Na kolację dziadek przygotował spaghetti z sosem pomidorowym, chleb czosnkowy i sałatkę cezar.
- Och, dziś jesz naprawdę. - powiedział dziadek.
- Bo to naprawdę dobre. - odparła Mila, nawijając spaghetti na widelec.
- No dobrze, w końcu znalazłem coś, co lubisz – ucieszył się dziadek. - Dodam to do mojego ograniczonego repertuaru. Twój sos jest bez mięsa, a do mojego dodałem klopsiki, więc wszyscy są zadowoleni, zarówno roślinożercy, jak i mięsożercy.
- Cóż, zadowoleni to trochę przesada. - powiedziała Mila, nie chcąc przyznać, że to był naprawdę dobry dzień. - Ale spaghetti jest smaczne, a w szkole nie było tak beznadziejnie.
- A co sprawiło, że w szkole nie było tak beznadziejnie? - Dziadek nabil klopsika na widelec.
- Spotkałam kogoś, kto wydaje się fajny.
- Tak? A ten ktoś jest rodzaju męskiego czy żeńskiego?
Mili nie spodobał się pełen podtekstów ton dziadka.
- To bez znaczenia, ale akurat męskiego. Tylko nie rob z tego jakiegoś romansu. Po prostu miło nam się rozmawiało
- Miła rozmowa to już coś, szczególnie w obecnych czasach. Większość osób w twoim wieku nie podnosi wzroku znad telefonów na tyle długo, by powiedzieć: „Dzień dobry” - stwierdził dziadek. - Nie chcę wychodzić przed szereg, ale byłem tylko troszkę starszy od ciebie, gdy poznałem twoją babcię.
- Więc co, teraz chcesz mnie zaręczyć z chłopakiem, którego dopiero poznałam? Dziadku, mam czternaście lat!
Dziadek się roześmiał.
- Masz rację, jesteś zdecydowanie za młoda na zaręczyny. Ja też nie zaręczyłem się z twoją babcią, gdy byłem nastolatkiem. Ale chodziliśmy ze sobą w liceum, a potem poszliśmy na ten sam uniwerek. Zaręczyliśmy się na ostatnim roku studiów i pobraliśmy w czerwcu, zaraz po obronie. – Uśmiechnął się. - A wszystko zaczęło się od przyjemnej rozmowy podczas obiadu, jak ta twoja dziś, więc nigdy nic nie wiadomo.
- Wolnego, staruszku! - Mila pohamowała uśmiech.
Oczy dziadka zaszły mgłą.
- Tak tylko wspominam. Szkoda, że nie poznałaś swoje babci, Milu. Była naprawdę wyjątkowa. Odeszła, nim skończyła czterdzieści lat...
- Jak Annabel Lee - powiedziała Mila.
- Zwiersza Poego? - zapytal dziadek. - Niegdyś przed wielu, wielu laty w królestwie nad mórz pianą... Tak. Jakoś tak to szło.
- Znasz Poego? - zapytała Mila.
Dziwnie było słyszeć, jak dziadek recytuje jeden z jej ulubionych wierszy. Dziadek zajmował się matmą. Nie powinien wiedzieć nic o poezji.
- Możesz mi nie wierzyć, ale jestem całkiem oczytanym starcem. Cenie Poego i wielu innych pisarzy. Wiem, ze ty lubisz Poego, bo jest mroczny i straszny, i łatwo jest idealizować śmierć, gdy jest się młodym, a ona jest daleko. Ale Poe nie pisał o śmierci dlatego, że uważał ją za romantyczną. Pisał o niej, bo stracił wiele osób, które kochał. Milu, ty nigdy nie doświadczyłaś takiej straty. To... zmienia człowieka - zamrugał mocno. - Wiesz, przez całe lata po jej śmierci przyjaciele próbowali mnie wyswatać z inną kobietą, ale nic z tego nie wyszło. Dla mnie ona była tą jedyną.
Mila nigdy wcześniej nie myślała o uczuciach dziadka. Jak musiał się czuć, gdy babcia zachorowała i umarła. Jak doskwierała mu samotność po jej śmierci. I może wciąż go męczy.
- To musiało być trudne - powiedziała. - Śmierć babci.
Dziadek skinął głową.
- To prawda. Tęsknię za nią każdego dnia.
- Cóż, dziękuję za kolację - powiedziała Mila. - Chyba lepiej zabiorę się do lekcji.
- Bez proszenia? - Uśmiechnął się dziadek. - To rzeczywiście wyjątkowy dzień.
W pokoju Mila nie myślała o śmierci. Myślała o Dylanie i o tym, co dziadek powiedział o babci. Kiedy powtórzyła sobie w myślach wiersz Annabel Lee, tym razem wydało jej się, że nie jest o śmierci, lecz o miłości.
CZYTASZ
Fazbear Frights - Into The Pit [Tłumaczenie PL]
HorrorCzy wiesz czego pragniesz? To pytanie na które Oswald, Sara i Mila znają odpowiedź - a przynajmniej tak im się wydaje. Oswald chce, żeby lato nie było takie nudne, Sara pragnie być piękna, a Mila marzy, by zniknąć z powieszchni ziemi. Ale w zakręcon...