018. nieodebrany telefon

1.5K 60 3
                                    

Na drugi dzień w zimowej scenerii po śniadaniu, wybrałyśmy się na stok, żeby pojeździć na snowboardzie.

Nie jestem specjalistką w tej kwestii, ale łapie równowagę i potrafię wykonywać podstawowe ruchy. Za to Monia potrafi, więc będe mogła na nią polegać.

- Nie zgadniesz czego nie wziełam - Dziewczyna przy walizce stała i szukała jak najęta. Jesteśmy w pokoju, żeby ubrać się odpowiednio do dzisiejszej pogody. Spojrzałam na nią pytająco - Kombinezonu kurwa. W czym ja mam jechać teraz na tej desce? - Warknęła, zdajac sobie sprawe z tego, że nie znajdzie tego ubrania. Westchnęłam i poklepałam w ramię dziewczynę, kiedy ona próbowała nie wybuchnąć.

- Pojedziemy jeszcze do sklepu i kupisz go - Uspokoiłam ją, myśląc, że to nic wielkiego, żeby się o tą sprawę stresować. Dziewczyna pokiwała głową i ze mną w rozmowie zaczełysmy sie ubierać na miasto.

***
Pamiętacie co przed chwilą myślałam, że umiem?

- Kurwa jak ja mam złapać równowagę - Powiedziałam sama do siebie, a trochę do Moniki, która sama na początku sobię z tym nie radziła. A teraz popierdala w dół i w górę.

- Złap mnie za ręke i nie panikuj - Dziewczyna spod ogromnych goglii podała mi rękę, żebym ją złapała i wstała na równe nogi - I teraz ugnij kolana i na spokojnie jedź - Poilustrowała mnie dziewczyna.

Muszę się przełamać. Z dwa lata temu ostatnio raz byłam na desce i zapomniałam jak ten pierwszy raz jest stresujący.

Kurwa jakiś przystojny chłop się na mnie gapi, muszę normalnie się zachowywać. Wzięłam wdech i odepchnęłam deskę. Teraz albo nigdy Polińska.

Sztywno zjechałam na dół, ale zjechałam! Nie zaliczyłam gleby, a to dla mnie było najważniejsze, żeby nie nabić sobie siniaków. Wróciłam wzrokiem do miejsca, gdzie stał tamten chłopak, lecz już go nie było. Gdyby nie on, nie zjechałabym, więc mogę sobie sama podziękować w głowie, że to uczyniłam.

- Hani kurwa. Spuściłam cie raz ze wzroku i ciebie już nie było - Dziewczyna podjechała do mnie wkurwiona, że ją nie ostrzegłam, że mam zamiar zjechać. Zaśmiałam sie na to, że Słowacka za bardzo się martwiła o mnie, chociaż nie było o co. Wzruszyłam ramionami i zaczęłam ją ciągnąć na wyciąg, żeby ponownie wzbić się na górę.

Kolejny zjazd nie będzie, aż taki straszny jak ten pierwszy.

***
Wracamy już po czterech godzinach ze stoku. Mamy zaplanowane na popołdnie jeszcze skutery zimowe, więc szybko coś zjemy i pędzimy na obrzeża miasta, ponieważ tam podobno zobaczymy najlepsze widoki podczas jazdy.

Monika próbuje sie dogadac z kobietą, która razem ze swoim synem również tym samym wyciągiem (czyli ELKĄ) wraca z nami. Kobieta zgodziła się na to, że mogła nam zrobić zdjęcie.

W tym momencie byłam szczęśliwa i trochę przymarznięta. Gdyby nie rękawiczki, odpadłby mi palce.

haniapolinska

haniapolinska

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
your music • kinny zimmer 1&2 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz