Rozdział 8

264 8 3
                                    

Angel

Teraźniejszość

   – Angel, uważaj! – krzyczy za mną Clain z uśmiechem na twarzy. Spoglądam na nasze dzieło. Jeden z najdroższych samochodów Jima oblepiony jest papierem toaletowym i obrzucony jajkami. Bawiliśmy się przy tym jak dzieci, fakt pijane dzieci. Jednak uczucie wyzwolenia jakie dało mi to przeżycie nie zamienię z niczym innym.

   – Dobra, czas się stąd zabierać – woła Sofia z butelką szampana w dłoni. Spogląda na mnie i unosi szkło w geście toastu szeroko się przy tym uśmiechając .

   – JUUUUUUU HUUUUUU! – krzyczę biegnąc do samochodu zaparkowanego przy wschodniej bramie prowadzącej do posiadłości. Słyszę jak ktoś za mną robi to samo. Duże dłonie łapią mnie w talii przyciągając do twardego torsu.

– To zatęchłe miasto jest o wiele lepsze, kiedy słychać twój śmiech – mówi do mojego ucha niski, chrapliwy głos Paula. – Mówiłem poważnie, jeżeli nie przestaniesz się patrzeć tak na mnie, to nie tylko Clain cię dzisiaj wypieprzy.

O matko. Ten głos.

– Myślisz, że tak łatwo ci się oddam? – również zaczynam grać z nim na słowa.

Nadal przyciskając mnie do siebie, zniża głowę szepcząc mi do ucha.

– Lubię wyzwania, kotku – mówiąc to przejeżdża językiem po moim uchu wywołując we mnie dreszcz w kroczu i niemiłosierne pulsowanie między nogami.

– Puść mnie, Paul – próbuję odsunąć się od niego, jednak jest zbyt silny i zdeterminowany. – Proszę, puść mnie.

– Paul... – słyszę za nami głos Sofii.

Mężczyzna mnie puszcza, a ja nie patrząc na towarzystwo wsiadam na tylne siedzenie naszego czarnego samochodu. Koło mnie po chwili siada przyjaciółka, zaś Paul i Clain siadają z przodu.

– Jak ci się podobało? – zwraca się do mnie Sofia podając butelkę do połowy wypitą. – Mam nadzieję, że czujesz się wolna i było to w jakiś sposób wyzwalające.

Żebyś wiedziała.

– To było, kurwesko zajebiste! – krzyczę do niej szczerząc się jak wariatka. – Jednak już więcej tego nie zrobimy, nie możemy – czkam, a Clain odbiera mi alkohol. Spoglądam mu prosto w oczy, wytrzymuje moje spojrzenie jednak widzę w nich tylko pożądanie.

– Przestań się tak na nią gapić, Clain – gromi go wściekle Paul, co mnie zbija z tropu.

– Przecież ty mnie nawet nie lubisz – mówię do niego pijackim tonem. Na początku jedyne co robił, to gapił się na mnie ze złością, a na Sofię patrzył w kochający sposób. – Mówiłeś dziwne rzeczy.

Nienawidzę takich zagrywek.

– A twój kolega może się na mnie patrzeć ile chce, jestem ładna – posyłam swój najlepszy uśmiech zielonookiemu przystojniakowi.

– Nadal jesteśmy w pracy, zapamiętajcie to – mówi do nas siedzący za kierownicą brunet, spoglądając na kolegę po fachu. Przekazują sobie coś bezdźwięcznie. – Nadal musimy was chronić.

– Przestań pierdolić głupoty – mówię do niego. – A to co mi mówił...

– Cicho, napij się czy coś – przerywa mi szybko posyłając spojrzenie w lusterku. Jego wyraz oczu, taki dziki i niespokojny napawa mnie coraz większym podnieceniem.

***

– Dobranoc – przyciągam przyjaciółkę do siebie składając na jej ustach długi pocałunek. Nigdy nie miałyśmy problemu z wyrażaniem uczuć do siebie, a zawsze się to nasila kiedy jesteśmy pijane. – Kocham cię, dziękuję.

PAETAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz