To Be Beautiful #2

36 6 0
                                    

W odróżnieniu od większości poranków tego dnia Sarze udało się zdążyć na szkolny autobus i nie musiała iść pieszo. Siedziała sama i oglądała w telefonie tutoriale o nakładaniu makijażu z YouTube.

Może z okazji następnych urodzin mama pozwoli jej na więcej tuszu, krem korygujący i szminkę. Przydałoby jej się trochę kosmetyków, by zrobić porządne konturowanie twarzy - sprawić, by kości policzkowe wydawały się wyraźniejsze a nos mniej kartoflowaty. Pomogłoby też, gdyby kosmetyczka wyregulowała jej brwi. Na razie po prostu co rano to czyła nierówną walkę pęsetą ze zrastającymi się nad nosem liniami włosków.

Zobaczyła je przed pierwszą lekcją, gdy wyciągała z szafki książkę do nauk ścisłych. Szły korytarzem niczym supermo delki podczas pokazu i wszyscy, ale to wszyscy, zatrzymywali się, by na nie popatrzeć. Lydia, Jillian, Tabitha i Emma. Chearliderki. Królowe, Gwiazdy. Każda dziewczyna w szkole chciała być jedną z nich. Każdy chłopak chciał z którąś z nich chodzić.

Były Pięknościami.

Każda z nich miała inny typ urody. Lydia była blondynka o niebieskich oczach i różanej cerze, a Jillian wzbudzała zazdrość ognistorudymi włosami i zielonymi kocimi oczami Tabitha miała ciemną cerę, czekoladowobrązowe oczy i lśniące czarne włosy, a Emma - kasztanowe włosy i olbrzymie brązowe oczy niczym sarna. Wszystkie miały długie włosy idealne do zarzucania na ramię - i były szczupłe, ale na tyle krągle w odpowiednich miejscach, by ładnie wypełnić ubrania w biuście i na biodrach. A ich ubrania!...

Ich ubrania były równie piękne, jak one same, i pochodziły z drogich sklepów w wielkich miastach, które dziewczyny odwiedzały w czasie wakacji. Tego dnia wszystkie miały na sobie czerń i biel - Lydia małą czarną z białym kołnierzykiem i mankietami, Jillian białą koszulę i spódniczkę mini w czarne i biale grochy...

- Za co one się przebrały, za pingwiny? - pełne podziwu myśli Sary przerwał czyjś głos.

- Co ? - Sara odwróciła się i zobaczyła Abby, swoją naj lepszą przyjaciółkę od przedszkola.

Abby miała na sobie jakieś okropne ponczo i długą, luźną spódnicę w kwiaty. Wyglądała, jakby zamierzała przepowiadać przyszłość na szkolnej zabawie.

- Powiedziałam, że wyglądają jak pingwiny - powtórzy la Abby. - Miejmy nadzieję , że w okolicy nie ma żadnych glodnych fok.

Zaszczekała głośno i się roześmiała.

- Jesteś szurnięta - powiedziała Sara.

- Uważam, że wyglądają idealnie.

- Zawsze tak myślisz. - Abby tuliła do piersi podręcznik do WOSu. - I mam teorię, z czego to wynika.

- Masz teorię na każdy temat - odparła Sara.

I tak było. Abby chciała zostać naukowcem i wszystkie te teorie na pewno kiedyś jej się przydadzą, gdy będzie pracować nad doktoratem.

- Pamiętasz, jak w dzieciństwie bawiłyśmy się lalkami Barbie? - zapytała Abby.

Kiedy Sara i Abby były małe, miały różowe walizeczki wypełnione lalkami Barbie i rozlicznymi ubrankami dla nich. Na zmianę przynosiły je do siebie nawzajem i godzinami się nimi bawiły, robiąc przerwy jedynie na sok i krakersy.
Życie było wtedy takie proste.

- Tak- odparła Sara.

Zabawne, Abby nie zmieniła się wiele od tamtego czasu. Włosy wciąż zaplatała w warkocze i paradowała w tych sa mych złotych, drucianych okularach. Zmieniło się jedynie to, że założono jej aparat na zęby i urosła o kilka centymetrów.

Kiedy jednak Sara patrzyła na Abby, widziała, że w przyjaciółce kryje się uroda. Abby miała idealną cerę w kolorze kawy z mlekiem, a spoza jej okularów spoglądały piękne, orzechowe oczy. Po szkole chodziła na lekcje tańca i mogła pochwalić się zgrabnym, szczupłym ciałem, które chowała pod tym okropnym ponczem i innymi workowatymi ubraniami. W Sarze na próżno szukać by urody i to ją dobijało. Abby została nią obdarzona, ale nie zależało jej na niej na tyle, by to zauważyć.

- Według mojej teorii - powiedziała Abby, ożywiając się jak zawsze, gdy wygłaszała wykład - bardzo lubiłaś bawić się lalkami, a teraz, gdy jesteś na nie za stara, potrzebujesz jakiegoś zamiennika Barbie. A te pustogłowe fashionistki to takie namiastki. Dlatego chcesz się z nimi bawić.

Bawić? Abby zachowywała się czasem, jakby wciąż była dzieckiem .

- Nie chcę się z nimi bawić - powiedziała Sara, chociaż nie była pewna, czy mówiła w pełni szczerze. - Jestem za stara, by się bawić z kimkolwiek. Ja je... po prostu podziwiam.

Abby przewróciła oczami.

- A co tu jest do podziwiania? To, że potrafią dopasować kolor cienia do powiek do stroju? Wybacz, ale chyba pójdę podziwiać Marię Skłodowską-Curie albo Rose Parks.

Sara się uśmiechnęła. Abby zawsze była taka przemądrzała. Słodka, ale przemądrzała.

- Cóż, ty nigdy nie interesowałaś się specjalnie modą. Pamiętam, jak traktowałaś swoje lalki.

Abby wyszczerzyła zęby.

- Cóż, jedną ogoliłam na łyso. I jednej pomalowałam włosy na zielono markerem, żeby wyglądała jak szalona superłotrzyca. - Uniosła łobuzersko brwi. - Gdyby te nastoletnie gwiazdy pozwoliły mi się tak z nimi bawić, może bym im się dała skusić.

Sara się roześmiała.

- To ty jesteś superłotrzycą.

- Nie - odparła Abby. - Tylko mądralą. I dlatego jestem zdecydowanie fajniejsza od tych czirliderek.

Skinęła ręką Sarze i pobiegła do klasy.

Fazbear Frights - Into The Pit [Tłumaczenie PL]  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz