11

44 5 5
                                    


- Zaczynamy więc - blondyn westchnął siedząc na swoim fotelu przy stole, na którym walają się różnego rodzaju papiery. Król przekładał od strony do strony kartki szukając jakiejś sensowej treści.

- Czekam na rozkazy - powiedziałem spokojnie siedząc obok niego przyglądając się jego skupionej minie.

- Zajmiesz się czymś małym na początek - złapał się za czoło gorączkowo szukając w stosie jedną kartę, którą mi podał.

- Prawa służby? Co to jest - jęknąłem żałośnie niedowierzając.

- Coś małego idealnie dla ciebie upadły książę - zaśmiał się kręcąc głową.

- I co ja mam z tym zrobić? Ułożyć prawa? Przecież one są każdemu znane. - oparłem łokieć o stół zawieszając głowę na ręce.

- Najpierw czytaj potem pytaj - machnął lekceważąco zajmując się resztą swojej działki.

Wywróciłem oczami leniwie skanując szereg liter, z których powstawały zdania na temat reguł jakie tu panują i jakie zmiany chcą wprowadzić. Pod spodem było z dziesięć podpisów czy to od kuchni, obsługi, sprzatczek i innych głównych ludzi z danej kategorii, nawet ogrodnik postanowił się przyłączyć.

- Masz tu jakiś kodeks czy coś? Muszę najpierw zobaczyć co mogą - Król wskazał palcem na komodę z różnymi książkami, więc wstałem i poszukałem czego trzeba.
Usiadłem z cienką książeczka czytając jej zawartość, która była śmieszna. Ci ludzie prawie nic nie mogli. Opuszcznie zamku było zakazane, jedzenie potraw przygotowanych dla Króla było zakazane z wyjątkiem szefa co musi dane danie doprawić. Nie mogli się zakochać i mieć dzieci dopóki pracują. Każde przewinienie jest równoznaczne z biczowaniem czy innymi brutalnymi rzeczami.

- Katsuki. Mogę napisać od nowa regulamin? - zapytałem nawet nie oglądając tych zasad do końca.

- A co ci się w starym nie podoba? - zmarszczył brwi patrząc na mnie.

- Wszystko? - odpowiedziałem jakby to było coś oczywistego.

- Skoro musisz, ale dasz mi go potem do sprawdzenia - pokiwałem głową na znak zgody ucieszony. Wziąłem kartkę i zacząłem pisać uważnie przyglądając się kartce, którą dostałem od blondyna.

____________

- To są jakieś żarty? - wrzasnął patrząc niedowierzając.

- Nie - odpowiedziałem twardo.

- Izuku. To jest chore. Mają mieć pełną swobodę? No chyba sobie kpisz - prychnął rzucając kartkę na stół.

- Nie pełną swobodę, tylko więcej luzu. Też byś chciał, żeby trzymać cię w zamknięciu? Albo katować za byle gówno za przeproszeniem? - zapytałem z uniesioną brwią.

- Oni muszą się zachowywać. Obsługują samego Króla. Czego nie rozumiesz? -

- Ależ będą się zachowywać. Katsuki. Zamek trochę ożyje. Nie będzie tu tak ponuro i ciemno jak więcej ludzi będzie się tu plątać o normalnych godzinach. Poza tym dokładnie napisałem niżej, że jeżeli coś będzie nie tak to wracają stare zasady. - wzruszyłem ramionami modląc się w duchu by się zgodził i w jakiś sposób go nagadałem.
Wykreśliłem połowę zasad, które były najbardziej absurdalne. Po co ludzie mają sprzątać w nocy? Bo Król chce spokoju, ale on i tak siedzi zawsze w jakieś komnacie, więc co to dla niego za różnica? No żadna.

Blondyn chwilę myślał. Zasłonił dłońmi twarz i zamilkł. Siedziałem obok niego jak na szpilkach czekając na jakiś odzew. Jego nogą niespokojnie poruszała się stukając o podłogę pewnie drogimi butami.

- Zgoda! - krzyknął prostując się na fotelu - Dając ci coś małego myślałem, że pozostawisz to małe - szepnął załamany.

- Dziękuję! - wstałem z krzesła z ulgą podbiegając do jego i mocno go ściskając.

- Izuku - warknął przez zaciśnięte zęby.

- Tak, tak. Dam ci trochę krwi jak chcesz - zaśmiałem się. Wziąłem kartkę spod jego nosa. Ucałowałem jego policzek I zacząłem iść do wyjścia. Blondyn trochę się zarumienił. Gdy zamykałem drzwi puściłem jeszcze oczko przez co jego blada cera jeszcze bardziej nabrała kolorów.
Nie wiem czemu to zrobiłem po prostu to wyszło tak spotanicznie i naturalnie, że sam się zdziwiłem.

________________

Spotkałem się ponownie z Królem na kolacji. Jak zwykle dania były wyśmienite i dobrze wyglądające. Kończyliśmy jedzenie w ciszy. Jak przyszedłem tylko się przywitałem i to było na tyle.
Nie trudno było zauważyć, że blondyn woli ciszę i spokój. Rzadko kiedy zaczynał jakiś temat i wolał wszystko robić milcząc. Spokojnie siedział i dojadał swoją porcje ze spokojniem na twarzy. Żaden grymas złości czy niepokoju na niej nie gościł. Wyglądał jak normalny obywatel z normalnego domu, szczęśliwy i bez żadnych problemów.

- Chodź ze mną - powiedział wycierając twarz. Wstał od stołu i szybkim krokiem kierował się do drzwi wejściowych.

Spojrzałem na swój talerz na którym wciąż było troche jedzenia. Wstałem wzdychając i ruszyłem za blondynem jak się okazało do jego komnaty.

Gdy tylko do niej weszliśmy, Król z hukiem zamknął drzwi. Brutalnie docisnął mnie do ściany przez co z moich ust uciekł cichy jęk.
Drżącymi dłońmi zaczął odpinać guziki od mojej koszuli, byłem pewny, że wyrwał większość. Pomogłem mu nieco ściągając ją z moich ramion.

- Na łóżku będzie wygodniej nie sądzisz - szepnąłem mu do ucha gryząc jego płatek. Blondyn nie odpowiadając mocno pchnął mnie w stronę łóżka, na które opadłem bezwładnie czekając na czerwowookiego.

Usiadł na mnie okrakiem zbliżając twarz do mojej szyji, odchyliłem głowę aby było mu wygodniej i złapałem za jego biodra.
Poczułem nagły ostry ból, który towarzyszył przyjemnemu ciepłu. Król energicznie połykał krew wyciągając ją z mojej szyji. Nie ruszałem się starając się zrelaksować co do najłatwiejszych zadań nie należało. Blondyn oczywiście nie mógł siedzieć w bezruchu. Poruszał biodrami, a jedną z dłoni sunął po moim ciele doprowadzając mnie do szaleństwa. Jego chłodna, blada dłoń zostawiała czerwone ślady od paznokci na mojej skórze, prawie ją rozrywając.

Mężczyzna w końcu oderwał się i jak to miał w zwyczaju oblizał usta w mniej lub bardziej sugestywny sposób.
Patrzyłem na niego intensywnie. Krew delikatnie ubrudziła jego podbródek i policzek, nos był delikatnie zmarszczony, a oczy lśniły niczym dwa rubiny w słońcu. Wyglądał majestatycznie, kusząco i seksownie. Rozwalone włosy tylko dodawały mu pikanterii i dzikości, od której przez ostatnie dni się uzależniłem. Gorąco mi się robiło na tylko myśl o nim i o rzeczach, które mogliśmy robić.

- Co się gapisz?! - prychnął pogardliwie łącząc nasze spojrzenia.

- Piękny - westchnąłem. Poczułem jak moje policzki pieką. W tym momencie chciałem uciec i zostać jednocześnie chcąc się przekonać jak będzie wyglądać reakcja, na którą nie musiałem długo czekać.
Jeszcze bardziej zmarszczył nos i brwi patrząc na mnie pytająco wyraźnie zaskoczony zaistniałą sytuacją.

Blondyn chwilę siedział na mnie wyraźnie mocno o czymś myśląc. Wyglądał jakby bił się teraz z myślami, mając w głowie istny bałagan. Patrzył na mnie, a z każdą mijaną sekundą jego policzki stawały się bardziej różowe.
Otworzył usta, aby coś powiedzieć, a zamknął je zanim usłyszałem jego głos.

- Jebać - pogardliwe słowo w końcu uleciało z jego ust, albo zaraz znaleźć się na tych moich chaotycznie nimi poruszając. Nie myśląc długo oddałem pocałunek czując posmak własnej krwi.

_________________________________________

Miłego dnia/nocy ♡♡♡

Przeznaczony Wróg ~ Bakudeku/DekubakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz