24

5.2K 104 5
                                    

~16 lat później~
~Laura~
Przez te wszystkie lata było bardzo dużo zmian w naszym życiu. Pozytywnych jak i negatywnych. Myślę że jednak więcej tych pozytywnych. Kiedy Aurora skończyła roczek zaszłam w ciążę tym razem nie planowaną ale radość była ogromna. Takim oto sposobem upłynęło te szesnaście lat. Tragedia jak ten czas szybko leci. Pamiętam jak przebieraliśmy im pieluchy, a teraz? Teraz William ma 23 lata jest po studiach z zarządzania aby mógł kiedyś przejąć firmę po ojcu. Narazie Derek uczy go wszystkiego i Will powoli sam dochodzi do swojego tak samo jak dawno temu Derek. Natomiast Aurora ma siedemnaście lat jest już bardzo dojrzała tak jak bym miała powiedzieć udało nam się wychować nasze dzieci tak aby wyszli na porządnych ludzi. Tak samo jak wychowywali nas nasi rodzice. No i najmłodsza piętnastoletnia Clara. Również jak na swój wiek jest bardzo dojrzała i mądra. Jestem tak dumna ze swoich dzieci że szok. Aurorze został zaledwie rok do ukończenia szkoły, z rozmów z nią wywnioskowałam że chce iść studiować prawo. Nie mam nic przeciwko oczywiście. Natomiast Clara interesuje się architekturą tak samo jak mój ojciec a jej dziadek.
Gdy Derek już wrócił do domu zjedliśmy obiad. Oczywiście przyzwyczailiśmy się że dzieciaki już nie zawsze jedzą z nami, ale w każdą niedzielę bez względu na wszystko muszą stawiać się na rodzinnym obiedzie.
Rano wstajemy, szykujemy się, dziewczyny idą do szkoły, my do pracy, Will ma już swoje mieszkanie potem po południu o szesnastej przeważnie wracamy jemy obiad sami dziewczyny wracają robią lekcje, wychodzą ze znajomymi potem wracają jedzą szybką kolację i idą się uczyć po czym każdy idzie spać i tak leci dzień za dniem. Jednak pomimo wszystko każde z naszych dzieci wie że z każdym nawet najmniejszym problemem nie ważne jak duży on będzie mogą przyjść do nas a my nigdy nie odmówimy pomocy.

~Aurora~
Szłam korytarzem szkolnym i szukałam mojej przyjaciółki Victorii, dzisiaj lekcje mamy na dziesiątą bo odwołali pierwszą z czego ogromnie się cieszę. Mówiłam jej że w szkole będę przed dziesiątą ale strasznie mi się nudziło w domu więc postanowiłam że przyjdę wcześniej. Weszłam do szatni słyszałam jakieś odgłosy więc szłam w ich kierunku. Kiedy zobaczyłam ich źródło stanęłam jak wryta.
- jak mogliście-
Powiedziałam już w tym momencie pozbawiona jakichkolwiek emocji. Pomimo tego wiem że czeka mnie kilka dni wycia w poduszkę po tym co zobaczyłam. Tom mój już teraz były chłopak obściskujący się z jakąś laską no cudownie. A tak obiecywał że jestem tylko ja, przekonywał że nigdy nie poznał nikogo tak wyjątkowego. Sranie w banie. Podeszłam do niego i wymierzyłam mu cios w twarz.
- co zrobiłaś ty kurwo, myślisz że mój czas jest warty takiej szmaty? To grubo się myliłaś, adios Blackwood-
- jesteś skończonym puszczalskim skurwielem-
Wycedziłam z jadem i nienawiścią w głosie.
I w tym momencie zrobił coś czego nigdy w życiu bym się nie spodziewała. Uderzył mnie w twarz. Ojjj Fisher nie wiesz z kim właśnie zadarłeś. Spojrzałam na niego najbardziej pustym wzrokiem na jaki było mnie stać i wyszłam. Pierdole dzisiejsze lekcje od jego łapy zapewne powstanie siniak. Chuj może teraz zachowam się jak jebana córeczka tatusia ale o to właśnie chodzi. Nie toleruję przemocy wobec kobiet i Tom za to zapłaci. Zamówiłam taksówkę i podałam adres firmy mojego ojca. Kiedy byłam na miejscu weszłam przez ogromne szklane drzwi.
- dzień dobry panienko Blackwood, czy wszystko w porządku?-
Zapytała mnie recepcjonistka, wysiliłam się na lekki uśmiech. Pewnie zobaczyła moją zaczerwienioną twarz od uderzenia.
- tak, tata jest u siebie?-
- jasne-
Kiwnęłam głową i ruszyłam do windy. Wjechałam na najwyższe piętro i szybkim krokiem szłam w stronę gabinetu ojca. Nie pukając weszłam do środka. Przy swoim wielkim biurku siedział tata a w fotelu niedaleko niego William. Idealnie.
- hej-
- japierdole Aurora co ci się do cholery stało?-
William podbiegł do mnie i złapał w dłonie moją twarz, to samo zrobił tata, a mi nagle zachciało się ryczeć.
- boże święty dziecko co się stało?-
Wtuliłam się w bezpieczne ramiona mojego ojca bo wiem że tu mi nic nie grozi. Po tym jak mnie przytulił rozkleiłam się na dobre. Tata przeszedł ze mną na fotel i posadził na kolanach. Wyjebane mam teraz w to że mam 17 lat i wyję ojcu w ramię, czuję się tu po prostu bezpiecznie.
- no już ciii-
Tata pogłaskał mnie po głowie i starał się uspokoić. Will pogłaskał mnie po plecach i założył włosy za ucho. Tata wytarł mi łzy no i trochę mnie to uspokoiło.
- kochanie powiedz nam co się stało?-
Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam. Kiedy skończyłam im wszystko mówić czułam i widziałam że oboje cali kipią ze złości. Jednak oni są bardzo inteligentni i to nie będzie tak wyglądało że Will pojedzie się z nim napierdalać w szkole. Oni później pojadą do ich domu i tam to wyjaśnią.
- co za skurwysyn, osobiście obiję mu mordę na oczach tego jego pierdolniętego ojczulka-
- nie przejmuj się kochanie, on nigdy więcej się na ciebie nie spojrzy ani nie dotknie, po moim trupie-
Jak będę dorosła chciała bym aby mój przyszły mąż miał takie samo podejście do mnie i dzieci jak mój ojciec do nas i do mamy. Kocham ich nad życie i nie zamieniła bym na nic innego...

Po powrocie do domu byłam już cała w skowronkach. No poniekąd.
- Aurora?-
W holu zjawiła się mama. Spojrzała na mnie a jej wzrok od razu znalazł się na moim policzku.
- mój boże co ci się stało?-
Podeszła do mnie ostrożnie dotykając mojej twarzy.
- Tom mnie uderzył, ale już dobrze, tata się tym zajął, -
Mama patrzyła na mnie i analizowała to co do niej przed chwilą powiedziałam.
- skurwiel, dobrze że odrazu poszłaś do ojca, chodź ogarniemy to-
Boże jak ja kocham swoich rodziców. Często jest tak że młodzi wstydzą się swojej rodziny jednak ja tego trochę nie rozumiem. Kocham chodzić z mamą i siostrą na zakupy, to jest taki nasz czas. Od czasu do czasu pozwalamy sobie na jakieś spa czy tego typu podobne rzeczy. Pielęgnowana więź rodzica z dzieckiem jest jedną z najlepszych rzeczy jakich można doświadczyć będąc osobą dojrzewającą.
- posmaruję ci to jeszcze masłem-
Spojrzałam na mamę jak na chorą psychicznie.
- masłem?-
Moja rodzicielka podeszła do mnie z masłem na palcu. Skrzywiłam się na ten widok ale cóż ufam jej.
- wiedziałam że tak będzie-
Clara. Obie z mamą odwróciłyśmy wzrok na Clare która właśnie pojawiła się w kuchni. Moja siostra jest bardzo bezpośrednia, nie obchodzi jej zdanie innych i absolutnie się z nim nie liczy. Mówi co myśli nie licząc się z konsekwencjami swoich czynów. Każdy mówi że ona jest stu procentową kopią naszego ojczulka. Chyba rzeczywiście tak jest.
- co masz na myśli?-
Dopytała ją mama, a ja się jej przyglądałam uważnie.
- Tom jest egoistą i frajerem, było to widać odrazu. Nie chciał przyjść do naszego domu bo bał się taty, gdyby naprawdę ją kochał to by się tutaj pojawił-
Jej słowa miały sens. Jest ode mnie dwa lata młodsza ale jak na piętnaście lat jest bardzo inteligentna.
- to prawda, nie ma co się zamartwiać takim gnojem Aurora-
Tym razem zwróciła się do mnie mama.
- wiem, wiem-
Z holu usłyszałyśmy głosy, czyli tata i Will wrócili.
- i co?-
Spytała mama kiedy pojawili się w progu.
- rozmawiałem z jego ojcem i starszym bratem. Byli w szoku kiedy powiedziałem że Tom uderzył Aurorę, zaproponował mi pieniądze ale powiedziałem że jak zbliży się do niej chodź by na metr będziemy rozmawiać inaczej-
Cieszyłam się że tata to załatwił, jednak wzmianka o starszym bracie nieco mnie zaciekawiła. David Brown od zawsze mi się podobał. Jest dwa lata starszy. Tom był po to abym mogła widywać Davida, ale z czasem zaczęłam się do niego przywiązywać dlatego tak bolała mnie zdrada. To chore i pojebane, ale nic na to nie poradzę. Trochę zbliżyłam się do Toma ale nigdy go nie kochałam.
- i bardzo dobrze, jak zbliży się do ciebie masz nam od razu mówić-
Skinęłam głową. Moje marzenie o Davidzie dobiegło końca. Chyba. Muszę zdusić to uczucie bo nie przetrwam.
- David mu wpierdolił i to dosyć ostro-
Nagle powiedział w moją stronę William. Spojrzałam na niego. On wiedział... William Blackwood nie jest głupi.
- znasz go?-
Zapytał tata. Wszyscy spoglądali na mnie zaciekawieni.
- nie-
Odpowiedziałam jak gdyby nigdy nic.
- dobrze, siadajcie skoro trafiło się że jesteśmy tutaj razem zjemy obiad-
Powiedziała moja mama. Tak jak zarządała tak też zrobiliśmy. Reszta dnia minęła szybko. Uczyłam się do sprawdzianu który muszę zaliczyć jutro. Z reguły mam bardzo dobre oceny. Zapierdalam teraz jak wół żeby później mieć w życiu łatwo...

„My heart belongs to you" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz