Rozdział 33

833 99 14
                                    



Leżałem na kanapie, byłem przykryty niechlujnie puchatym kocem. Wpatrywałem się w białe niebo i w śnieg, który intensywnie padał. Było tak spokojnie, tak beztrosko. W mieszkaniu było trochę chłodnawo, co dodatkowo dawało lepszego i rześkiego uczucia.

Troszkę przysypiałem. Jedna moja noga, był zza plecami Ariela, a druga na jego udach. Bardzo podobała mi się ta chwila.

Zwłaszcza, że oprócz spokojnego śnieg miałem tez widok na jedzącego Ariela, który jadł babeczki, które mu upiekłem.

Nie miałem tego w planach by mu piec. Ale jego spojrzenie na zdjęcie wypieku, wystarczało by mnie przekonał.

Zrobiłem dwadzieścia cztery babeczki. Właśnie jadł dwudziestą i nie zamierzał przestać.

Byleby go brzuch nie rozbolał.

Jadł zachłannie, trochę krusząc na siebie i na moją nogę. Nie miałem serca zwrócić mu uwagę. Czekoladowe babeczki popijał mlekiem, a jego całkowite skupienie było tylko skoncentrowane na jedzeniu. Na niczym innym.

Zjadł kolejne trzy i w końcu wytarł buzie, otrzepał swoją koszulkę i moją nogę, następnie spojrzał jakby tęsknie na ostatnia babeczkę.

– Chcesz? – zapytał z bólem.

Uśmiechnąłem się rozbawiony i już na końcu języka miałem potwierdzenie. Ale nie zdobyłem się ostatecznie na tą złośliwość. W końcu i tak nie lubiłem takich rzeczy.

– Możesz zjeść – zapewniłem.

Spojrzał na mnie niepewnie.

– No nie wiem. Chyba nie wypada... – mruczał.

– Ja ci pozwalam – zapewniłem.

Po tych słowach w końcu chwycił ostatni przysmak i połknął go niemal jednym ugryzieniem.

Oparł się w końcu najedzony i szczęśliwy o oparcie kanapy i moją nogę. Pomasował się po brzuchu chyba naprawdę nażarty. Wiedziałem, że nie powinienem mu pozwolić zjeść tego wszystkiego.

Zerknął na mnie w końcu z rozmarzeniem, a ja podtrzymałem jego spojrzenie.

– Mogę się przytulić? – zapytał w końcu.

Powinienem powiedzieć; nie. Jednak odchyliłem lekko koc, wiedząc, że jemu jest bardziej zimno niż mi. Bo uwielbiał ciepło. Natychmiast wsunął się na miejsce, które mu wskazałem i pokazał swoją głowę o moją pierś.

Miał etap godzenia się na każde moje słowo. Dlatego poprosiłem go bym obniżył trochę temperaturę w mieszkaniu. Zrobił to. Mimo że jemu było bardzo zimno i siedział w grubym swetrze.

Skoro już się męczy w tej temperaturze, to na trochę mu pozwolę.

– Pogramy później na fortepianie?

Walczyłem ze sobą, by nie pogłaskać go po włosach. Ostatecznie tego nie zrobiłem. Nie mogłem zachowywać się tak jakby tamto się nie stało. Jakby TAMTO wydarzenie nie zaistniało.

– Dobrze – powiedziałem jednak ostatecznie, kiedy wtulił nos w moją pierś jak kociak.

Jezus Maria, jaki ja jestem nie konsekwentny przy nim.

Jego ciało niemal całkowicie mnie okrywało, grzejąc mnie mocno. A do tego wszystkiego delikatnie głaskał moją pierś palcami. Przysypiałem. Autentycznie niemal spałem, kiedy Ariel poruszył się nerwowo i szepnął niemal niesłyszalnie:

DobermanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz