𝟎𝟎𝟕.

186 34 19
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

𝐌𝐈𝐌𝐎 𝐖𝐒𝐙𝐄𝐋𝐊𝐈𝐂𝐇 𝐍𝐈𝐄Ś𝐂𝐈𝐒Ł𝐎Ś𝐂𝐈 i nie kończącego się wyśmiewania ze strony swojego starszego brata - Rindo Haitani wcale nie był głupi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


𝐌𝐈𝐌𝐎 𝐖𝐒𝐙𝐄𝐋𝐊𝐈𝐂𝐇 𝐍𝐈𝐄Ś𝐂𝐈𝐒Ł𝐎Ś𝐂𝐈 i nie kończącego się wyśmiewania ze strony swojego starszego brata - Rindo Haitani wcale nie był głupi.

Co najmniej sprawnie i bezproblemowo posługiwał się tajemną sztuką dedukcji. Sęk tkwił z kolei w tym, że niekoniecznie przykładał się do sumiennych obserwacji, na których to mógłby ową siłę dedukcji rzeczywiście oprzeć. Czasem zwyczajnie nie chcemy dostrzegać tych przykrych widoków, od których oddech zamiera nam nieprzyjemnie w płucach, a oczy płacą za nie morskimi falami. Może właśnie z tego powodu początkowo nie rzucił mu się w fiołkowe tęczówki fakt, iż (Pseudonim) zdecydowanie kogoś mu przypominała. Taka myśl krążyła nieustannie we wnętrzu jego czaszki, niczym za obfitą, przeraźliwie gęstą mgłą.

Jego lekkie przemyślenia doczekały się punktu kulminacyjnego, kiedy to Ran pewnego dnia stwierdził, że po raz któryś już z kolei musi odwiedzić Hoshiko. Oczywiście Rindo jak najbardziej rozumiał, albo przynajmniej próbował, jego przywiązanie do pierwszej w życiu miłości, która według niego miała być również i tą ostatnią. Jedyną na całe istnienie. Nieustającą, gorącą i namiętną do szpiku kości po wsze czasy, kiedy to zdradliwy czas przestawał stanowić wyznacznik ludzkiego życia, ewoluując w fikcję. Zastępowała go wyłącznie najczystsza miłość, dotleniająca ludzki organizm lepiej od tlenu. Trzymająca go na tym szarym padole silniej, pewniej od samej, równie zdradliwej co czas grawitacji.

Rindo był niemalże pewien, że to samo przekonanie ciągle, niczym najgorsza mara, tańczyło w umyśle jego starszego brata, gdy składali skremowane ciało jego pierwszej ukochanej do zimnego grobu. Że nigdy się z niej nie wyleczył. Nigdy nie zaakceptował odejścia. Kochał ją nawet zza grobu i ton brudnej ziemi, pod którymi pozornie spoczywała.

Ale czy faktycznie zaznała spokoju?

Rindo tego nie wiedział. Po cichu liczył jednak, że nie. Bo jeżeli by zaznała, gdzie, do diaska, istniała na tym przebrzydłym świecie sprawiedliwość? Dlaczego przeklęta Hoshiko mogła spocząć, podczas gdy jego krewnym nieustannie miotały gwałtowne spazmy bólu, podczas których miotał się w agonii z gorącym życzeniem zguby na suchych wargach.

𝐎𝐒𝐓𝐀𝐓𝐍𝐈𝐀 𝐍𝐎𝐂 𝐏𝐎𝐃 𝐆𝐖𝐈𝐀𝐙𝐃𝐀𝐌𝐈 → r. haitaniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz