To Be Beautiful #5

25 5 0
                                    

Czy to porzucona lalka? Może jakaś dziewczynka przestała się nią bawić i wyrzuciła ją do śmieci, aż w końcu trafiła na to wysypisko. Ta myśl bardzo przygnębiła Sarę.

Wyciągnęła lalkę z bagażnika i postawiła ją w pionie. Kiedy jej się przyjrzała, zaczęła mieć wątpliwości, czy określenie "lalka" jest właściwe. Lalka była wyższa od Sary o dobrych kilka centymetrów i miała ruchome stawy, które pozwalały poruszanie jej kończynami i zginanie w pasie. Więc raczej... manekin? A może robot?

W każdym razie była piękna. Miała duże zielone oczy okolone długimi rzęsami, różowe usta wygięte w łuk Kupidyna i różowe kółka na policzkach. Jej twarz pomalowano jak u klauna - ale pięknego klauna! - a rude włosy ściągnięto w dwa kucyki na czubku głowy. Ciało miała szczupłe i srebrne, o długiej szyi, wąskiej talii, wydatnym biuście i biodrach, a nogi i ręce - długie, smukłe i eleganckie. Wyglądała jak mechaniczna wersja pięknych supermodelek, których podobizny wisiały w pokoju Sary.

Skąd się tu wzięła? I czemu ktoś pozbył się czegoś tak pięknego i idealnego?

Cóż, jego strata, a zysk Sary. Podniosła robota i stwierdziła, że jest zaskakująco lekki. Objęła go w pasie i wzięła pod pachę.

Kiedy dotarła do domu, postawiła go w swoim pokoju na podłodze. Był trochę zmatowiały i zakurzony, jakby leżał już dłuższy czas na złomowisku. Dziewczyna wzięła z kuchni szmatkę i środek do czyszczenia metalowych powierzchni. Psikała i wycierała robota kawałek po kawałku. Kiedy zaczął lśnić, wyglądał jeszcze piękniej. Następnie Sara zabrała się za tylną część robota. W dole jego pleców znalazła przełącznik. Kiedy już skończyła wycierać lalkę, zmieniła pozycję przełącznika na "on".

Nic się nie stało. Sara poczuła lekki zawód i spojrzała w inną stronę. Fajnie jednak było mieć robota, nawet jeśli się nie ruszał.

I wtedy usłyszała dziwne zgrzytanie. Natychmiast się odwróciła. Cały robot się trząsł, jakby właśnie wracał do życia albo miał się kompletnie rozpaść. Po chwili zamarł. Sara znów uznała, że jednak do niczego praktycznego się nie przyda. I wtedy robot drgnął.

Okręcił się w talii. Powoli uniósł ręce, po czym znów je opuścił. Głowę skierował w stronę Sary, zupełnie jakby patrzył na nią wielkimi zielonymi oczami.

- Witaj, przyjaciółko - powiedział trochę metaliczną wersją dziewczęcego głosu. - Mam na imię Eleanor.

Sara wiedziała, że to coś nie zwraca się do niej osobiście, ale miała wrażenie, jakby tak właśnie było.

- Cześć - wyszeptała, czując się trochę głupio z tym, że wdaje się w rozmowę z czymś nieożywionym. - Jestem Sara.

- Miło mi cię poznać, Saro - odpowiedział robot. Rany. Czy to naprawdę użyło jej imienia?

To musi mieć zaawansowany komputer w środku - pomyślała Sara.

Jej brat wiedziałby co nieco na ten temat. Studiował informatykę. Robot zrobił kilka zaskakująco płynnych kroków i zbliżył się do Sary.

- Dziękuję, że mnie uratowałaś i oczyściłaś, Saro - powiedziała Eleanor. - Czuję się jak nowa.

Obróciła się zgrabnie w koło, aż załopotała jej krótka spódniczka.

Sarze opadła szczęka. Czy to coś potrafi prowadzić praw dziwą rozmowę i naprawdę myśli?

- Eee... nie ma za co? - wyjąkała.

- A teraz - Eleanor położyła zimną, twardą , niewielką dłoń na policzku Sary - powiedz mi, co mogę dla ciebie zrobić, Saro.

Sara spojrzała na pozbawioną wyrazu, piękną twarz robota.

- Co masz na myśli?

- Zrobiłaś dla mnie coś miłego. A teraz ja muszę zrobić coś miłego dla ciebie. - Eleanor przechyliła głowę niczym słodki szczeniaczek. - Czego pragniesz, Saro? Spełnię twoje marzenia.

- Eee, właściwie niczego - odparła Sara.

Nie była to prawda, ale przecież jak ten robot mógł spełnić jej marzenia?

- Każdy czegoś chce. - Eleanor odgarnęła włosy z twarzy Sary. - Czego pragniesz, Saro?

Sara wzięła głęboki oddech. Spojrzała na wiszące na ścianach zdjęcia modelek, aktorek i piosenkarek. Równie dobrze mogłą to powiedzieć. Eleanor jest robotem, nie będzie jej osądzała,

- Chcę... - wyszeptała zawstydzona. - Chcę... być piękną

Eleanor zaklaskała w dłonie.

- Być piękna! Co za wspaniałe życzenie! Ale jest też wielkie, Saro, a ja jestem malutka. Daj mi dwadzieścia cztery godziny, a wymyślę plan, by je spełnić.

- Dobra, nie ma sprawy - odparła Sara.

Nie wierzyła ani trochę, że robotowi uda się zmienić jej wygląd. Nawet nie do końca wierzyła w to, że prowadzi znim rozmowę.

Kiedy Sara obudziła się następnego ranka, Eleanor stała w kącie nieruchomo i bez życia, niczym inne ozdoby w pokoju, ani trochę bardziej żywa niż pluszowy Freddy Fazbear, który siedział przy jej łóżku, od kiedy skończyła sześć lat. Może cała ta rozmowa z Eleanor była po prostu wyjątkowo realistycznym snem.

Po południu, kiedy Sara wróciła ze szkoły do domu, Eleanor okręciła się w talii, uniosła i opuściła ramiona, i płynnie podeszła do Sary.

- Mam coś dla ciebie, Saro - powiedziała Eleanor. Sięgnęła za plecy i wyciągnęła naszyjnik, gruby i srebrny, z dużym wisiorkiem w kształcie serca, które wyglądało jak z kreskówki. Był nietypowy. Śliczny.

- Zrobiłaś go dla mnie? - zapytała Sara.

- Tak - odparła Eleanor. - Obiecaj mi coś. Założysz ten paszyjnik i nigdy, ale to nigdy go nie zdejmiesz. Przyrzekasz że tawsze będziesz go nosić?

- Tak - odparła Sara. - Dziękuję, że go dla mnie zrobiłaś. Jest piękny.

- I ty też będziesz piękna - powiedziała Eleanor. - Ale to wielkie życzenie, Saro. Spełni się po kawałeczku. Jeśli będziesz nosiła ten naszyjnik, to każdego ranka gdy się obudzisz, będziesz odrobinę piękniejsza niż poprzedniego dnia.

Eleanor wyciągnęła ku dziewczynie dłoń z naszyjnikiem, a Sara go przyjęła.

- Dobrze. Dzięki - Nie wierzyła w ani jedno słowo Eleanor, ale założyła naszyjnik. Był bardzo ładny.

- Dobrze na tobie wygląda - stwierdziła Eleanor. - Ale żeby zadziałał, musisz pozwolić, żebym ukołysała cię do snu śpiewem.

- Teraz? - zapytała Sara.

Eleanor skinęła głową.

- Jest jeszcze wcześnie. Mama nie zdążyła nawet wrócić z pracy...

- Żeby naszyjnik zadziałał, muszę cię ukołysać do snu śpiewem - powtórzyła Eleanor.

- No dobra, mogę się zdrzemnąć -  stwierdziła Sara.

Nie była pewna, czy przypadkiem już nie Śpi i nie Śni.

- Połóż się - powiedziała Eleanor, podchodząc zgrabnie do łóżka Sary.

Chociaż była robotem, emanowała kobiecością i słodyczą.

Sara wsunęła się pod kołdrę. Eleanor usiadła na brzegu łożka, zaczęła głaskać dziewczynę po głowie swoją zimną mała rączką i spiewać:

Zaśnij już, zaśnij już,
Swoje oczka, Saro, zmruż.
Zaśnij już, zaśnij już,
A gdy wstaniesz, a gdy wstaniesz,
Twe marzenia spełnią się.

Sara zasnęła, nim Eleanor skończyła śpiewać.

Fazbear Frights - Into The Pit [Tłumaczenie PL]  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz