4

57 9 1
                                    

* Izuku *

Tego się nie mogłem spodziewać. Skąd takie myśli. Jestem jakimś Księciem wychowanym w ukryciu. Opowiadanie niczym z jakieś książki.

Mój cały dobry humor łeb strzelił. Nawet nie ściągnąłem szaty, z której się tak cieszyłem, tylko prosto położyłem się na łóżku patrząc w sufit.
Nie mam pojęcia co mam zrobić z faktem odkrytym przed chwilą. Mam teraz iść walczyć o tron? Umiem walczyć jak większość, ale z bandą strażników nie wygram, to chyba oczywiste.
Mey ukrywała to przez tyle lat. Pewnie było jej trudno utrzymać język za zębami biorąc też pod uwagę, że wygadała się zanim zamierzała. Nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy, a na pewno nie dziś. Kto by pomyślał, że jestem jakimś martwym Księciem. Dalej jestem w szoku i nie wiem co na ten temat myśleć. Nigdy o tym nie słyszałem. Żaden człowiek nie wspominał o starej władzy, a jak już to tylko drobnostki, które niezbyt wznosiły cokolwiek w moje życie.

Westchnąłem głośno podenerwowany. Nie mogę aktualnie nic zrobić z tym faktem, przez co czuje się bezsilnie, ale jednocześnie chciałbym działać. Zrobić coś aby było lepiej. Żyjąc przez tyle lat w takich warunkach i patrząc jak ludzie umierają z głodu, chciałbym coś zmienić. Pomóc. Cokolwiek. W głowie mam burze myśli, które nie mogą znaleźć swojego miejsca.
Musze czekać i obmyślać plan, który przewróci wszystkich do góry nogami.

Z takimi myślami zasnąłem o pustym żołądku i z burzą w głowie.

____________________

Obudziłem się dość późno. Hałasy na zewnątrz było słychać przez zamknięte okna na co warknąłem wstając I wyglądając na zewnątrz.
Duża ilość ludzi wyszła z domów i kierowała się prawdopodobnie na rynek. Takie poruszenie zapewne wywołał sam król, który postanowił właśnie dziś wyjść z ukrycia.

Obserwowałem jeszcze przez chwilę to całe zamieszanie, po chwili ruszając na dół dość leniwym krokiem.

- Mey! - krzyknąłem za kobietą, której nigdzie nie mogłem znaleźć.

- Tutaj! - odpowiedziała wychodząc zaa rogu wystrojona w czerwoną szatę ozdobioną granatową nitką.

- A ty gdzie się tak wystroiła - zapytałem śmiejąc się cicho.

- Dziwię się, że ty jeszcze nie gotowy - prychneła w odpowiedzi robiąc zbulwersowaną mine.

- He? - zapytałem zaskoczony patrząc na nią jak na jakiegoś dziwaka.

- No co? Chciałeś rozwinąć skrzydła i zobaczyć co nie co. Skoro już wiesz większość to wiesz, na co uważać. Idziemy zobaczyć króla - klasnęła w ręce poprawiając płaszcz na moich ramionach, w którym spałem.

Patrzyłem na nią chwilę w szoku. Otrząsnąłem się po chwili gdy ta zaczęła dotykać mojej twarzy.

- Jaki ty przystojny - mruknęła - Szybko znajdziesz sobie tą miłość, którą chciałeś - zachichotała.

Sądząc po jej zachowaniu pewnie wzięła pod uwage kilka ostatnich tygodni i o nich rozmyślała.
Uśmiechnąłem się w jej stronę życzliwe ukazując szereg białych zębów. Przytuliłem ja mocno do siebie.

- Dziękuję - powiedziałem szczerze puszczając ją ze swoich ramion.

- Dobra starczy czułości. Musimy iść - westchneła odwzajemniając uśmiech.
Kiwnąłem tylko głową ruszając z kobietą do wyjścia.

- Masz - podała mi zawinięte coś, które odpakowałem znajdując w środku kanapkę - Wiem, że jesteś głodny  -

- Dziękuję - powiedziałem zaczynając się zajadać.

Szliśmy ramię w ramię razem z innymi ludźmi. Starałem się zjeść kanapkę podarowaną przez kobiete jak najszybciej widząc te ciekawskie spojrzenia. Duża ilość ludzi nas znała, ja zresztą mocno wyróżniałem się wzrostem i budową ciała, ale rzadkością było zobaczenie nas razem i to uśmiechniętych. Kobieta przeważnie siedziała w domu, a to ja wychodziłem po drobne zakupy dla nas dwoje.

Doszliśmy na rynek, a raczej staraliśmy się tam wejść. Przez tak wielką ilość ludzi wokół było trudno cokolwiek zrobić. Było słychać sprzeczki czy inne, bardziej poważne kłótnie. Wywróciłem oczami widząc jak niektóre kobiety ubrały się na tą uroczystość. Cycki na wierzchu i usta oczywiście w kolorach czerwieni. Niesmaczne. Szczególnie teraz gdy wiem jaki jest król.

Westchnąłem chowając papierek od kanapki. Chwyciłem Mey za rękę prowadząc ją bardziej w środek, aby był lepszy widok. Przeciskałem się przepraszając cicho ludzi.
Ludzie wokół byli nastawieni różnie. Miałem wrażenie, że im starszy był człowiek tym bardziej było mu to obojętne. Więcej rozumieli i byli za czasów panowania moich rodziców pewnie się sporo zmieniło, a patrząc na ich zachowanie mogłem stwierdzić, że na gorsze.

- Zaraz będą! - krzyknął mały chłopiec obok mnie skacząc z nogi na noge. Uśmiechnąłem się trochę na ten widok.

Mey, której dłoni nadal nie puściłem, mocniej mnie ścisneła. Spojrzałem na kobietę nie przerywając uśmiechu, który odwzajemniła.

Nagle gwar ucichł. Było słychać tylko odgłosy kopyt i pojedyncze kroki. Spojrzałem prosto w jedną z uliczek, z której miał wyjść król i tak też było. Blond włosy mężczyzna, sporej budowy, siedział na wielkim czarnym koniu z białą odmianą na pysku. Obok niego jechał ten mężczyzna, który chciał wziąć ode mnie materiał. Nasze spojrzenia z czerwonowłosy się skrzyżowały gdy wypatrzył mnie w tłumie. Odwrócił wzrok zmieszany udając, że wcale mnie tu nie ma. Prychnąłem tylko na to zachowanie. Gdy podjechali bliżej znów wróciłem do przyglądaniu się królowi. Przeszedł mnie dreszcz. Jego krwisto czerwone tęczówki budziły strach wśród poddanych, którzy kłaniali się jedno po drugim. Ja nie czułem strachu, to było dość dziwne uczucie. Jakbym go znał, ale jednocześnie nic o nim nie widział.

Trzymając dłoń kobiety czułem jak ta drży że strachu chowając się za mnie. Zerknąłem na nią kątem oka widząc jak  ta wbija wzrok w podłogę. Puściłem jej rękę i objąłem ją mocno dociskając do swojego boku.

- Król chciałby coś ogłosić! - krzyknął dobrze znany mi głos.

Ludzie podnieśli głowy patrząc w wyczekiwaniu na blondyna.

- Ogłaszam obowiązkowy nabór do straży zamkowej. Chłopcy od lat piętnastu będą uczestniczyć w zajęciach prowadzonych w zamku - powiedział beznamiętnie patrząc na ludzi z zadowoleniem.
Jego głos był głęboki. Nie znoszący sprzeciwu, a z drugiej strony brzmiał bardzo melodyjnie i subtelnie.

- Nie... Nie, nie Izuku... - powiedziała kobieta prawie płacząc.

- Ciii... Mey... Wszystko będzie okej... nic mi nie będzie - westchnąłem przytulając kobietę. Starałem się brzmieć pewnie, ale ja sam nie wiedziałem co mnie czeka. Nie wiem jak będą nas traktować czy będę mógł wracać do domu czy będę zmuszony tam zostać.

- Wszyscy mają się stawić dzisiaj spakowani na zapisy. Będą po kolei wpuszczani - dopowiedział- To tyle - kończąc swoją wypowiedź spojrzał centralnie na mnie. W jego oczach zauważyłem pewnien błysk. Patrzyliśmy na siebie mierząc spojrzeniami. Uśmiechnął się delikatnie do mnie, ale nie w taki miły sposób. Był on bardziej pełen pogardy lub innych uczuć, których na ten moment nie mogłem odgadnąć. Blondyn chwycił mocniej wodze ruszając koniem w drogę powrotną. Czerwonowłosy ukłonił się delikatnie ludziom i również podążył za królem, który jechał co jakiś czas patrząc na mnie, aż do momentu zniknięcia za rogiem jedej z uliczek.

_________________________________________

Miłego dnia/nocy kochani ♡♡♡

Przeznaczony Wróg ~ Bakudeku/DekubakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz