go nie zmuszał sam chciał iść.
- Will, nie możesz się tak z nikim bić bo w końcu stanie się komuś krzywda a tego nie chcemy jasne?-
- tak-
- jeśli ktoś zaczepia twoją przyjaciółkę to nie używaj przemocy tylko załatw to ustnie-
Dodał Derek. Młody zabrał się za jedzenie. Derek posadził Aurore na podłodze a ona po chwili poszła bawić się swoimi zabawkami. Najmocniej na świecie kocham moją rodzinę i nigdy nie zmieniła bym jej na żadną inną. Po obiedzie Will poszedł odrobić lekcje aby potem wyjść na plac z kolegami a Derek bawił się z Aurorą. Nie mogłam wyobrazić sobie lepszego życia. No nie mogłam i tyle...

„My heart belongs to you" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz