10

27 3 0
                                    


Siedziałem pod ścianą. Cela pod ziemią nie była taka zła, była tu toaleta i łóżko i ciężkie kraty które, dodawały klimatu więzienia. Nic specjalnego.
Dostałem jedzenie nie najlepszej ilości, ale zawsze coś. Nie wiem, która godzina bo nie ma tu okien, a pochodnie w drobnym stopniu oświetlały pomieszczenie.
Śmieszy mnie sytuacja przez, którą tu trafiłem. Sam Król kazał mnie zamknąć uprzednio zapraszając mnie do siebie mimo, że wiedział. Wiedział, że jestem Księciem i mam ukryte moce. Jest zabawny! Kto by pomyślał, że moja wizyta u głowy państwa skoczy się tak, a nie inaczej. Jestem zdumiony jego postępowaniem i zmianą osobowości. Wszyscy mówią, że jest bezlitosny, a tu taka niespodzinka, Król także może mieć jakieś uczucia i wcale nie takie złe. Może się zestarzał? Wampiry się starzeją? Chyba nie...
Wydawał się przy mnie rozluźniony i spokojny. Jakby na chwilę mógł odpocząć i się zrelaksować.
Dalej nie czuje do niego strachu. Mimo, że wiem co zrobił jakoś nie mogę uwierzyć, że tak było. Coś mi podpowiada, że nie jest tak jak mówią wszyscy. Król nie jest bezlitosny, tylko skryty i niepewny.

- Zielony! Wychodzimy! - czerwonowłosy podszedł do krat otwierając je, tym samym przerywając moje rozmyślenia nad głową państwa.

- Ooo... stęskniłeś się za mną? - zapytałem z głupim uśmiechem wstając z ziemi.

- Gdyby to odemnie zależało to byś już nie wyszedł - zaśmiał się.

- No wiesz. Łamiesz moje serce - złapałem się za wspomniane miejsce udając żałobę.

- Nie gadaj tyle jednooki i chodź - zrobiłem tak jak kazał wychodząc z celi.

Poczekałem na niego chwilę i razem ruszyliśmy do wyjścia. Tego dnia jak zaprowadzał mnie do celi pogadaliśmy trochę. Dowódca to zarazem najlepszy przyjaciel Króla co nie było dla mnie niczym dziwnym. Jest wampirem podobnie jak blondyn. Stwierdził też, że moja krew pachnie bardzo kusząco i aksamitnie. Dowiedziałem się też co nie co na temat jego gatunku, co przy pracy z Królem było pomocne.

- Król chce z tobą zjeść obiad - westchnął gdy wychodziliśmy z piwnicy.

- Ty też z nami zjesz? - zapytałem idąc dalej korytarzem.

- Macie być sami. Katsuki powiedział, że musi z tobą pogadać w cztery oczy i wyjaśnić pewne rzeczy. Jak mu coś zrobisz to skończysz na stryczku - zagroził.

- Tak. Tak. Już to przerabialiśmy -

Szliśmy spokojnie korytarzami zamczyska w ciszy pokonując co chwila jakieś schody czy pomieszczenia. Mogłem spokojnie podziwiać dzieła sztuki rozmieszczone po całości ścian.

______________

- Smacznego życzę - ukłonił się czerwonowłosy i odszedł spod wielkich drzwi, przy których się zatrzymaliśmy.

Wziąłem dwa głębsze oddechy i pchnąłem drzwi. Już przy wejściu czułem na sobie wzrok blondyna. Przeszywał mnie od stóp do głowy. Dreszcz przeszedł mi wzdłuż kręgosłupa. Spojrzałem na głowę państwa siedzącą przy stole. Był ubrany najzwyklej jak się dało. Luźne spodnie i jakaś koszulka. Ubrania mimo, że skromne, idealnie podkreślały jego sylwetkę. Wyrzeźbione mięśnie napinały na materiał, zrobiło mi się sucho w ustach jak na niego popatrzyłem. Oblizałem nieświadomie wargi wchodząc wgłąb pomieszczenia.

- Siadaj - głęboki głos rozniósł się po wielkiej sali prawie echem. Blondyn z gracją wskazał miejsce obok siebie, na które pospiesznie usiadłem.

- Witaj Katsuki - przywitałem się unosząc kącik ust.

- Witaj Izuku - mruknął zaczynając nabierać sobie porcje jedzenia, które było rozmieszczone na stole.
Uczyniłem to samo patrząc z zaciekawieniem na Króla i jego ruchy. Znów wydawał się wyluzowany i pewny w swoich ruchach. Wyglądał jakby totalnie olał sytuację sprzed paru dni, tak jakby jej nie było, a ja wcale nie molestowałem go na kanapie.

- O czym chciałeś porozmawiać? - zapytałem gdy przełknąłem pierwszy kęs ziemniaków z komperkiem, swoją drogą to chyba młode ziemniaki, bo się wręcz rozpuszczają w ustach.

- Pierw zjedzmy - odpowiedział stoickim głosem dalej jedząc swój posiłek.

Odpuściłem wiedząc, że nie zacznie póki nie zjemy. Tak więc jadłem z wielkim smakiem te wszystkie pyszności po paru dniach o chlebie i wodzie. Mięso było mięciutkie i soczyste. Idealne. Mają tu dobrych kucharzy i mogę jedynie pomarzyć o takich umiejętnościach.

Król skończył przede mną i czekał, aż skończę swoją porcje. Starałem się jeść szybko nie zapominając o manierach, których uczyła mnie Mey. Odłożyłem sztućce na talerz przełykając ostatni kęs. Popiłem wszystko wodą i czekałem na rozwój wydarzeń.

- Izuku - zaczął opierając się luźno na krześle.

- Słucham Króla - odpowiedziałem również się rozluźniając.

- Mam dla ciebie propozycje, a raczej twojej pozycji upadłego księcia - założył ręce na piersi wlepiając we mnie wzrok.

- Tak? -

- Tak. Wyjedziesz i zapomnisz o wszystkim co tu widziałeś i robiłeś. Będziesz dalej żył w swoim ubogim domu. Zgadzasz się? -

- No chyba sobie kpisz. Oczywiście, że się nie zgadzam - odpowiedziałem z wyrzutem na co sie zaśmiał.

- Byłbyś idiotą jakbyś się zgodził - pokręcił głową zrezygnowany.

- To komplement? - uniosłem jedną brew.

- Wiesz czemu kazałem zrobić z ciebie ochroniarza samego Króla? - zapytał totalnie zlewając moją poprzednią wypowiedź.

- Nie? -

- Twoja krew jest inna niż reszty ludzi. To był jeden z powodów. Drugi jest taki, że chciałbym żebyś był przy moim  boku. Jeżeli się zgodzisz zobaczymy ile zostało z tego księcia - wziął do ręki kielich i upił łyk cały czas na mnie patrząc.

- Co to znaczy? Co chcesz żebym robił? - zapytałem nie wiedząc do końca o co chodzi blondynowi.

- Zobaczysz. To jak? Zgadzasz się? - na jego usta wpłynął chytry uśmieszek co wcale mnie nie odrzucało wręcz chciałem zgodzić się na jego propozycje jeszcze bardziej.

- Zgadzam się - odpowiedziałem w zastanowieniu.

- Super. Zaczniesz jutro z rana, a teraz - powiedział zadowolony i wstał - Mam trochę pracy. Udaj się do swojej komnaty jest obok mojej. Jak chcesz Kirishima cię odprowadzi - ruszył do wyjścia z uśmiechem na ustach.

Od paru tygodni w mojej głowie plątały się różne myśli. Chęć zemsty i dobrostan obywateli był priorytetem w ostatnim czasie, ale teraz? Poznaje Króla bliżej i pierwsza rzecz coraz bardziej oddala się w niepamięć. Staje się częścią jego życia, nieświadomie obserwuje go i myślę co się stało, że wylądował na tym stanowisku, w moim domu. Jest intrygujący. Mam wrażenie, że ukrywa więcej, niż mi się wydaje i nie chce, żeby ktoś dowiedział się o nim za dużo. Jego uśmiech powoduje ciarki, a oczy przeszywają na wylot. Jakby chciał odstraszyć od siebie wszystkich i pozostać sam. Pytanie brzmi, dlaczego ja? Postanowił mnie zostawić przy swoim boku, mimo że wie więcej o mnie niż ktokolwiek, a przynajmniej takie mam przeczucie.

_________________________________________

Miłego dnia/nocy ♡♡♡

Przeznaczony Wróg ~ Bakudeku/DekubakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz