Rozdział 48

726 87 19
                                    



Dzień miał być dobry. Spokojny. Miałem się lenić, może troszkę pouczyć i poczytać. Jednak szybko okazało się, że spokój nie jest dziś mi przeznaczony.

– Zwariowałeś! – krzyczała na mnie. – Wszystko dla niego robisz!

– Diana, proszę – błagałem ją, a głowa mnie aż łupała od środka.

– Zapuszczasz włosy dla niego, siedzisz u niego całym dniami, gadasz tylko o nim, wybaczyłeś mu, Leon! Jak mogłeś tak bez niczego mu wybaczyć? – pytała, mocno wymachując rękami. – Zachowujesz się jakby wcale cię nie zdradził! – atakowała mnie bez ustanku.

– Kocham go – powiedziałem tak oczywistą dla mnie rzecz, że byłem pewny, że wytłumaczy wszystkie jej pretensję i oskarżenia.

– Leon – powiedziała z współczującą miną, uspokajając się w końcu. – Twoja relacja i wasze zachowanie, to chodząca czerwona flag.

– Wcale nie. Co jest z nią nie tak? – zapytałem, nie chcąc wcale od niej nic usłyszeć.

– Wszystko! Wszystko! Zasługujesz na kogoś normalniejszego!

O i znów dotknęła mojego słabego punktu i się zdenerwowałem.

– On jest normalny! – wybuchłem w końcu. – Nie chce nikogo innego! O co ci chodzi?!

– Leon! On jest w gangu! Ma problemy z prawem, ewidentnie nadal coś przed tobą ukrywa, nie znasz jego rodziny, przeszłości, Ariel nie jest dla ciebie...

Poczułem jak robi mi się coraz bardziej przykro. Moja siostra... Jak moja siostra może mi coś takiego okropnego mówić?

– Kocha mnie... – niemal wyszeptałem, stłamszony jej atakami.

– To nie wystarczy, by stworzyć z kimś prawdziwą relację.

Chciało mi się płakać. Po co się jej zwierzam?

Poczułem jakby jej każde słowo było szpilką w moje serce. Bolało.

– Przedstaw go rodzicom, a powiedzą ci to samo co ja.

– Przedstawiłem go mamie – przypomniałem jej.

– Mam jest zadowolona, że masz kogoś kto się tobą opiekuje, bo sama nie ma miłości. Przedstaw go Alowi i Polowi, a wtedy zobaczysz. Powiedzą to samo, co ja.

Wcale jej nie wierzyłem. Byłem pewny, że polubią Ariela.

– Dlaczego to robisz? – zapytałem załamany i zraniony. – Zniechęcasz mnie do mojego chłopaka. Nie robi mi krzywdy, jest najlepszy...

Doskoczyła do mnie i pomachała mi palcem przed nosem.

– Jesteś zaślepiony. Nie widzisz nic trzeźwo – przekonywała. – Wszystko dla niego robisz, życie byś za niego oddał.

– Diana, przestań – zacząłem ostrzegawczo, czując że złość rośnie w mojej piersi.

– Rozstawiłeś tak łatwo przed nim nogi! – wrzasnęła nagle.

Te słowa zawisły nad nami. Poczułem się tak jakby dostał od niej policzek.

Poczułem właśnie do swojej własnej siostry niesamowity dystans. Wytworzyła się miedzy nami przepaść.

– Leon, nie – powiedziała gwałtownie, widząc prawdopodobnie moją minę. – To nie tak...

Odsunąłem się od niej szybko, nie chcąc być przez nią dotykany. Nie miałem ochoty z nią dłużej rozmawiać. Dlatego właśnie odwróciłem się na pięcie i wyszedłem.

DobermanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz