Rozdział 9

289 9 2
                                    

OSTRZEŻENIE: Ten rozdział jest zupełnie inny od poprzednich. Dla wrażliwców nie polecam tego czytać, jednak jeżeli chcecie sięgnąć po tą pozycję, musicie poznać zmianę jaką przeszła moja Angel. Nie popieram, nie romantyzuję takiej relacji, która została ukazana w tej pozycji! Przedstawione uniwersum jest jedynie fikcją literacką i zostało stworzone przez moją głowę. Trzymam za Was kciuki, miłej lekturki! Wasza Autorka!

Angel

Teraźniejszość

–  Jesteś gotowa?  –  odwracam się do Sofii i Alice, które tłoczą się w wielkiej garderobie. Sama stoję przed ogromnym lustrem przyglądając się sobie.

Ten dzień nadszedł bardzo szybko i pomimo, że przeczuwam coś złego, siedzę cicho i pomagam pannie młodej w przygotowaniach. Nie lubię ślubów. Ten szał z  mnóstwem ludzi i sztuczne uśmiechy. Po co świętować coś co zaraz może się skończyć? Lepiej zaprosić najbliższą rodzinę i przyjaciół do świętowania, a nie połowę Nowego Jorku.

Chociaż po części ich rozumiem.

Są rozpoznawalni.

Po chorobie Michaela bardzo dużo osób zaczęło wspierać zbiórkę, którą utworzyli dla chorych na nowotwór żołądka. Zapewne chcą podziękować za wpłacone pieniądze.

–  Powiedzmy  –  odpowiadam do Alice. Moja suknia druhny w kolorze głębokiej zieleni pięknie układa się na podłodze.  –  Cudownie wyglądasz. Chodź wepnę ci kwiaty we włosy.  –  Alice jako jedyna panna młoda nie chciała welonu tylko świeże kwiaty. Podobno ma na to jakiś plan.

Ubrana w suknie ślubną w typie syrenki i ze zrobionym makijażem siada na krzesełku, gdzie wpinam jej kwiaty. Są tutaj piwonie, róże i frezje, a wszystko ładnie tworzy całość pachnąc przy tym obłędnie.

Uśmiecham się do niej kiedy spogląda na odbicie. Nie mogę powstrzymać się przed myślą, że to ja powinnam tutaj siedzieć na jej miejscu. Choroba Michaela zostawiła na każdym z nas duży ślad. Jednak to że wyzdrowiał sprawiło, że wszyscy zapomnieli o jego wyborach.

Szkoda tylko, że  ja nie zapomniałam.

–  Angel jesteś tam?  –  Słyszę głos Liama i pukanie do drzwi. Od razu cała się spinam przypominając sobie wczorajszy wieczór. Po całym ciele przechodzą dreszcze i zaczyna boleć mnie każde miejsce, które uderzył. Dobrze, że suknia którą mam na sobie ma zakryte plecy. Nie wiem jak bym wytłumaczyła Sofii te siniaki. Już tyle wymówek jej mówiłam, że nie wiem czy uwierzyłaby mi w kolejne.

Zamykam oczy i na moich ustach pojawia się uśmiech, sztuczny ale uśmiech.

–  Poczekaj chwilę, pójdę tylko sprawdzić co on chce  –  odchodzę, a Sofia pojawia się od razu za Alice.

Podchodzę do drzwi, ostatni raz wypuszczam powietrze. Drżącą dłonią łapię za klamkę wychodząc na korytarz. Spoglądam prosto w niebieskie oczy Liama, które za każdym razem kiedy się kłócimy przybierają kolor wzburzonego morza. Jego twarz jest ogolona, a sam pachnie najdroższymi perfumami. Ma na sobie trzyczęściowy czarny garnitur i nie zawiązany krawat.

–  Posłuchaj mnie  –  zaczyna, a ja zamykam oczy  –  wiem, że kolejny raz zjebałem. Przepraszam  –  dotyka mnie, a ja cała się wzdrygam.  –  Angel, proszę cię otwórz oczy i spójrz na mnie.

Mówi to takim tonem, że od razu otwieram oczy w których już kotłują się łzy. Ponownie na niego spoglądam.

–  To był ostatni raz  –  sunie dłońmi w górę moich ramion czuję jak dotyka moich policzków i zbliża się do moich ust.  –  Angel, jesteś taka piękna. Przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpiło.

PAETAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz