Rozdział 2

1.1K 108 25
                                    

W tym rozdziale dzieje się więcej, więc postanowiłam wam go dać. Z racji prowadzenia innych prac, Doberman będzie pojawiał się regularnie, co dwa tygodnie w środę. (Może okazjonalnie częściej). 

 Sałatka zamieniła się na drinka. Co mi się naprawdę nie podobało. Był piątek, więc „naturalnym" było, że wpadły na pomysł zabawienia się.

I oczywiście, co? Zostałem zaciągnięty. Nienawidziłem tego, naprawdę, imprezy mnie nie bawiły. Jednak spojrzenie mojej siostry i słowa: „ przy tobie będę się czuła bezpiecznie" poszły walić moje postanowienie tym razem nie dania się zaciągnąć.

Z miną godną grabarza, w końcu poszedłem z siostra i jej znajomymi do klubu.

Cofnęliśmy się tylko do naszego mieszkania, by Diana z Weroniką mogły się przygotować odpowiednio na balety.

Siedziałem w kuchni, pijąc wodę z cytryną i przeklinając swój los. Dlaczego jestem taki niekonsekwentny jeśli chodzi o moją siostrę?

– Znów cię na coś namówiła? – rozeszło się prześmiewcze pytanie, a ja spojrzałem wyzywająco na Sebastiana.

W mieszkaniu były trzy pokoje. Jeden zajmowałem ja, drugi Diana, a trzeci student AWF, który widział w swoim życiu tylko siatkówkę, napoje białkowe i dogryzanie mi i mojej siostrze. Głównie mojej siostrze, ale jak jej nie było to przerzucał się na mnie.

Nie odpowiedziałem mu, ostentacyjnie znów spojrzałem w telefon. Przecież dobrze wie, że tak. Zawsze daje się namówić.

– Idziecie do klubu? – zmienił taktykę.

– Tak.

– Jakiego?

– Mam to gdzieś.

– No tak – przytaknął nie zaskoczony. – Może pójdę z wami? – zaproponował zadowolony z siebie.

– Jak chcesz – mruknąłem niezainteresowany.

– Tobie wiecznie wszystko jedno – westchnął. – Nie będzie ci raźniej jak pójdę? Będziesz sam z samymi laskami.

– Wiecznie tak jest – odpowiedziałem mu oczywistość.

Bo tak było. Spędzałem naprawdę dużo czasu z przyjaciółkami Diany.

– Niby tak – roześmiał się. – Dlatego chyba z wami pójdę. Diana! – wrzasnął na całe mieszkanie, choć jej pokój znajdował się naprzeciwko kuchni.

– Co?! – odwrzasnęła, choć przecież wystarczyło wystawić głowę przez drzwi i normalnie porozmawiać.

– Idę z wami!

– Dobra!

– Gdzie idziecie?!

– Do Columa!

– Może cię nie krzyczeć? Macie od siebie trzy metry – jęknąłem.

Głowa mnie rozbolała przez nich.

Sebastian gwizdnął, ignorując mnie.

– Do takiego luksusowego klubu? – zagadnął.

– Znam bramkarza. – Zza drzwi wychyliła się na wpół wymalowana Weronika. – Wpuści nas za darmo.

– Wchodzę w to.

No i do kolekcji kolejna męcząca osoba. Czy ja nie mogę zaznać spokoju? Mógłbym sobie w spokoju posłuchać muzyki, albo pobiegać. Zależy jak pogoda by było wieczorem.

Jednak jak się okazało, czekanie było moim głównym zajęciem tego wieczoru. Najpierw czekałem na dziewczyny, aż się wyszykują, później na Bolta, a na końcu czekaliśmy w nie zdrowo długiej kolejce do klubu.

DobermanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz