Naszą przygodę w Rio De Janeiro, zaczęłyśmy od Copacabana Beach, a skończyłyśmy w nocnym klubie. Po siedmio godzinnym zwiedzaniu, pora była się upić i wciągnąć jakąś kreskę.
Zawitałyśmy z Aurorą, w jednym z klubów przy plaży. Zmęczone dniem od razu rzuciłyśmy się do baru. Modliłam się, aby nie spotkać jakiegoś tutejszego mafiosa. Ostatnią rzeczą jaką chciałam, to bijatyka z Brazylijczykiem.
Zamówiłyśmy sobie po tequili i obserwowałyśmy ludzi na parkiecie. Aurorze od razu do gustu przypadł wysoki mężczyzna, koło trzydziestki. W ostatniej chwili wybiłam jej z głowy seks, z niezbyt przystojnym facetem.
Wbiegłyśmy na parkiet jak nienormalne, poruszając się w rytmie samby. Później leciały jakieś wolniejsze kawałki, i typowo imprezowe.
Bawiłyśmy się w najlepsze. Nie zostawiałyśmy swoich drinków, chodziłyśmy wspólnie do totalny, a nawet prawie zaliczyłyśmy trójkącik.
Prawie. Podkreślam, prawie. Gdy czarnoskóry przystojniak ciągnął nas do swojego auta, uderzyło we mnie chłodne powietrze i otrzeźwiałam. Wyrwałam Aurore z transu pocałunków i pociągnęłam do hotelu.
-Masz coś mocniejszego?- opadła na łóżko.
-A co masz na myśli Aurorko? - skrzyżowałam ręce na piersi. - Kokaina? - poruszałam brwiami w jej stronę.
-Taaak! Błagam, powiedz że masz.- wręcz błagała.
-Na taki wyjazd? Oczywiście że wzięłam!- Aurora aż pisnęła ze szczęścia, zeskakując z łóżka.- Ale nie wiem...
-Przestań tyle gadać!- potrząsnęła mnie za ramiona.- Dawaj to.
Wyciągnęłam z walizki saszetkę z białym proszkiem, wysypałam trochę w dwie kreski, i zrolowałam banknot. Podałam papierek Aurorze, aby skosztowała tego cudeńka jako pierwsza. Wciągnęła jedną kreskę i się skrzywiła, Clark nie jest do tego przyzwyczajona. Raz zapaliła marihuanę i zaliczyła zgon, po trzech zaciągnięciach się.
A co do mnie, to miałam już lepszą wprawę. Zarzuciłam włosy za siebie, nachyliłam się, i wciągnęłam drugą porcje bez żadnego grymasu. Rodzina Camerro, ma zdecydowanie najlepszy towar.
***
-Ojciec nie pozwoli mi się z nim związać. -wzięła do ust kolejną truskawkę. -Jest zwykłym ogrodnikiem. - westchnęła sfrustrowana.
-Więc ukrywajcie związek, albo ja z nim pogadam. - odwróciłam się na brzuch, i spojrzałam na Aurorę spod okularów. -Mogę to załatwić.
-Nie!- podniosła się. -To znaczy...nie możesz. To nic nie da, Victorio. - opadła z powrotem na gorący piasek. -Ojciec jest nieugięty.
-Jak sobie chcesz, ale w razie czego jestem. - oparłam się na łokciu i położyłam głowę na dłoni. Patrzyłam z boku na przyjaciółkę, która nie wie, co zrobić ze swoim życiem. Dobrze się składało, bo ja też nie wiem, co mam zrobić ze swoim. Zakochałam się, a to błąd.
-Skoro jutro wracamy...- spojrzała na tablice stojącą obok.
-Clark, nie.- upomniałam ją.
-No weź...- przewróciła oczami.- marzymy o skoku ze spadochronem od lat.
-Mamy w sobie procenty, nikt normalny nie pozwoli nam...
-Pozwoli. Oczarujemy ich swoim wyglądem, ewentualnie zrobimy loda.- zaczęła się śmiać. -Ale może najpierw prysznic? Mam piasek nawet w dupie.- zaczęła się śmiać i wystawiła rękę w moją stronę.
CZYTASZ
Wife of the mafia king // Pierwsza część dylogii: Rodzina Licallo
RomanceDwudziestoletnia Victoria Camerro, jest córką Nowojorskiego Capo. Od siódmego roku życia umie zabijać i znęcać się nad ludźmi. Victoria ma trójkę rodzeństwa, z czego najstarsza siostra jej nienawidzi i próbuje zniszczyć życie za wszelką cenę. Camerr...